Michael Haneke, zdobywca Złotej Palmy z 2009 roku za "Białą wstążkę", wrócił na francuski festiwal z niezwykle poruszającym filmem o starszej parze zmagającej się z chorobą, lękiem przed samotnością, ale i długotrwałą miłością. Znów wygrał. Werdykt przyjęto z entuzjazmem i ulgą. Stało się to, co musiało się stać. W końcu wygrał reżyser wielki, uznawany za Bergmana naszych czasów. Czym wyróżnia się twórczość Hanekego?
W tegorocznym konkursie na festiwalu w Cannes "Miłość" górowała nad innymi propozycjami. Uznano ją za dzieło absolutnie spełnione, wyjątkowe we
współczesnej sztuce, nie tylko filmowej. Realistyczna opowieść o parze 80-latków, których miłość zostaje wystawiona na próbę przez chorobę i postępującą niedołężność, od premiery typowana była na jednego z faworytów do nagrody głównej. Druga Złota Palma, zdobyta w przeciągu trzech lat, potwierdza wielkość i wszechstronność Michaela Hanekego, reżysera, dramaturga, współczesnego pisarza.
Haneke jest nazywany Bergmanem naszych czasów. Czy słusznie? – Porównanie Tadeusza Sobolewskiego z "Gazety Wyborczej" jest niezwykle trafne. Świadectwo, które wystawia w swoich filmach Haneke współczesnemu człowiekowi, jest miażdżące i przepełnione goryczą – mówi Bartosz Czartoryski, krytyk filmowy i bloger naTemat.
Wtóruje mu Roman Gutek, który już półtora miesiąca przed festiwalem w Cannes wykupił prawa do dystrybucji filmu. – Nie myśleliśmy wtedy o Złotej Palmie, nagrody nie mają dla nas wielkiego znaczenia. Chcemy dzielić się odkryciami, które nas poruszyły. Ale oczywiście tegoroczne wyróżnienie sprawiło nam ogromną radość i pokazało, że nasze gusta i wybory są bliskie festiwalowego jury – mówi Roman Gutek. – Druga Złota Palma czyni z niego jednego z największych twórców ostatnich lat i bez żadnych oporów można postawić go na równi z Bergmanem, Bunuelem czy Fellinim. Dzieła Hanekego, tak jak i ich, na stałe wejdą nie tylko do grupy klasyki filmowej, ale klasyki całej historii sztuki.
Nie wszyscy się jednak zgadzają się z tym porównaniem. – Haneke "Białą wstążką" uderza w europejską tożsamość w sposób dogłębnie psychologiczny. Nie
mogę jednak zgodzić się, że jest współczesnym Bergmanem. Bergman opowiadał inne historie. Były to egzystencjalne rozważania na temat ludzkiego bytu wobec Absolutu – mówi scenarzysta Cezary Harasimowicz.
Podobnie twierdzi Michał Oleszczyk, krytyk filmowy związany z festiwalem Off Plus Camera. – Fenomen Hanekego jest bardzo odległy od Bergmana. Bergmana interesowała sfera życia prywatnego i ewentualnej duchowości, Haneke pochyla się nad sferą prywatną, ale także nad jej aspektami globalnymi. Wystarczy spojrzeć na jego twórczość: "Kod nieznany" to bardzo duża filmowa układanka, w której mamy mieszankę różnych narodowości i klas społecznych. Podobnie jest z filmem "Ukryte", w którym Haneke bierze pod lupę kolonialną przeszłość Francji – wylicza.
To, że nie można porównać go do Bergmana, wcale nie ujmuje jego twórczości. – Haneke jest politykiem i socjologiem - chłodnym i analitycznym. W swoich filmach podejmuje się diagnozy współczesności. Zwraca też uwagę na to, jak nasze życie jest uwikłane w media. Widać to w "Video Benny'ego" i "Funny Games", które poruszają problem kultu obrazu i konsekwencji przemocy. Jego filmy przepełnione są nagłymi, nieprzyjemnymi momentami eksplodującego okrucieństwa – podsumowuje Michał Oleszczyk.
A oprócz tego chłód, konstrukcyjną perfekcję, dogłębną analiza zła, które zadręcza nie tylko bohaterów, ale i widzów. To właśnie charakteryzuje dzieła Hanekego.
