Poseł Krzysztof Truskolaski z .Nowoczesnej uważa, że flagi unijne powinny być obecne na konferencjach rządu.
Poseł Krzysztof Truskolaski z .Nowoczesnej uważa, że flagi unijne powinny być obecne na konferencjach rządu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Premier Beata Szydło zrezygnowała z flag unijnych na swoich konferencjach. Będą się one odbywać tylko w biało-czerwonych barwach. – Uważam to za rzecz dziwną, że na konferencji, na której mówi się o współpracy z Unią Europejską nie wywiesza się jej flag – skomentował sprawę Krzysztof Truskolaski z .Nowoczesnej.

REKLAMA
Pojawiła się informacja o tym, że oficjalne konferencje rządu będą prowadzone bez flagi Unii w tle. Czy jednak tych trudnych momentach dla Europy nie powinniśmy integrować się chociażby symbolicznie?
Krzysztof Truskolaski: Pani premier Beata Szydło na tej samej konferencji mówiła również, że zamierza ściśle współpracować z Unią Europejską i z NATO, dlatego uważam to za rzecz dziwną, że na konferencji na której mówi się o współpracy z UE nie wywiesza się jej flag. Przyjęte było już od wielu lat, że i w Kancelarii Prezydenta, i w Kancelarii Premiera flagi były. Uważam więc, że powinny wrócić na swoje miejsce i wszystkie konferencje prasowe, czy to prezydenta, czy premiera powinny być z flagą narodową i z flagą Unii Europejskiej.
Pojawiają się też głosy, że Polska chce tylko z Unii brać, a nic z siebie nie chcemy dawać.
Unia to jak najbardziej są dla nas korzyści, ale też obowiązki. Obowiązki, z których musimy się wywiązywać i muszą one być solidarnie realizowane przez wszystkie państwa członkowskie. Jak najbardziej, jeżeli jest możliwość, to trzeba więcej pieniędzy z Unii pozyskiwać, ale jeżeli mamy jakieś obowiązki do spełnienia, to powinniśmy je spełniać.
Wielka Brytania zastanawia się poważnie nad obecnością w Unii. Czy my jako Polska możemy czuć jakieś zagrożenie w związku z tym?
Wielka Brytania już nie raz mówiła, że chce wyjść z Unii. Uważam, że w tym momencie żadnego zagrożenia nie ma. Premier Cameron lubi dużo mówić, ale na razie na działania się to nie przełożyło.
Kryzys migracyjny może się na takie działania przełożyć. Polska też jest w to zaangażowana, też przyjmiemy uchodźców.
Polska pewne zobowiązania już podjęła i powinna się ich jak najbardziej trzymać. Nie można się teraz rakiem wycofywać. Ta liczba 7 tys. uchodźców nie jest tak ogromna. Kilka lat temu przyjęliśmy około 100 tys. Czeczenów i w niczym nam to nie przeszkodziło. Teraz 7 tys. rodzin z dziećmi to ma być problem? Oczywiście nie chodzi nam o uchodźców ekonomicznych, tylko ludzi, którzy uciekają od wojny.
Coraz więcej osób mówi właśnie o konieczności takiego rozróżnienia.
Jak najbardziej. Zgadzamy się z tym, że ludzie którzy najbardziej tej pomocy potrzebują i rzeczywiście uciekają od wojny, boją się o swoje życie i o życie swoich dzieci, powinni być przyjęci. Jeśli zaś chodzi o uchodźców ekonomicznych, powinniśmy się nad tym bardzo poważnie zastanowić.
Jak to wygląda z punktu widzenia ekonomicznego? Nie bylibyśmy chyba w stanie udźwignąć kosztów utrzymania tych osób.
W tym momencie to Unia Europejska daje pieniądze na tych ludzi, więc z punktu widzenia ekonomicznego, nie ma problemu. Unia zadeklarowała się, że opłaci ich pobyty w Polsce. Z taką ilością uchodźców, których przyjęcie zadeklarował polski rząd, ekonomicznie damy sobie radę.
Nowym rząd mówi jednak, że trzeba jeszcze raz przedyskutować tę kwestię.
Każdy rząd musi decydować za siebie. Jednak te zobowiązania, które wynikają z naszego członkostwa w Unii, powinny być realizowane. Jeżeli premier Ewa Kopacz podjęła pewną decyzję, to ta decyzja powinna być przez panią premier Szydło uszanowana.

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl