
Poseł Killion Munyama z Platformy Obywatelskiej swoim wystąpieniem wywołał wyjątkową radość na sali sejmowej. Szczególnie śmieszne, według posłów, okazało się być w jego ustach określenie „republika bananowa”.
REKLAMA
W polskim parlamencie nieczęsto widuje się czarnoskórych posłów. Zazwyczaj wzbudzają oni zainteresowanie mediów, opinii publicznej i innych parlamentarzystów. Tak też stało się i tym razem, kiedy na mównicy pojawił się ekonomista z PO.
– Jako ekonomista obawiam się przede wszystkim, że sparaliżowanie pracy Trybunału Konstytucyjnego znacząco wpłynie na bezpieczeństwo finansowe państwa (…) Skąd ten pośpiech? Czy wiecie, że pośpiech jest potrzebny tylko przy łapankach? – to właśnie po tych słowach sala obrad wyjątkowo się poruszyła.
– Pośpiech jest immanentną cechą republiki bananowej! Polacy tego nie chcą! – dodał, a posłowie przywitali jego słowa wielkim zadowoleniem i brawami. Po zejściu z mównicy wyjątkowo radośnie reagowali szczególnie członkowie rodzimej partii Killiona Munyamy.
Pytanie tylko, czy z ust każdego innego posła zabrzmiałoby to równie „zabawnie”. Rasizm? Celowa manipulacja stereotypami? A może dystans do siebie? Czarnoskóry poseł zeszłej kadencji – John Godson, również pojawiał się w podobnych kontekstach. Przed niemal rokiem był głównym bohaterem okładki „Angory”. Pytał na niej Janusza Piechocińskiego: „Kiedy się u was sadzi banany?!”. Sam Godson był tym ponoć szczerze rozbawiony, o czym pisaliśmy w naTemat.
Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl
