
W Nowy Rok skończyły się prawa autorskie do "Mein Kampf" zastrzeżone na 70 lat przez kraj związkowy Bawaria. Obwarowania, które miały przeciwdziałać propagowaniu nazizmu przestały działać. Teraz każdy może wydawać, tłumaczyć i rozpowszechniać książkę Hitlera. Sprawdziłem o co tyle krzyku i okazuje się, że dzieło Hitlera jest zwyczajną grafomanią.
Wracając do samego dzieła, w Polsce nie ma go obecnie w sprzedaży, ale znalezienie tłumaczenia w internecie nie jest żadnym problemem. Postanowiłem więc zgłębić książkę, która na 70 lat stała się tematem tabu.
To jest żydowska prasa, która w absolutnie fanatycznej kampanii oszczerstw odrzuca wszystko, co może być uważane za podporę narodowej niezależności, cywilizacji i ekonomicznej autonomii narodu. Ryczy szczególnie przeciwko tym, którzy nie ulegają Żydowskiej dominacji albo których intelektualne zdolności jawią się Żydom jako niebezpieczeństwo. Nieświadomość prawdziwej natury Żydów okazywana przez masy i brak instynktownego przestrzegania naszych wyższych klas czynią ludzi łatwymi ofiarami żydowskiej kampanii kłamstw.
Pod wpływem mojej choroby matka w końcu uznała, że po przerwie wrócę do szkoły realnej, a później będę mógł uczęszczać do akademii. Były to najszczęśliwsze dni, jak przepiękny sen. I naprawdę miał to być tylko sen. Dwa lata później śmierć matki położyła kres tym wszystkim planom. Jej choroba od początku nie dawała wielkich nadziei na uleczenie, jednak jej śmierć była dla mnie wielkim ciosem. Swojego ojca czciłem, a matkę kochałem.
Trend myślenia żydostwa jest jasny. Trzeba zbolszewizować Niemcy, czyli wyniszczyć niemiecką narodową inteligencję, a przez to rozkruszyć siły niemieckiego świata pracy pod jarzmem żydowskich Światowych finansów, co ma być wstępem do dalszego rozszerzenia żydowskiego planu podbicia świata.
Judaizm wiele stracił w moich oczach, kiedy poznałem przejawy jego działalności w prasie, literaturze i dramatopisarstwie. Na nic nie zdadzą się już obłudne zapewnienia. Wystarczy tylko popatrzeć na ich plakaty i przestudiować nazwiska tych natchnionych twórców obrzydliwych wymysłów na potrzeby kina czy teatru, które są im przypisywane, żeby się na nie na zawsze uodpornić. Ta zaraza, która została wszczepiona naszemu narodowi, była gorsza niż czarna śmierć. Zacząłem uważnie studiować nazwiska wszystkich twórców tych plugawych produktów życia artystycznego. Efektem była coraz bardziej nieprzychylna postawa, jaką kiedykolwiek zajmowałem w stosunku do Żydów. Chociaż moje uczucia mogły się sprzeciwiać temu tysiąc razy, rozum musiał jednak wyciągać właściwe wnioski.
Sama lektura książki nie zajmuje zbyt dużo czasu, polskie tłumaczenie ma niewiele ponad 100 stron. Czy jest ciekawe? Jako dokument i pewien zapis ducha epoki z pewnością. Jednak moim zdaniem, ani pod względem czytelności myśli, ani zastosowanego języka (co najmniej w tłumaczeniu) książka pozostawiła wiele do życzenia.
Autentyczny Aryjczyk był prawdopodobnie nomadem, a dopiero później, po pewnym czasie, osiedlił się - to dowodzi, że on nigdy nie był Żydem! Nie, Żyd nie jest nomadem, ponieważ nawet nomadowie mieli określony stosunek do pracy. Praca tak długo była podstawą ich dalszego rozwoju, dopóki nie posiedli koniecznych, umysłowych właściwości. Ale nomadowie posiedli umiejętność tworzenia ideałów, tak więc ich koncepcja życia może być obca aryjskiej rasie, ale nie obojętna. Ta koncepcja nie miała miejsca w przypadku Żyda, on nigdy nie był nomadem, był pasożytem na ciele innych narodów. Zdarzało się, że opuszczał dotychczasową sferę swego życia, nie dla własnych zamiarów, ale w konsekwencji wydalenia go przez narody, których gościnności nadużywał. Jego rozmnożenie na całym świecie jest typowe dla pasożytów! On zawsze poszukuje nowych żerowisk dla swojej rasy.
Ja sam osobiście miałem zaszczyt przemawiać do tłumu, który liczył około sześćdziesięciu tysięcy ludzi, jako jeden z mówców. Przygotowania zostały uwieńczone ogromnym sukcesem, ponieważ pomimo wszystkich gróźb ze strony czerwonych udowodniono po raz pierwszy, że nacjonalistyczne Monachium było zdolne maszerować ulicami.
Dlatego Rzesza jest dzisiaj zmuszona dla samoprzetrwania uszczuplać coraz bardziej suwerenne prawa poszczególnych państw, nie tylko z ogólnego, naturalnego punktu widzenia, ale także dla zasady. Widząc, że wytacza ostatnie krople krwi ze swoich obywateli przez swoją politykę
Droga, którą kroczył Aryjczyk, była jasno wyznaczona. Będąc zdobywcą podbił "niższych ludzi", aby pracowali pod jego kontrolą, stosownie do jego woli i celów. Chociaż wymuszał ciężką pracę, to jednak nie tylko ochraniał ich życie, ale także zapewniał lepszą egzystencję od tej, jaką wiedli dawniej na wolności. Tak długo, jak się czuł zwierzchnikiem, nie tylko utrzymywał swoje panowanie, ale był także poplecznikiem i piastunem kultury.
Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl
