
To był dla dziecka szok. Wróciło ze szkoły całe w emocjach i niewiele już tego dnia było dla niego ważne. Tylko to, że Mikołaja nie ma. Bo pani od religii powiedziała, że to rodzice kładą prezenty pod choinką. A Mikołaj, owszem, święty był, ale dawno temu i już nie żyje. To prawdziwa historia. Tak, jak i moje oburzenie na katechetkę w jednej z warszawskich szkół. Skoro dziecko wierzy w Mikołaja, czemu mu taką radość odbierać? I kto dał jej prawo wyręczania w tej kwestii rodziców?
Takie historie, niestety, w polskich szkołach zdarzają się od lat. Trzeba przyznać – z ust księży podobne opowieści raczej nie wychodzą. Prym – sądząc po relacjach rodziców – wiodą katechetki. Na forach internetowych można znaleźć takie historie. Niektóre już archiwalne, ale od tamtej pory nic się nie zmieniło.
Dziś moje 6-letnie dziecię wyszło z płaczem ze szkoły, bo pani od religii powiedziała im, że mikołaja nie ma, a prezenty w nocy podrzucają rodzice. Gdybym ją dziś spotkała to pewnie skończyłoby się na potwornej awanturze. Jednak na spokojnie załatwię to jutro. Tak sobie tłumaczę, że na spokojnie....mam ją pobić czy co?! Czytaj więcej
Nic, absolutnie nic, nie powinno pań od religii obchodzić, czy dzieci wierzą w Mikołaja czy nie. Tym bardziej, że efekt mogą uzyskać zupełnie odwrotny. O którym pewnie same nie myślą.
Mnie samą wiary pozbawiła katechetka (lub zakonnica) na religii jak miałam 6-7 lat. Powiedziała bez owijania w bawełnę: "wy chyba nie wierzycie w świętego Mikołaja? Przecież to rodzice kładą prezenty pod choinkę!" No cóż. My wierzyliśmy. Ja poczułam się strasznie. Do tej pory pamiętam to uczucie (: jakby mnie ktoś obuchem zdzielił przez łeb. Dlatego bynajmniej sama nie spieszę uświadamiać mojego syna. Wiara w mikołaja jest piękna i dopóki dziecko nie ma pytań, nie powinno się tego tak znienacka niszczyć. Czytaj więcej
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
