Prawa i Sprawiedliwość jest rozczarowane spotkaniem z premierem, który według partii, nie przedstawił żadnych rozwiązań, a jedynie uparcie powtarzał 67, 67, 67. PiS nie godzi się na proponowaną przez rząd reformę emerytalną.
- Jestem zdziwiony, bo liczyliśmy, że pan premier przedstawi jakieś ekspertyzy i ekspertów, a powtarza jedynie to, co już wiemy, czyli 67, 67, 67 i przymus pracy - oświadczył rzecznik PiS Adam Hofman pod koniec spotkania premiera Donalda Tuska z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości.
Partia kategorycznie nie zgadza się na proponowane przez rząd rozwiązanie.
"Starsi do roboty, młodsi za granicę"
- Chcieliśmy rozmawiać rzeczowo o przymusie pracy, który proponuje premier, ale rozmowa była rzeczowa tylko z naszej strony - stwierdził równie rozczarowany przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak.
Według partii proponowane rozwiązanie jest błędne. - Naszym zdaniem nie poprawi to ani losu emerytów, ani sytuacji systemu emerytalnego, ani sytuacji finansów publicznych - argumentowała po spotkaniu wiceszefowa PiS Beata Szydło. - Chcemy, aby premier wycofał projekt w takiej formie, bo w tej chwili proponuje "starsi do roboty, młodsi za granicę" - dodała.
Wyższy ZUS dla najbogatszych
PiS zamiast podniesienia wieku emerytalnego przedstawia trzy postulaty: dobrowolność wyboru między ZUS i OFE, zniesienie limitu składek ZUS dla najbogatszych i referendum w sprawie reformy emerytalnej.
- Zamiast przymusu pracy proponujemy podniesie składki ZUS dla najbogatszych - powiedział Błaszczak.
PiS kategorycznie nie zgadza się na podwyższenie i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat. Jeszcze przed spotkaniem z premierem stanowczo podkreślił to Jarosław Kaczyński.
Na temat proponowanej przez rząd reformy emerytalnej Tusk rozmawiał już z klubami PSL, Ruchu Palikota i SLD.