Jakub Socha, krytyk filmowy Dwutygodnika.com, twierdzi, że Haneke podkopuje dobre samopoczucie swoich rodaków, Austriaków. – Najciekawsze w Hanekem
jest to, że jest zimny, precyzyjny, nie pozwala łatwo się polubić. Jego filmy stawiają przed widzem opór. Haneke zasługuje na miano mistrza, bo każdy z jego filmów jest inny i dogłębnie porusza. Reżyser opowiada różne historie. Bez względu na to, gdzie się rozgrywają: czy jest to Francja, Paryż, czy czasy sprzed pierwszej wojny światowej, widać w nich piętno Hanekego, który bada nowoczesność – mówi. – Można zastanawiać się, dlaczego ludzie chcą oglądać tak trudne i ponure filmy. Ale Haneke na pewno nie jest twórcą masowym i kultowym, jak na przykład Tarantino. Tak samo było z Bergmanem, jego filmów także nie oglądały tłumy. Być może ludzi porusza to, że Haneke rozmawia z nimi na poważnie.
Haneke wszystkimi swoimi filmami wkracza więc na teren nierozpoznany, a zarazem bliski każdemu. W "Miłości" pochyla się nad tematem starości, które jest owiane większą tajemniczością i wstydem, niż seks. – To film wielki i niezwykły. Haneke jak zwykle porusza tematy najistotniejsze, takie jak przemijanie i odchodzenie. "Miłość" jest czuła i wzruszająca. Pokazuje to, że Haneke jest różnorodny, potrafi używać innych form - tłumaczy Roman Gutek.
Dodaje też, że "Miłość" jest inna niż wcześniejsze filmy, chłodne i wykalkulowane, w których reżyser eksperymentuje z widzem. Michał Oleszczyk stwierdza nawet, że to najlepsza produkcja austriackiego reżysera. – Filmy Hanekego nie zawsze zbiegają się z moją wrażliwością, ale "Miłość" jest z nich zdecydowanie najcieplejszy. Oczywiście pojawiają się tu także charakterystyczne dla niego elementy szoku, ale przeważa empatia z bohaterami – stwierdza.
Haneke nie jest więc reżyserem, który głaszcze po głowie masowych odbiorców. Potrzeba było zwycięstwa w Cannes, żeby w medialnym zgiełku utwierdzić wielkość filmowego autora, nieznanego i niełatwego dla przeciętnego widza. – Haneke na pewno jest twórcą elitarnym, a jego dzieła charakteryzują się emocjonalnym chłodem, który trafia do festiwalowej publiczności, ale popularność jego filmów w kinach już tego nie potwierdza – mówi Cezary Harasimowicz.
Niektórzy zarzucają Hanekemu, że staje ponad swoimi bohaterami i widzami, lustruje ich z dystansem i filmami potwierdza dawną diagnozę o złu świata i ludzi. Ale jest to diagnoza uniwersalna, z której każdy wyciąga wnioski. Talentu Michaelowi Hanekego nie można więc odmówić.
Reklama.
Udostępnij: 16
Roman Gutek
szef festiwalu Nowe Horyzonty
Druga Złota Palma czyni z Hanekego jednego z największych twórców ostatnich lat i bez żadnych oporów można postawić go na równi z Bergmanem, Bunuelem czy Fellinim. Dzieła Hanekego, tak jak i ich, na stałe wejdą nie tylko do grupy klasyki filmowej, ale klasyki całej historii sztuki.
Cezary Harasimowicz
scenarzysta
Haneke "Białą wstążką" uderza w europejską tożsamość w sposób dogłębnie psychologiczny. Nie mogę jednak zgodzić się, że jest współczesnym Bergmanem. Bergman opowiadał inne historie. Były to egzystencjalne rozważania na temat ludzkiego bytu wobec Absolutu.
Jakub Socha
krytyk filmowy Dwutygodnika.com
Najciekawsze w Hanekem jest to, że jest zimny, precyzyjny, nie pozwala łatwo się polubić. Jego filmy stawiają przed widzem opór. Haneke zasługuje na miano mistrza, bo każdy z jego filmów jest inny i dogłębnie porusza.