W Sejmie zakończyło się kluczowe głosowanie ws. nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, przeciwko czemu głośno protestowała opozycja. Można się było spodziewać, że pomysł PiS zostanie przepchnięty bez trudu większością głosów tej formacji. "Za" głosowało 235 posłów, "przeciw" - 181. W zamyśle autorów ustawa ma zakończyć spory i obecny kryzys konstytucyjny. Gorąca temperatura debaty, która towarzyszyła głosowaniom, raczej na to jednak nie wskazuje.
Ostro projekt ustawy po raz kolejny dzisiaj zaatakował Borys Budka z PO – dlaczego nie pozwoliliście na wprowadzenie jakichkolwiek zmian, które by projekt uratowały przed niekonstytucyjnością? Złamaliście zasadę trzech czytań – tym razem nie usłyszał już gorzkich słów od posłanki Pawłowicz, która wcześniej kazała mu "się zamknąć" i "spadać".
Po kolei odrzucano kolejne poprawki opozycji, która raz po raz wnosiła by zarządzić przerwę. Zarzucała też Markowi Astowi, który był sprawozdawcą, że kłamie z mównicy na temat tego, co się rozegrało w komisji zajmującej się ustawą. W rewanżu poseł zagroził Agnieszce Pomasce z PO, że zgłosi jej zachowanie do komisji etyki poselskiej.
Arkadiusz Mularczyk z PiS zarzucił opozycji, że celowo przewleka całe głosowanie i utrudnia prace. Stwierdził, że PiS był zmuszony do stworzenia debatowanej ustawy, gdyż "trzeba było posprzątać po Platformie". Podważył też autorytet sędziów zauważając, że zarabiając 20 000 zł miesięcznie rozpatrując rocznie ok. sześciu, ośmiu spraw – niejeden prawnik chciałby mieć taką fuchę – skomentował poseł.
Nieco spokojniej do sprawy zdawała się podchodzić .Nowoczesna. Poseł Mieszkowski ubolewał nad tym, że nie ma szans na dialog w Polsce w sprawie TK. Zastrzegł też, że społeczeństwo nie zapomni rządowi tej ustawy jeśli ten zdecyduje się ją uchwalić. – Nie można tworzyć instytucji, które są z definicji dysfunkcyjne – dodała jego klubowa koleżanka, Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Poseł Bejda z PSL zastanawiał się z kolei dlaczego PiS boi się Trybunału "jak diabeł święconej wody" i także pozwolił sobie na uwagę, że rządząca formacja w przykry sposób podzieliła rodaków.
Liczni posłowie opozycji mieli uwagi do tempa, w jakim trwały prace wokół ustawy. Małgorzata Pępek z PO stwierdziła, że jest to zupełnie niezwykłe w przypadku demokratycznego systemu. Już wcześniej w trakcie dnia podnoszono także zastrzeżenia co do przewidywanego vacatio legis. Ustawa miałaby bowiem nietypowo wejść w życie już w dniu jej ogłoszenia, co nie dałoby Trybunałowi możliwości odniesienia się do jej konstytucyjności. Poseł Brejza z PO nazwał taką sytuację żartem.
W trakcie debaty ustalono także że siedzibą Trybunału Konstytucyjnego pozostanie, tak jak to było dotąd, Warszawa. Jak już pisaliśmy wcześniej, Stanisław Piotrowicz stwierdził dość zadziwiająco, że sugestia iż inne miasto mogłoby być siedzibą Trybunału, było... jedynie testem dla opozycji.
O tym, jak ważne jest to głosowanie dla strony rządowej świadczy m. in. fakt, że minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski odwołał z tego powodu jedną ze swoich wizyt zagranicznych, uzasadniając to ustami swego rzecznika Artura Dmochowskiego "sprawami wagi państwowej".
Walka, tak jak już nas do tego przyzwyczaiły ostatnie dni, w wielu momentach zamieniała się w niesmaczne wycieczki osobiste, wypominanie sobie nawzajem braku kultury. Joachim Brudziński z PiS na mównicy grzmiał przeciw posłom, którzy w jego mniemaniu obrażali ad personam panią premier. Próbował go osadzić Stefan Niesiołowski z PO ironicznie nazywając przedstawiciela rządzącej formacji "wzorem taktu i kultury".
Podczas odrzucania kolejnych poprawek, posłowie opozycyjni nie kryli oburzenia. Po sali rozchodziły się pomruki niezadowolenia. Grzegorz Raniewicz z PO pytał, czy Lech Kaczyński byłby dumny z obecnych obrad i nazywa je "skandalem". W stronę PiS padały słowa, że sprzedaje konstytucję jak Judasz, który zdradził Jezusa za 30 srebrników.
Wypowiadała się też Lidia Gądek z PO. Przekonywała, że zmiana w TK interesuje zwykłych obywateli, bo to im odbiera podstawowe prawa i wolność. Dodaje, że PiS na Wigilię podaje im opłatek "w formie wojny". Marszałek upomina kolejnego posła i odbiera mu głos. Poprawka 25-ta przechodzi. – Rozumiem, że westchnięcia ze strony PiS oznaczają, że bierzecie głęboki oddech, by udzielić odpowiedzi – komentowała sytuację Agnieszka Pomaska z PO.
Nie brakowało osobistych wycieczek, Patryk Jaki krytykował PO, któremu wypomniał, że w ciągu godziny znalazł z kolegami 87 ustaw, które nie przeszły. Dodał też, że Grzegorz Schetyna powiedział mu: Spadaj. Stanisław Neumann, wchodzący tuż po nim, prosi o przerwę, by marszałek mógł prowadzić sprawiedliwie obrady, choć najbardziej je zakłóca. Poseł Cymański prosi o "trochę kultury". – Dlaczego potępiacie bez życzliwości? - pytał. - Grzechem pierworodnym tego, co tu się dzieje były wydarzenia w czerwcu. Nie dolewajcie oliwy do ognia – zakończył.
Ryszard Petru pytał o ustawy o: inwigilacji, zakazie zgromadzeń i medialną. – Ja mam pytanie, jakie to państwa ustawy miałby zablokować Trybunał? Czy jest to ustawa, która planuje inwigilację internetu w ramach tzw. ustawy antyterrorystycznej? Czy planujecie zakazać zgromadzeń publicznych? Polacy mają prawo to wiedzieć, bo 500 złotych na dziecko jest zgodne z konstytucją - stwierdził lider .Nowoczesnej.
Na mównicę wszedł też poseł PiS Stanisław Piotrowicz, który zganił PO za 8 lat jałowych rządów. Przerywało mu gromkie: "Złodzieje!", "Złodzieje!". W jego opinii, to poprzednia ekipa rządząca dokonała zamachu na Trybunał, rozpoczynając o niego istną batalię. – My doprowadzimy do tego, że TK będzie wywiązywał się z roli, do jakiej został powołany" - podkreślił Piotrowicz.
W głosowaniu nad całością ustawy wzięło udział 410 posłów, 235 było "za", 181 - "przeciw". Od głosu wstrzymało się 4 parlamentarzystów.
– Takiej rozpierduchy jeszcze nie było - skomentowała posłanka PO...