W listopadzie, z udziałem Lecha Wałęsy, reaktywowano polską chadecję, czyli Chrześcijańską Demokrację III RP. Partia miałaby stać się alternatywą dla konserwatystów głosujących na Prawo i Sprawiedliwość. Minął miesiąc, ale na razie nic nie wiadomo.
Sama partia została założona w 1997 roku z pomysłu Lecha Wałęsy. Były prezydent chciał odzyskać dawną pozycję polityczną. Partia miała stać się polską CDU (partia Angeli Merkel). Mimo szumnych zapowiedzi, niedużo wówczas się udało partii.
W 2001 ChDRP podpisała porozumienie z Forum Obywatelskim i miał startować w wyborach jako Forum Obywatelskie Chrześcijańska Demokracja. Nawet w koalicji nie udało się zarejestrować list wyborczych do Sejmu, wystartowało – bez powodzenia – zaledwie kilku kandydatów do Senatu. Niektórzy członkowie próbowali też dostać się do parlamentu z list Platformy Obywatelskiej, również bez skutku. Teraz, po 14 latach partia chce walczyć o uznanie Polaków– czy jednak ma jakiekolwiek szanse?
Powołani przez Wałęsę
Partię dzień po zaprzysiężeniu premier Beaty Szydło reaktywował Lech Wałęsa. W swoim biurze w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku spotkał się z działaczami i określił cele partii. Mają być nimi wybory samorządowe w 2018 r. oraz parlamentarne w 2019 roku.
Tytuł przewodniczącego honorowo przypadł Lechowi Wałęsie. Powołano również dwóch wiceprzewodniczących formacji: to Piotr Dwornicki – znany jako wykładowca akademicki i kanclerz Wyższej Szkoły Handlu i Usług w Poznaniu, oraz Adam Zalewski, prowadzący usługi w zakresie dostawy telewizji kablowej. Rzecznikiem partii został Adam Domiński, mąż Anny – córki Lecha Wałęsy. Politycy zapowiadali, że chcą m.in. utworzyć "ministerstwo kreatywności", które będzie platformą do wymiany poglądów na problemy społeczne.
Minął ponad miesiąc i o partii niewiele wiadomo. Powstała strona oraz fanpage, który śledzi...45 osób. Na stronie przeczytamy tylko, że "program jest konstruowany w oparciu o prowadzone obecnie konsultacje społeczne."
- Obecnie odtwarzamy struktury regionalne. Akcja zakończy się na początku 2016 r. Wtedy demokratycznie ustalimy terminy tworzenia władz krajowych, a także działań związanych z tworzeniem aktualnego programu politycznego - mówi dla naTemat Piotr Dwornicki, wiceprzewodniczący partii.
Bez szans?
Partia de facto przestała istnieć po wyborach prezydenckich 2000. Wtedy Lech Wałęsa odniósł spektakularną porażkę w w wyborach prezydenckich, otrzymując 1,01% głosów (dało to 7. miejsce na 12 kandydatów). Po nieudanej elekcji Wałęsa zrezygnował z funkcji przewodniczącego, zaś partia popadła w coraz większą "kanapowość" i zapomnienie.
Czy jednak jest możliwe by partia Wałęsy stanowiła siłę w wyborach? Wszystko zależy od zaangażowania samego lidera i ściągnięcia do ugrupowania znanych twarzy, niekojarzonych dotychczas z rządami. Wśród nich może być np. Jakub Płażyński, syn zmarłego w katastrofie smoleńskiej Macieja, który założył już Komitet Obywatelski "Powrót do Ojczyzny" spełniając testament polityczny ojca.
Na rozdrożu stanąć może też Jerzy Borowczak, poseł PO od zawsze blisko związany z Instytutem Lecha Wałęsy. Będzie musiał wybierać miedzy politycznym mentorem a partią, w której działa od 2006 roku. Kadry nowej-starej partii mogą wywodzić się właśnie z instytutu. Na jego czele stoi jednak Mieczysław Wachowski, były Szef Gabinetu Prezydenta, skompromitowany podsunięciem do podpisania aktu ułaskawienia Andrzeja Zielińskiego ps. "Słowik". I chociaż sam Wachowski został uniewinniony z zarzutów płatnej protekcji to politycznie nie jest zbyt dobrą kandydaturą.
Ciekawszy zespół jest wśród innych współpracowników Wałęsy – Rady Nadzorczej fundacji jego imienia. Zasiadają w niej: wspomniany już poseł PO Jerzy Borowczak, Wojciech Mądrzycki – znany adwokat i obrońca praw człowieka, znany dziennikarz i redaktor ekonomiczny Jarosław Sroka, profesor nauk społecznych Paweł Czarnecki, były poseł ludowców Roman Malinowski oraz były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień. Takie zaplecze mogłoby stać się trzonem partii, nie wiadomo jednak czy którykolwiek z nich chciałby angażować się w partię Wałęsy.
Partia nie ma na razie ani pieniędzy ani znanych nazwisk poza Wałęsą. Trudno natomiast wyobrazić sobie, że 72–letni obecnie polityk poprowadzi ją na szczyt. Były prezydent ma również mnóstwo innych zobowiązań, związanych m.in. z wykładami za granicą. Czy byłby w stanie z tego zrezygnować?
Do wyborów samorządowych pozostały blisko trzy lata. Partia jednak musi szybko zacząć budować struktury regionalne i włączać się w komentowanie aktualnych wydarzeń politycznych. W przeciwnym razie może skończyć jak spadkobiercy Unii Wolności – demokraci.pl, którzy nigdy nie wyszli poza "partię kanapową". Przykład .Nowoczesnej Ryszarda Petru pokazuje jednak, że można w szybkim czasie stworzyć partię z poparciem społecznym, jeśli to by się udało Wałęsie, może podebrać wyborców środowisk katolickich Prawu i Sprawiedliwości.