Karolina Korwin Piotrowski radzi kolegom: "Jedynie praca coś daje". Szczególnie na własną rękę.
Karolina Korwin Piotrowski radzi kolegom: "Jedynie praca coś daje". Szczególnie na własną rękę. Fot. Alina Gajdamowicz / Agencja Gazeta

"Zamiast bawić się w XXI-wieczny styropian i męczennictwo, może czas wykorzystać wolność w dostępie do mediów i zrobić sobie media? Swoje media?" – pisze Karolina Korwin Piotrowska. Takie ma wnioski po przeczytaniu tekstu Tomasza Terlikowskiego. Ten dopiero co wyśmiał protestujących kolegów po fachu i zasugerował im… tworzenie czegoś własnego. Dziennikarka nieco prześmiewczo przyznaje mu rację.

REKLAMA
Terlikowski - jak pisaliśmy - przekonywał, że Kamil Dąbrowa, dyrektor radiowej Jedynki jest "męczennikiem PiS". A to dlatego, że nie zgadza się z wprowadzanymi w mediach zmianami. I na znak protestu co godzinę puszcza w eter hymn czy "Odę do Radości". Czołowy publicysta "Frondy" wyśmiewał Dąbrowę, radząc mu, jak i jemu podobnym, zainwestować we własne media. Za przykład podał prawicowych dziennikarzy.
Karolina Korwin Piotrowska, publicystka i autorka książek, doszła do wniosku, że Terlikowski wcale się nie myli. Mało tego, w swoim felietonie stwierdza, że antyrządowi redaktorzy mogą iść śladami Tomasza Lisa, Zygmunta Solorza, którzy "jak cała "prawa strona" medialnego tortu"i popularne w sieci osoby, stworzyli coś od podstaw. "Może tacy giganci, jak Wardęga, Abstrachuje (…) czy modowi, fitnessowi albo kulinarni blogerzy powinni zrobić szkolenia dla potencjalnych kombatantów z TVP czy z Polskiego Radia o tym, jak zarabiać gdzie indziej?" – zastanawia się Piotrowska.
Dziennikarka przypomina także to, czego sama doświadczyła. Pracowała też w publicznej telewizji i martwiła się o własny los, ale długo to nie trwało. "Wzięłam się ostro wtedy do roboty na wielu frontach i pogadałam z tymi, którzy skutecznie robili media, także te nowe" – opowiada. "I dziękuję Najwyższemu za to, że zmusiłam siebie wówczas do pracy" – konstatuje.
Dzisiaj Korwin Piotrowska współpracuje z kilkoma redakcjami i pisze bestsellerowe książki. Jest rozpoznawalną komentatorką, może nie przez wszystkich lubianą, ale na pewno cenioną. "Udzielanie męczenniczych wywiadów nic nie da. Puszczanie hymnu Europy i Polski też nic nie da, a druga strona tego nie doceni, najwyżej wyśmieje. Nie tylko dlatego, że los dziennikarzy nikogo dzisiaj nie obchodzi, ale też dlatego, że zmieniły się media" – tłumaczy. Podkreśla, że kompletnie zmienił się odbiorca: "Jest wybredny, nielojalny, atakowany przez bilion bodźców i ma ogromną skalę porównawczą".
Publicystkę dziwi zachowanie kolegów z mainstreamowych mediów - zmiana politycznej warty była przecież oczywista. Nie owija w bawełnę, stwierdzając: "Może zamiast protestować, bo nie robiliście, poza małymi wyjątkami, wybitnych dzieł, szukać roboty gdzie indziej? Usiąść i zamiast puszczać hymn Europy zastanowić się, jak się robi internetowe radio, jak sie robi blogi, felietony do netu, jak stawia się portal i szuka dla niego inwestora?".
Swój tekst Piotrowska kończy podobnie, jak zaczęła: "Terlikowski ma rację. Życzmy sobie kreatywnego myślenia. Kombatanctwo dawno jest passe, to praca jedynie coś daje i może być początkiem czegoś nowego, fajnego i dobrego".

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl