
Należy odseparować zdegenerowane polskie dzieci i młodzież od ich niemieckich rówieśników, ze względu na gorszący wpływ, jaki na nich wywierają - podkreślali Niemcy po opanowaniu Łodzi. Jak mówili, tak zrobili. W grudniu 1942 roku otworzyli obóz dla polskich nieletnich, który w praktyce funkcjonował w granicach drugiego pod względem wielkości żydowskiego getta na ziemiach polskich - getta łódzkiego. Tysiące małych Polaków nie miały dzieciństwa.
Gertruda Nowak, więźniarka obozu
W czasie epidemii tyfusu widziałam okropne rzeczy. Chore dzieci, których nie zdążono wywieźć do getta leżały na „izbie chorych” bez żadnej opieki. Te, które już umierały, ale jeszcze żyły, wynoszono razem z trupami do trupiarni nago i ładowano do skrzyń lub worków papierowych i tam dogorywały.
Gertruda Nowak, więźniarka obozu
Ustawiono nas w szeregu i jeden z esesmanów powiedział, że będzie nam tu dobrze. W tym momencie jeden z chłopców poruszył się w szeregu i tenże esesman uderzył go w twarz, a gdy ten się przewrócił, kopał go i wrzeszczał na niego. Wyjaśniano nam, że mamy stać na baczność przed „wychowawcami” – bo tak kazali oprawcy siebie nazywać – i ze zdjętymi nakryciami głowy.
Maria Wiśniewska, więźniarka obozu
Wyżywienie było bardzo mizerne: rano kawałek suchego chleba i kubek czarnej kawy, w południe zupa, bardzo rzadka, często zaś zanieczyszczona robactwem i odpadkami, wieczorem znowu kawałek chleba i kawa. Dzieci były na skutek takiego wyżywienia wycieńczone. Częstym i charakterystycznym objawem były owrzodzenia na całym ciele, u chłopców charakterystyczne meszkowate owłosione dookoła ust.
Genowefa Pohl, nadzorczyni obozu
Ale żeby morderstwa? To ja nie widziałam. (...) Pilnowałam, doprowadzałam. (...) Ja się starałam, aby być najlepszą. Za to mnie taka kara spotkała. Nie mogę sobie wyobrazić, jak to się stało. (...) Ja im (dzieciom) źle nie życzyłam, ani źle nie traktowałam. A one mogą mówić... Ach, takie rzeczy. W jaką sprawiedliwość tu można wierzyć? (...) Jestem ofiarą męczeńską, jestem niewinna. Czytaj więcej
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
