Myśleliście, że będzie łatwo? Polacy się obudzili i nie pozwolą na katotaliban
Myśleliście, że będzie łatwo? Polacy się obudzili i nie pozwolą na katotaliban Fot. Krzysztof Miller / Agencja Gazeta

To nie tak miało być... Imposybilizm, który od lat 25 lat psuje wszystkie plany Kaczyńskiemu, znowu daje o sobie znać. I to właśnie teraz, gdy wydawało się, że prezes ma już wszystko, aby przekształcić kondominium w katotaliban. Ale niestety, skrajności mają to do siebie, że w demokracjach typu zachodniego są jedynie chwilowym wybrykiem, a prędzej czy później wszystko wraca do normalności.

REKLAMA
Szkoda, że Francuzi są mądrzy przed szkodą, a Polacy po niej. Skrajnie prawicowy Front Narodowy nie zwyciężył w żadnym z okręgów, mimo spektakularnego sukcesu w pierwszej turze. Francuzi pokazali, że tamtejsze społeczeństwo potrafi się zmobilizować, nawet w atmosferze strachu. Swoje możliwości, choć na razie w wymiarze symbolicznym pokazali także budzący się, zawiedzeni PiS-em Polacy.
Polskę zbaw
Cała Polska, od morza do Tatr, jest pod wrażeniem politycznego geniuszu Jarosława Kaczyńskiego. Chyba nikt inny w Polsce nie jest w stanie tak wkurzyć 50 tys. lemingów, aby ci wyszli na ulicę i zaczęli protestować. Tym bardziej nikt poza prezesem nie byłby w stanie sprawić, aby w polskich domach, tramwajach czy miejscach pracy rozmawiało się nie o nadchodzących świętach, a o Trybunale Konstytucyjnym i demokracji. Chapeau bas.
Jacek Żakowski
Dziennikarz i publicysta

Pierwszy raz po 1989 r. tylu obywateli zmobilizowało się, by wspólnie pokazać, że wolność i państwo prawa są dla nich istotne. Czytaj więcej

Tymczasem prawica szaleje z wściekłości. TV Republika ogłosiła na przykład, że uczestnicy marszu w obronie demokracji byli opłacani. Skąd mieli informacje? Od anonimowego narodowca spotkanego na ulicy...
Przypomnijmy, że to ta sama telewizja, która skutecznie zablokowała dziennikarzowi Polsat News możliwość rozmowy z prezesem Kaczyńskim. Jak widać, dbają o swoje źródła informacji.
Fakty. Medialne.
Ten weekend obfitował w dziwaczne wydarzenia, również te medialne. Na przykład prawica tak bardzo chciała znaleźć manipulacje mainstreamowych mediów, że dawała się wpuścić w maliny gimnazjalistom wyposażonym w painta. Fejkowy tytuły, jak choćby ten o 200 tys. osób uczestników marszu były rozpowszechniane jako dowód manipulacji.
Po wielkim lamencie, przyszedł czas na wielki wstyd. Prawica na wszelkie sposoby szukała pretekstu, by zmniejszyć wagę sobotnich demonstracji. Histeria, którą przypisuje się od kilku tygodni przeciwnikom PiS ogarnęła w ten weekend prawicę. Tylko w ten sposób można tłumaczyć rozpowszechnianie zdjęć samego czoła marszu w obronie demokracji opisanego jako całość.
logo
Dowód na manipulację prawicowych mediów odnośnie liczby uczestników marszu w obronie demokracji pikio.pl
Umniejszanie skali protestów, które odbyły się równolegle w kilku polskich miastach pokazuje, jak bardzo niewygodne dla władzy są te coraz głośniejsze wyrazy niezadowolenia. Nawet Jarosław Kaczyński przyznał, że na marsz organizowany przez KOD przyszło dużo ludzi.
Tak naprawdę oba marsze pokazały, że jak dotąd demokracja nie ma się wciąż dobrze (jeszcze), a na ulice mogą wychodzić zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy obecnej władzy. Tyle tylko, że szef PiS podsyca nienawiść jednej strony do drugiej, a swoich krytyków nazywa dziś gorszym sortem Polaków, komunistami, złodziejami, dziećmi i wnukami zdrajców. Efekty tego dzielenia Polaków mogą jednak obrócić się przeciwko PiS, bo ludzie tracą cierpliwość.
Mimo, że najpopularniejsze w ostatnich kilkudziesięciu godzinach hasło "najgorszy sort Polaków" odnosiło się do wąskiego (tylko Jarosław Kaczyński wie, jak wąskiego) grona jego oponentów, przeciwnicy PiS zaczęli się z nim identyfikować. – Ja, Mariusz Ziomecki, jestem Najgorszym Sortem Polaka. Zdradę mam w genach – napisał na swoim profilu dziennikarz. Podobnych wpisów z hasztagiem #NajgorszySortPolakow są dziś tysiące, a hasło to przeszło już do złotej księgi cytatów z Prezesa.
Wiele osób zadaje sobie dziś pytanie, co będzie dalej, a Polacy z dnia na dzień dzielą się coraz bardziej. Chyba nikt nie ma dziś wątpliwości, o czym będzie się rozmawiało przy wigilijnych stołach. Polityka budzi dziś ogromne emocje nawet u osób, które przez lata starały się żyć z dala od niej, co widać choćby po treściach udostępnianych na Facebooku.
Najbliższe miesiące pokażą, jak bardzo Polacy skłonni są zrezygnować z wygodnego życia, jakim jest spokojne trwanie poza polityką. Już teraz widać jednak, że PiS-owi przejmowanie państwa nie przyjdzie tak łatwo, jak mogłoby im się wydawać. Nawet, jeśli przejmą kontrolę nad wszystkimi najważniejszymi instytucjami w kraju, Polska to przede wszystkim ludzie. Nie raz już to pokazali.

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl