
W niemieckich mediach był już okrzyknięty ”Kartoflem”. Porównywano go do Hitlera, teraz gazety donoszą, że poluje na demony. Nie ma żadnych skrupułów, jest człowiekiem z żelaza i ma wpływy, jak nigdy wcześniej. Jak człowiek czyta takie doniesienia z Niemiec, ma wrażenie, że za Odrą liczy się tylko on. Że tam szczególnie śledzą każdy jego krok – bardziej niż prezydenta i premier Polski, a nawet obojga razem wziętych. Że boją się tego Kaczyńskiego potwornie i kompletnie są na nim zafiksowani. A teraz jeszcze prezes PiS znów zaczyna grzmieć, że Niemcy trzeba rozliczyć, bo krzywdy Polski są ogromne.
Jest kwestia rozliczenia naszych wzajemnych stosunków, tego wszystkiego, co Niemcy są nam winni. A są nam winni bardzo, bardzo dużo w każdym wymiarze począwszy od moralnego a skończywszy na ekonomicznym. Ten rachunek krzywd po polskiej stronie jest ogromny. Powtarzam, już od 70 lat, które minęły od końca wojny, te sprawy tak naprawdę nigdy nie zostały załatwione.
Dziennikarz, śmieje mi się jednak w twarz. – Panika? Jaka panika? Strach? Kim jest pan Kaczyński, że Niemcy mają się go bać? Patrzą i się dziwią, co się w Polsce dzieje, ale dlaczego mieliby się bać? My to wszystko wiemy. To, co on mówi nie jest zaskakujące, bo już to słyszeliśmy – mówi Henryk Jarczyk z Westdeutscher Rundfunk. Ale fakt, przyznaje, że jest pewien dylemat. – Z jednej strony nie objął żadnego stanowiska w państwie, tylko przewodniczy największej sile politycznej w Sejmie. Ale to ”tylko” jest ważne, bo to, co on zapowiada, jest potem realizowane przez urzędy państwowe, z prezydentem włącznie. A to pokazuje, że nasze relacje nie będą lepsze – mówi dyplomatycznie.
10 lat temu bracia Kaczyńscy nieźle Niemcom napsuli nerwów. Ich wypowiedzi, czy zachowania były postrzegane jako aroganckie, żeby nie powiedzieć, że z perspektywy Berlina obaj patrzyli na Niemcy z góry. Ciągle wytykając niesprawiedliwe relacje. Mówiąc o rozliczeniach, do których Niemcy nie wykazują żadnej chęci. O polskich dzieciach, które w Niemczech nie mogą się uczyć polskiego, o różnych prawach mniejszości w obu krajach, o Erice Steinbach ze Związku Wypędzonych, która w Polsce powinna być persona non grata, o UE, która funkcjonuje pod dyktat niemieckiego rządu. Niemcy jako największy wróg, co w Polsce wielu się podobało, ale w Berlinie nie.
Unia Europejska nie może być zdominowana przez jedno państwo. Między naszymi krajami powinny obowiązywać stosunki partnerskie, a Niemcy działają niestety trochę na zasadzie: kto silniejszy, ten lepszy. Moje rozmowy z politykami niemieckimi są może sympatyczne, ale nie zauważyłem wśród nich żadnej gotowości do choćby najmniejszych ustępstw. Czytaj więcej
Wiedziano wprawdzie, ze Kaczyński uznawał za szczególny powód do chwały, że przez dziesięciolecia nie podał żadnemu niemieckiemu politykowi nawet małego palca. Wystarczająco często trąbił też o tym, że w całych Niemczech widział tylko spluwaczkę w męskiej toalecie lotniska we Frankfurcie. Wiadomo, że urodzony w 1949 roku Kaczyński należy do generacji, która nawet przed przyjściem na świat miała na pieńku z Niemcami. Czytaj więcej
Gdy w 2007 roku wybory w Polsce wygrała PO, Berlin odetchnął z ulgą. Ale nie na długo, bo wkrótce Jarosław Kaczyński wydał książkę pt. ”Polska naszych marzeń”, w której sporo miejsca poświęcił kanclerz Angeli Merkel. I znowu się zaczęło. ”Idiotyzmy, osobliwości” – to tylko niektóre komentarze wywołane jego tezami. Agencja AFP napisała wtedy coś, co zaraz podchwyciły wszystkie niemieckie media.
Przywódca polskiej opozycji Jarosław Kaczyński zarzucił Angeli Merkel, że chce podporządkować Polskę. Ostrzegł też, że Niemcy dążą do przyłączenia niegdyś niemieckiej zachodniej części Polski. Czytaj więcej
Teraz znów się zaczęło. Jeszcze powoli, jeszcze nie tak mocno, ale to pewnie kwestia czasu. – W czasie kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński milczał, nic nie mówił o relacjach z Niemcami. Aż do ostatniego wywiadu w TV Republika. Zobaczymy, jak będzie. My, jako dziennikarze – cały przekrój od lewej strony do prawej – patrzymy z troską na to, co dzieje się w Polsce. I zastanawiamy się, jak to się stało, że społeczeństwo tak zaczyna się dzielić – mówi Henryk Jarczyk .
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
