- To jasne, że wielu kibiców waha się, czy jechać na Euro 2012, czy na igrzyska do Londynu - mówi w rozmowie z naTemat Ryszard Czarnecki. Europoseł PiS odnosi się w ten sposób do materiału, w którym brytyjska stacja pokazała Polskę jako kraj, w którym na stadionach królują przemoc, antysemityzm i rasizm. Polityk uważa też, że dostrzeganie drugiego dna w politycznym rozejmie na czas Euro 2012 jest śmieszne. Czarnecki przyznaje także, że szef "Solidarności" Piotr Duda mógłby w przyszłości zostać ministrem w rządzie PiS.
BBC pokazało Polskę i Ukrainę jako kraje, w których na stadionach królują przemoc, antysemityzm i rasizm. Czy Polska powinna dementować takie informacje?
Ryszard Czarnecki: Nie można było zostawić tego bez reakcji. Przede wszystkim powinna zareagować Barbara Tuge-Erecińska, ambasador Polski w Wielkiej Brytanii.
Taki obraz Polski szkodzi?
To skandaliczny reportaż, zrobiony w kraju, w którym rasizm na stadionach jest o wiele większy niż w Polsce. To przecież nie Kubę Błaszczykowskiego, kapitana polskiej reprezentacji, pozbawiono opaski, tylko Johna Terry’ego, kapitana reprezentacji Anglii, za to, że lżył z pobudek rasistowskich czarnoskórego piłkarza Antona Ferdinanda z Queens Park Rangers. Kibice z Anglii są skazywani za rasizm, a zawodnicy angielscy zawieszani za rasistowskie ekscesy.
W Polsce nie ma takich incydentów?
W Polsce dzieje się to na dużo mniejszą skalę. Apelowałbym do BBC o właściwe proporcje.
W jakim celu BBC wyemitowało taki program?
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. To, co zrobiła BBC, to chamska walka Brytyjczyków o szmal. To jasne, że wielu kibiców waha się, czy jechać na Euro 2012, czy na igrzyska do Londynu.
Jeżeli za chwilę inne zagraniczne media zaczną przedstawiać Polskę podobnie jak BBC, MSW też będzie musiało prostować te informacje?
Na pewno ambasadorzy Polski w krajach, w których to nastąpi, tak. Dobrze, że rząd sprostował informacje BBC, bo to poważna, wpływowa telewizja.
Tomasz Lis lata samolotami na zaproszenia biznesmenów na Ligę Mistrzów. Gdyby chodził na polską ligę, zobaczyłby, że jest to absolutny margines. To, co było pokazane, to wybryki full ultrasów, a ich nie będzie na Euro 2012. Jeżeli Tomasz Lis nie chciał tego zauważyć, to znaczy, że nagina rzeczywistość.
Warszawa powinna wydać pozwolenie na przemarsz rosyjskich kibiców, do jakiego miałoby dojść w dniu meczu Polska-Rosja?
Wszystko w rękach Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nie znam aspektów formalno-prawnych tej sprawy. Być może z punktu widzenia bezpieczeństwa lepiej byłoby nie dzielić kibiców i zorganizować marsz lub podstawić autobus. Czym innym jest przemarsz, czym innym demonstracja polityczna. Polska zawsze była krajem tolerancji. To z Rosji do Polski uciekali bojarowie gnębieni przez cara, więc Rosjanie, którzy są pałowani przez OMON i policję w moskiewskich miastach zobaczą, że u nas panuje wolność manifestacji.
Jarosław Kaczyński zapowiedział rozejm polityczny na czas Euro 2012. Jakub Sobieniowski w "Faktach" TVN kilka dni temu przypomniał, że prezes PiS 2 lata temu, w czasie kampanii prezydenckiej, mówił o końcu wojny polsko-polskiej.
Nie będę komentował słów redaktora Sobieniowskiego, bo nie jest on dla mnie żadnym punktem odniesienia. Szkoda mi czasu, energii i kalorii. PiS nie będzie organizował żadnych demonstracji w czasie Euro 2012. Kropka. Dostrzeganie w tym jakiegoś drugiego dna jest śmieszne. Nie chcemy psuć tego święta. Z winy rządu jest natomiast nastrój do demonstracji.
W sondażach większość Polaków opowiada się przeciwko manifestacjom w czasie Euro 2012. Może to jest prawdziwym powodem takiej decyzji.
(Długi śmiech). A co niby mamy mówić? Pan używa sformułowania "prawdziwym powodem". Szanujmy się, niech Pan nie używa takiego języka. My mówimy o efekcie. PiS nie chce demonstracji w czasie Euro 2012. Większość opinii publicznej nie chce fatalnej reformy emerytalnej. I co z tego?
Dlaczego w sondażach PiS stoi w miejscu, chociaż Platforma sukcesywnie traci poparcie?
Bez żartów. Poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości rośnie. Wynika to nawet z badań, które opublikowała ostatnio "Gazeta Wyborcza". Poparcie rośnie w każdej grupie społecznej. Chcielibyśmy, żeby wzrastało ono szybciej, ale w końcu i tak dogonimy PO. Nastąpi to najpóźniej jesienią tego roku.
Jesienią tego roku ma podobno dojść do zmian w rządzie. Donald Tusk powiedział, że o rekonstrukcji rządu decyduje potrzeba, a nie polityczny plan.
Powiedział szczerze. W tej kwestii premier nie kłamie, bo nie ma żadnego politycznego planu. Trudno więc, żeby dymisjonował kogoś w rządzie z powodu planu, skoro go nie ma. Donald Tusk nie ma pomysłu na gospodarkę czy politykę zagraniczną. Jest zakładnikiem wewnętrznych gierek w Platformie, opinii publicznej i sondaży.
Mówi się, że Joanna Mucha utrzyma stanowisko ministra sportu, jeżeli Euro 2012 wypadnie dobrze. Jak mistrzostwa wypadną słabo, to czeka ją dymisja.
Nie obchodzą mnie spekulacje tego typu. Joanna Mucha nie powinna zostać ministrem sportu, bo się na tym nie zna. Rząd ten w dużej części jest zaprzeczeniem idei rządu fachowców. Mucha została ministrem w wyniku wewnętrznych porachunków w PO. Tusk chciał wzmocnić jedną frakcję kosztem drugiej. Mucha powinna odejść niezależnie od wyniku polskiej reprezentacji.
Grzegorz Schetyna może wejść do rządu?
Być może Tusk wyjdzie z założenia, z którego po drugiej wojnie światowej wyszły kraje, które zakładały Europejską Wspólnotę Węgla i Stali, a potem EWG, a także - w innym obszarze - NATO. One wyszły z założenia, że lepiej będzie, jeśli Niemcy będą inside, a nie outside. Z tego samego założenia może wyjść Donald Tusk, chcąc mieć Schetynę w rządzie, żeby nie brykał. Choć dla Schetyny byłby to awans i pewnie by nie odmówił.
Piotr Duda, szef "Solidarność" mógłby w przyszłości zostać liderem opozycji?
Może zostać liderem opozycji "Solidarności", jeżeli wygra następną kadencję. Nic nie wiem, żeby chciał robić karierę polityczną. Gdyby chciał, to musiałby zapisać się do jakieś partii politycznej. Sądzę, że ma raczej ambicje bycia liderem związkowym. Chociaż mogę wyobrazić go sobie jako ministra w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Być może jak Duda przestanie być szefem "Solidarności", to Jarosław Kaczyński jako premier powierzy mu funkcję ministra.