Partia Razem rozbłysła jak supernowa, ale mają one to do siebie, że szybko gasną. Partia Razem próbuje nie powtórzyć tego losu. Po wyborach wycofała się nieco z mediów, zajęła się budową struktur i szukaniem pomysłu na siebie. Na pewno pomoże w tym 14 milionów złotych, które dostanie w ciągu najbliższych czterech lat.
Ponad pół miliona głosów i miano sensacji – to wyborczy wynik Partii Razem. A do tego 14 milionów złotych subwencji przez najbliższe cztery lata. Co z tym dorobkiem robi Razem? Na razie partia nieco zniknęła z radarów. Jej najbardziej znany polityk Adrian Zandberg od czasu do czasu skomentuje coś w mediach, ugrupowanie jest też aktywne w social mediach. Ale to tyle.
Struktury przede wszystkim
– Skupiamy się na rozbudowywaniu struktur – tłumaczy w rozmowie z naTemat Marta Nowak, rzeczniczka Razem. Wyjaśnia, że dzięki kampanii parlamentarnej do partii cały czas zagłaszają się nowi członkowie. W tej chwili jest ich "kilka tysięcy", ale z podaniem konkretnej liczby są kłopoty. – W niedzielę było zebranie warszawskich struktur i to już jest ponad 400 członków, dlatego zaczynamy tworzyć koła na niższym poziomie, w dzielnicach – dodaje.
Ale Warszawa to nie wszystko, choć oczywiście to tutaj Razem zgarnęła najwięcej głosów, bo ponad 5,5 procenta (sam Adrian Zandberg zebrał prawie 50 tys. głosów). Jednak partia zdobywała też dobre wyniki w mniejszych okręgach, na przykład lider listy w okręgu oleśnickim zdobył ponad 10 tys. głosów, co także jest doskonałym wynikiem. Dlatego Razem chce rozwijać się także poza metropoliami, powstają na przykład w takich miejscowościach jak Żywiec czy Pszczyna.
Nie tylko stolica
– Nie chcemy być warszawocentryczni – wyjaśnia Marta Nowak. Najpierw rozbudowywanie struktur, później ich konsolidacja. Temu ma służyć kongres partii, który odbędzie się "w lutym lub marcu". Zostaną na nim wybrane nowe władze krajowe partii. Zastrzega jednak, że partia zachowa kolektywny model kierowania, nie będzie żadnego jednego szefa. – Takich planów nie ma i podejrzewam, że nie będzie – mówi naTemat rzeczniczka Razem.
Trwają też rozmowy, choć na razie ostrożne, o tym, co zrobić z górą pieniędzy, która zacznie spływać do Razem już po zakończeniu pierwszego kwartału (zgodnie z prawem między końcem marca a końcem kwietnia). – Na razie żyjemy ze składek członkowskich, tak jak przez całą kampanię. Rozmawiamy o tym, jak zagospodarować te pieniądze, które dostaniemy, jak najlepiej je wykorzystać – relacjonuje Marta Nowak.
W tyle za SLD
Ale wkrótce politycy Razem mają znowu zacząć publicznie zabierać głos i komentować politykę. Na razie w tej kwestii dali się wyprzedzić swoim konkurentom z SLD i (dalece mniej aktywnego) Twojego Ruchu. Leszek Miller i jego najbliżsi współpracownicy właściwie codziennie organizują konferencje prasowe w Sejmie lub przed Sejmem, nadal pojawiają się też w głównych programach publicystycznych.
Razem przespała pierwszy miesiąc po wyborach, organizując tylko briefing poświęcony krytyce nowych ministrów (konkretnie Gowina i Radziwiłła) oraz marsz w rocznicę powstania Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie w 1918 roku. Do tego oczywiście tony infografik na Facebboku, ale to jednak trochę za mało.
Comeback
– Wczoraj pod Sejmem odbyła się nasza konferencja o państwie socjalnym, o tym, czy PiS rzeczywiście ma szansę je wprowadzić – mówi Marta Nowak. Fakt, ale przebiło się z niej właściwie tylko to, że policja spisała Adriana Zandberga. Dzisiaj Razem robi kolejną konferencję (o przemocy wobec kobiet). – Wracamy do prac sztabowych, może nie tak intensywnych jak w kampanii, ale będziemy pracować nad tym, żeby przygotowywać stanowisko w konkretnych sprawach i przedstawiać je mediom – dodaje rzeczniczka Razem.
Podobnie jak w kampanii, Razem ma się skupiać na gospodarce, a dokładnie na kwestiach socjalnych, zatrudnienia i powszechnie dostępne mieszkania. – Niestety dzisiaj gospodarka jest trochę zaniedbywana, bo media zajmują się sprawami światopoglądowymi. PiS też będzie pewnie prowadził wojnę kulturową, żeby przykryć to, że nie do końca chce spełnić obietnice – przewiduje Marta Nowak. Dodaje, że jeśli zajdzie taka potrzeba, Razem będzie mówiło także o sprawach niezwiązanych z pieniędzmi.
Razem nadal jest czymś nowym na scenie politycznej, a to zawsze pomaga. Ale wkrótce logo i twarze się opatrzą, więc trzeba będzie przekonać do siebie wyborców czymś więcej, niż tylko dobrym występem na debacie. A program Razem to nie jest coś, co spodoba się wszystkim, o czym pisałem w naTemat jeszcze przed wyborami. Na razie nie widać w Razem pomysłu, jak pójść za ciosem i na co, poza wynajmem biur w całej Polsce, wydać pieniądze. Jeśli ten pomysł się nie pojawi, te 14 milionów trzeba będzie uznać za zmarnowane.