
"Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji" – mówi ustawa zasadnicza. Dlatego bezradni wobec sejmowego walca PiS przeciwnicy skoku PiS na Trybunał Konstytucyjny liczyli na Andrzeja Dudę. Nic z tego. Pytany o nocne wydarzenia w Sejmie prezydent wyraźnie dał do zrozumienia, że nie będzie stawał PiS-owi na drodze.
REKLAMA
Prawo i Sprawiedliwość nocnym blitzkriegiem w Sejmie pokazało, że nie ma absolutnie żadnych hamulców w przejmowaniu Trybunału Konstytucyjnego. W podsumowaniu i analizie tych wydarzeń pisałem, że partia Jarosława Kaczyńskiego może zderzyć się z dwoma ścianami. Jedną z nich jest Andrzej Duda.
Odpowiedź przyszła szybciej, niż można się było spodziewać. Bo choć prezydent jest teraz w Chinach (właśnie zwiedzał Wielki Mur), śledzi wydarzenia w kraju. Pytany przez dziennikarzy o jego opinię na temat tego, co działo się w Sejmie Andrzej Duda stwierdził: – Mówiłem, że uważam, że złamano zasady powołując wcześniej sędziów Trybunału Konstytucyjnego – powiedział prezydent dziennikarzom.
– Uważam, że wtedy źle się stało i uważam, że Platforma korzystając z tego, że miała większość sejmową chciała dokonać swoistego politycznego skoku na Trybunał – mówił cytowany przez TVN24 Duda. Dodał też zdanie, które pokazuje, że nadal stoi po stronie PiS, a nie ugrupowań protestujących przeciw zmianom. – To była rozgrywka polityczna, którą zaczęła Platforma jeszcze w starym Sejmie – wskazywał Duda. I ma rację, bo to PO zaczęła, ale teraz chodzi o to, że PiS idzie jeszcze dalej i ktoś musi to zatrzymać. Jak widać, nie będzie to Duda.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
