
Wybitny aktor nie należy do ulubieńców prawicy, sam też nie wypowiada się zbyt dobrze o tej stronie sceny politycznej. Krytykuje Kornela Morawieckiego, który stwierdził, że jeśli prawo nie realizuje dobra narodu, to nie jest prawem.
REKLAMA
Prawo i Sprawiedliwość będzie próbowało zmienić kulturę tak, by realizowała ona interes narodowy. Jednym z elementów ma być film o polskiej historii. – To są śmieszne projekty. Ja wiem, ile to powinno kosztować, żeby się nie ośmieszyć. Proszę zobaczyć, jak się zbłaźnili Włosi filmem o Sobieskim – mówi Jerzy Stuhr w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Dodaje, że lepiej, gdy polscy reżyserowie biorą się za trudne historycznie tematy. Przypomina takie filmy jak "Róża" czy powstający właśnie "Wołyń".
Jerzy Stuhr sam wyklucza karierę polityczną. – Poza tym nie idę w politykę, bo wiem, że mam tę broń, że umiem mamić ludzi. Jak ja bym się tak dobrze zakręcił, to mógłbym zostać prezydentem. Mówię pani, jakbym przemówił na rynku, to masy by poszły. Połączyłbym Kukiza z panią Szydło i z panem Kaczyńskim. I zawrócił ludziom w głowach – mówi aktor i reżyser.
Zapewnia też, że nie chciałby być ministrem kultury, bo musiałby się podporządkowywać tak zwanym przekazom dnia. To instrukcje ze stanowiskiem partii na dany temat, które posłowie dostają z centrali każdego ranka. Taką praktykę stosuje właściwie każda partia. Stuhr dodaje jednak, że gdyby jednak został ministrem, walczyłby o wyższy odsetek PKB na kulturę.
Wywiad to element promocji książki Jerzego Stuhra "Ja kontra bas". Kilka tygodni temu miała miejsce premiera książki "Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności". To wywiad rzeka przeprowadzony przez Beatę Nowicką z aktorem Maciejem Stuhrem. W książce znajdują się również wypowiedzi członków rodziny i przyjaciół aktora. Agnieszka Holland, Jerzy Radziwiłłowicz, Maja Ostaszewska, Krzysztof Warlikowski i wielu innych osobistości rysuje obraz człowieka o wielkim sercu i ogromnym poczuciu humoru. W naTemat publikujemy fragmenty, które zaskakują i bawią.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
