
Zaginięcie Ewy Tylman wstrząsnęło Polską i to mimo że nie była ona jedyną zaginioną osobą – raczej była jedną z wielu. Ale to właśnie o niej mówili i mówią wszyscy. Dzisiaj można być niemal pewnym, że 26-letnia poznanianka nie żyje, ale informacje spływają nadal. Co się stało? Jak doszło do tragicznej, wydaje się, śmierci? Pytań, jak i teorii jest coraz więcej. Karolina Korwin-Piotrowska próbuje przerwać to zainteresowanie, pisząc: "Dajcie już spokój". A to nie wszystko, co ma do powiedzenia.
REKLAMA
– Trwa chory medialny serial, podobny do tego, jaki był niegdyś udziałem Mamy Madzi – pisze w swoim felietonie dziennikarka. – Ze zdjęcia (...) uśmiecha się na nas zaginiona, młoda, urodziwa kobieta, która nie z własnej woli stała się w ciągu kilku dni…No właśnie, czym? (...) Magnesem przyciągającym odbiorców? Złotym cielcem, który daje powód do lansu, zarobku…? – pyta.
Zdaniem autorki felietonu Polacy "wpadli w amok " jak parę lat temu, media wyczuły temat jak sępy padlinę – teraz scenariusz się powtarza. – Serial medialny, oto, co sprzedaje się teraz najlepiej. Kiedy nie ma "na stanie" kolejnego dziecka w szołbizie (...) trzeba desperacko szukać – stwierdza dobitnie Piotrowska. – Ewa Tylman zjawiła się "sama". Najpierw zaginiona, dzisiaj prawdopodobnie nieżywa, jest motorem napędzającym media i ich zarobki – dodaje.
Piotrowska zaznacza, że Tylman była osobą z krwi i kości, miała rodzinę i przyjaciół, dlatego należy jej się szacunek, a nie medialna szopka. – Nie mam już siły, bo nie chcę w tym koszmarnym tańcu na historii Ewy uczestniczyć – wyjaśnia – Ja mówię sobie STOP. Dajcie spokój, naprawdę może już czas się opanować... – dodaje.
źródło: Onet
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
