
Druga Złota Palma czyni z Hanekego jednego z największych twórców ostatnich lat i bez żadnych oporów można postawić go na równi z Bergmanem, Bunuelem czy Fellinim. Dzieła Hanekego, tak jak i ich, na stałe wejdą nie tylko do grupy klasyki filmowej, ale klasyki całej historii sztuki.
Haneke jest nazywany Bergmanem naszych czasów. Czy słusznie? – Porównanie Tadeusza Sobolewskiego z "Gazety Wyborczej" jest niezwykle trafne. Świadectwo, które wystawia w swoich filmach Haneke współczesnemu człowiekowi, jest miażdżące i przepełnione goryczą – mówi Bartosz Czartoryski, krytyk filmowy i bloger naTemat.
Haneke "Białą wstążką" uderza w europejską tożsamość w sposób dogłębnie psychologiczny. Nie mogę jednak zgodzić się, że jest współczesnym Bergmanem. Bergman opowiadał inne historie. Były to egzystencjalne rozważania na temat ludzkiego bytu wobec Absolutu.
Podobnie twierdzi Michał Oleszczyk, krytyk filmowy związany z festiwalem Off Plus Camera. – Fenomen Hanekego jest bardzo odległy od Bergmana. Bergmana interesowała sfera życia prywatnego i ewentualnej duchowości, Haneke pochyla się nad sferą prywatną, ale także nad jej aspektami globalnymi. Wystarczy spojrzeć na jego twórczość: "Kod nieznany" to bardzo duża filmowa układanka, w której mamy mieszankę różnych narodowości i klas społecznych. Podobnie jest z filmem "Ukryte", w którym Haneke bierze pod lupę kolonialną przeszłość Francji – wylicza.
Najciekawsze w Hanekem jest to, że jest zimny, precyzyjny, nie pozwala łatwo się polubić. Jego filmy stawiają przed widzem opór. Haneke zasługuje na miano mistrza, bo każdy z jego filmów jest inny i dogłębnie porusza.