
Święta to czas miłości, nadziei i wybaczenia. Tak przynajmniej mówi teoria. Jak się przekonał ks. Wojciech Lemański, duchowny na którego Kościół nałożył karę suspensy, praktyka jest zupełnie inna. Duchowny, który po raz kolejny zgłosił się do biskupa o przywrócenie mu czynności kapłańskich, został odesłany z kwitkiem, pomimo obietnicy przywrócenia go do służby.
Ksiądz Biskup sam zaproponował spisanie naszych ustaleń, choć powiedziałem, że wierzę mu na słowo. Jednak Ksiądz Biskup poprosił, by wszedł kanclerz kurii i zanotował nasze ustalenia. Może mi się zdawało, ale ksiądz kanclerz jakoś nerwowo reagował na każde kolejne zdanie dyktowane mu przez księdza Biskupa i przeze mnie. Ręka drżała mu przy pisaniu. Potem była jeszcze wspólna herbata i pożegnanie do najbliższego poniedziałku w kurii.
Podczas naszego ostatniego spotkania z Księdzem Biskupem odwołałem się do przypowieści przypomnianej w liście papieża Franciszka. Powiedziałem, że przychodzę jako dłużnik i błagam o miłosierdzie. W odpowiedzi usłyszałem ewangeliczne „wybaczam”. A może się przesłyszałem?
Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl
