
Axel to niewielkie miasteczko w południowo-zachodniej Holandii, leży tuż przy granicy z Belgią. Mieszkańców jest w nim zaledwie 12 tys. i zapewne niewiele osób w Polsce by usłyszało o tej miejscowości gdyby nie pewne muzeum i jego historia. Wiąże się ona z pamięcią po polskich żołnierzach i walkach o wyzwolenie spod niemieckiej okupacji.
REKLAMA
Podczas II wojny światowej, po kilkudniowych walkach miasteczko zostało wyzwolone 19 IX 1944 r., przez polską 1 Dywizję Pancerną pod dowództwem gen. S. Maczka. W Axel odbywają się również co roku uroczystości ku czci polskich żołnierzy.
W miejscowości powstało "Muzeum Gdynia", założone z inicjatywy osób prywatnych – rodziny Mass. Zbiory składają się głównie z tego co znalazł Mario Massa, który kolekcjonuje militaria od wieku...sześciu lat. W muzeum znajdują się także zdjęcia żołnierzy z dywizji gen. S. Maczka. Placówkę otwarto w 2004 roku i była odwiedzana m.in. przez polskich wojskowych i delegacje dyplomatyczne z Polski. W uroczystości otwarcia wzięli udział przedstawiciele ambasady, miasta Gdynia a także ostatni żyjący weteran walk pod Axel - pan Sylwester Bardziński.
Skąd w nazwie miasto Gdynia? Wiąże się to z tradycją saperów z 1-szej Polskiej Dywizji Pancernej. Nadawali budowanym przez siebie mostom nazwy polskich miast. „Gdynia-Bridge” był tymczasową konstrukcją saperską pozwalającą na przeprawę wozów pancernych w kierunku Axel i Terneuzen. Muzeum znajduje się nieopodal tego miejsca. Rodzina Mass zadbała też o nawiązanie do miasta od którego placówka wzięła nazwę. Wewnątrz znajduje się ekspozycja poświęcona przeszłości i współczesności Gdyni.
Most „Gdynia-Bridge" również przetrwał wojnę. Można go podziwiać w miejscowości do dzisiaj. Stoi na dziedzińcu muzeum i oznaczony jest tablicą informującą o okolicznościach jego powstania. W Axel znajduje się też Polski Krzyż. Wzniesiony został dla upamiętnienia polskich żołnierzy z 10. pułku dragonów z 1 Dywizji Pancernej generała Maczka.
Holendrzy pamiętają o swoich wyzwolicielach i co roku pod krzyżem składane są kwiaty a także odbywa się parada militarna, która przyciąga mieszkańców. Co ciekawe większość kwiatów kładą nie oficjalne delegacje, lecz Holendrzy z Axel. Krzyżem natomiast opiekuje się Carlo Vervaet – jeden z mieszkańców. Holendrzy mówią, że pamięć o historii i bohaterskich wyzwolicielach to ich obowiązek, który będą przekazywać kolejnym pokoleniom.
Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl
