Program integracyjny społeczność Romską spotyka się ze sporym oporem.
Program integracyjny społeczność Romską spotyka się ze sporym oporem. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Reklama.
Dom, warty 220 tys złotych, sfinansowało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, w ramach pomocy dla mniejszości romskiej. Poprzedni lokal, gdzie mieszkała romska rodzina, został rozebrany. Zakupiona nieruchomość stoi przy głównej drodze we wsi, niedaleko szkoły. Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, ich dzieci boją się przechodzić koło domu Romów. Marcinkowiczanie nie chcą się zgodzić na nowych sąsiadów.
Delegacja mieszkańców pojechała do burmistrza Limanowej Władysława Biedy. To on wybrał dom i zakupił go za pieniądze z ministerstwa. Zarzuty mieszkańców to m.in. fundowanie domu romskiej mniejszości, podczas gdy we wsi jest wiele ubogich rodzin. Podnoszono też problem bezpieczeństwa.
Delegacja mieszkańców Marcinkowic stwierdziła, że gotowi są odkupić dom po to, by Limanowa miała pieniądze na ponowne osiedlenie Romów w mieście. Burmistrz wstępnie zgodził się na takie rozwiązanie, ale jedynie pod warunkiem akceptacji go przez przesiedlonych.
Do lokalu wykwaterowanych zostało 20 osób. To Zygmunt Oraczko z żoną Talą, rodziny jego trzech synów oraz córka. Romowie są zdziwieni całą sytuacją. Zaznaczają, że pracują dorywczo i chcą żyć w spokoju z sąsiadami. Podkreślają, że nie są terrorystami z Bliskiego Wschodu.
Mieszkańcy Marcinkowic mówią, że sprawa nie jest związana z uprzedzeniami. Podkreślają, że we wsi żyje inna romska rodzina. Obawiają się nowych sąsiadów, bo pojawiły się plotki, że w Limanowej, zdarzały się interwencje policji.
W sprawie przeniesienia romskiej rodziny mieszkańcy interweniowali także u Bernarda Stawiarskiego, wójta gminy. Samorządowiec był zaskoczony interwencją. "Jeśli Romowie zostaną w tej wsi, to szczerze nie zazdroszczę im sąsiadów, którzy tak bardzo ich tam nie chcą" – skomentował wójt. Sprawa nie znalazła na razie swojego zakończenia.
źródło: polskatimes.pl

Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl