Viktor Orban zrobił z publicznych mediów przybudówkę rządu?
Viktor Orban zrobił z publicznych mediów przybudówkę rządu? Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta

Jarosław Giziński, dziennikarz znany m.in. z "Newsweeka" oraz "Wprost" spędził sylwestrową noc na Węgrzech. Była to podróż prywatna, ale zawodowy dryg zmotywował go do śledzenia przez 4 dni tutejszych mediów. Dziennikarz zauważa, że dziś publiczne stacje stanowią jedynie rządową przybudówkę partii Viktora Orbana.

REKLAMA
Jarosław Kaczyński mówił swego czasu, że przyjdzie jeszcze dzień, kiedy w Warszawie będzie Budapeszt. Ale chyba nie tego wielu się spodziewało po tamtych słowach.
"Polityka medialna to w moich oczach największa klęska Fideszu. Nowomowa i propaganda sukcesu przykrawana na średnio lotnego absolwenta szkoły elementarnej chwilami obraża inteligencję." – napisał w gorzkich słowach Giziński na swoim profilu na Facebooku. Dziennikarz podkreśla, że wiadomości telewizyjne dotyczą jedynie aktywności członków rządu, a opozycja praktycznie nie istnieje. "Rozmowy z politykami według modelu "dlaczego ma pan rację?" – stwierdza z przykrością Giziński.
Dziennikarz zauważa, że w wyniku tych działań opozycja stała się "równie agresywna". "Jeśli krzyczy zbyt głośno wówczas pada argument o "terrorze opinii" (genialne!)" – czytamy we wpisie. Giziński kończy nieco sugestywnie: "Oczywiście myślę, że w innych państwach skopiowanie takiego modelu byłoby chyba niemożliwe, czyż nie?".
Wpis skomentował m.in. redaktor naczelny "Wprost" Tomasz Wróblewski. "Dobra lekcja jak nie 'naprawiać' mediów. Może ktoś i u nas skorzysta zanim zrobi się za późno" – napisał.

Napisz do autora: adam.gaafar@natemat.pl