Od lat Szwedom przysługuje 2-miesięczny, płatny urlop tacierzyński. Ich kraj był w tej materii istnym prekursorem. Ale, jak się okazuje, to wciąż za mało. Dlatego od Nowego Roku, każdy świeżo upieczony szwedzki tata może liczyć na dodatkowy miesiąc. Przez trzy miesiąca tylko on i dziecko. Dla porównania – w Polsce urlop ojcowski trwa tylko 14 dni, w dodatku wliczają się do niego wszystkie niedziele i święta.
Można uznać, że w Szwecji dla świeżo upieczonych ojców panuje istny raj. W dodatku mogą się dzielić z żoną lub partnerką 16-miesięcznym urlopem macierzyńskim. Mniej więcej jedna czwarta Szwedów z tego korzysta. Jak pokazują statystyki średnio ojcowie w Szwecji opiekują się dzieckiem dłużej niż trzy miesiące – czyli trochę dłużej niż wynosi dotychczasowy, dwumiesięczny urlop tacierzyński. A zatem ten dodatkowy, trzeci miesiąc, na pewno bardzo się przyda.
Ale nawet w Szwecji powszechność korzystania z tego urlopu nie jest ogromna, choć na pewno i tak wyższa niż w innych krajach. Portal Local.se cytuje statystki, z których wynika, że w 1999 roku korzystało z niego niewiele ponad 11 procent ojców, pięć lat później – ok. 18 procent, a dziś – już ok. 25 procent. Jeśli ojcowie go nie wykorzystają, urlop przepada.
Szwecja wprowadziła urlop tylko dla ojców już w 1995 roku, a w 2002 wydłużyła go do dwóch miesięcy. Polska zrobiła to w 2010 roku. Pisaliśmy w naTemat, że już co trzeci tata skorzystał z tego urlopu, a liczba ta może być coraz większa. Przez pierwszy miesiąc funkcjonowania ustawy na urlop ojcowski poszło... 75 ojców. Ale już w 2013 roku z przywileju skorzystało 28,5 tysiąca mężczyzn. W 2014 było ich już 129,4 tys. źródło:Local.se