Na stronie z petycjami avaaz pojawiła się propozycja by ustanowić wynagrodzenie dla Agaty Kornhauser-Dudy, małżonki prezydenta. Pierwsza dama, zgodnie z niepisaną tradycją, rezygnuje bowiem z kariery zawodowej i nie jest nawet objęta składką emerytalną.
Zwyczaj, że żona prezydenta nie pracuje, utarł się już w II RP. Tak robiła Maria Wojciechowska, która wcześniej z mężem Stanisławem pracowała w PPS. Michalina, pierwsza żona Ignacego Mościckiego, zajmowała się działalnością feministyczną i charytatywną. Na tym polu realizowała się również Maria Mościcka, druga żona prezydenta, która wcześniej była sekretarką Michaliny. Brak czynnego udziału w życiu zawodowym przyjęty był niejako odgórnie - podobnie funkcjonowały społecznie żony innych głów państw w Europie.
Niewolnica?
Z punktu widzenia rozwoju kariery bycie pierwszą damą nie jest raczej szczytem marzeń. Agata Kornhauser-Duda zrezygnowała z pracy nauczycielki niemieckiego w krakowskiej szkole. By być uczciwą wobec swoich uczniów, dokończyła jeszcze rok szkolny.
Od tego momentu pojawiają się jednak schody. Właśnie do pierwszej damy ustawiają się kolejki stowarzyszeń, organizacji oraz poszkodowanych po wsparcie i patronat. Sama pani prezydentowa organizuje też akcje charytatywne oraz spotyka się z mieszkańcami.
Za swoją pracę nie dostaje jednak ani złotówki. Nie posiada też urzędników obsługujących jej działalność - na zasadzie niepisanej tradycji Kancelaria Prezydenta stara się wspierać działalność pierwszej damy. Co więcej, Kornhauser-Duda nie może być pewna powrotu na zajmowane przed wyborami stanowisko (tak jak parlamentarzyści). Okres bycia pierwszą damą nie jest też objęty składką emerytalną. Z punktu widzenia ZUS żona prezydenta przez 5 lub 10 lat odpoczywa.
Już w maju o pozycji pierwszej damy pisała feministka Anna Kowalczyk prowadząca blog Boska Matka. W swym wpisie "Pierwsza Niewolnica RP" krytykowała pracę pro publico bono, jaki na zasadzie tradycji przypada małżonce prezydenta.
Ustalmy wynagrodzenie
Podczas kadencji Aleksandra Kwaśniewskiego, o minimalną chociaż pensję walczyła jego żona Jolanta. Spotkało się to jednak z krytyką ze strony polityków i mediów. Młoda prawniczka musiała na 10 lat zawiesić swoją karierę. Teraz powstała petycja na stronie avaaz.org. domagająca się wypłaty Agacie Kornhauser-Dudzie za jej "niewątpliwą pracę" wynagrodzenia.
"Kto śledzi aktywność Pierwszej Damy, musi uczciwie przyznać, że to jedna z najbardziej zapracowanych kobiet w kraju. Pani Prezydentowa zwyczajowo inicjuje i włącza się w akcje społeczne, upowszechnianie kultury, wsparcie najsłabszych, działa charytatywnie etc. Oczekiwanie społeczne wymaga od małżonki Prezydenta porzucenia dotychczasowej pracy zawodowej" - można przeczytać na stronie.
W petycji nie wspomniano jednak jak wysokie miałyby być to pobory. Adresatką jest premier Beata Szydło, nie jest jednak na razie znane jej zdanie na temat ustalenia ewentualnego wynagrodzenia dla pierwszej damy.
Na razie więc Agata Kornhauser-Duda pracuje za darmo. Co ma w zamian pani prezydent? Przede wszystkim okazję do zwiedzenia świata i poznania interesujących ludzi. W planach pani prezydent są nie tylko wizyty jej męża ale także spotkania w szpitalach, bale oficerskie i inne wydarzenia, którym patronuje małżonka prezydenta. Od kancelarii prezydenta dostaje zwrot kosztów oraz kreacje na oficjalne wizyty. Ciężko nie odnieść wrażenia, że rezygnując z dotychczasowej kariery staje się reprezentantką prezydenta na pełen etat.
Jak to robią?
Status pierwszej damy na świecie na ogół jest podobny. Zgodnie z tradycją małżonki porzucają pracę zawodową. Nie oznacza to, że nie zdarzały się wyjątki. Carla Bruni, żona eksprezydenta Francji Nicolasa Sarkozyego występowała nadal w filmach i śpiewała. Michelle Obama weszła do Białego Domu jako wiceprezes zarządu szpitali uniwersytetu chicagowskiego z pensją blisko dwukrotnie wyższą niż wynagrodzenie jej męża jako senatora. Szybko jednak zrezygnowała z pracy na pełen etat, chociaż nadal wykonuje zlecenia prawnicze. Inne pierwsze damy Stanów Zjednoczonych bywały zatrudniane w administracji Białego Domo.
To zresztą z USA bierze się sam tytuł pierwsza dama. Najstarszym zachowanym świadectwem użycia go wobec żony prezydenta jest artykuł z 1860 r., zamieszczony w gazecie Leslie’s Illustrated Newspaper. Oficjalnie jednak pierwsze damy USA nie zajmują żadnego sprecyzowanego stanowiska.
Wynagrodzenie pierwszej damy przyznawane było jednak zazwyczaj w... krajach trzeciego świata. W większości krajów splendor musi wystarczyć. Znawca dyplomacji, dr Janusz Sibora w rozmowie z naTemat, przyznał, że to problematyczna sprawa.
- Na pewno jest to podstawa do dyskusji, jak zabezpieczyć małżonkę prezydenta RP finansowo - mówi dr Sibora - na pewno przydałoby się sprawę uregulować prawnie.
Jak można to zrobić? Chociażby przyznając Agacie Kornhauser-Dudzie świadczenia ZUS-owskie. Tylko pięcioletnia (a przecież bywają reelekcje) przerwa w płaceniu składek może oznaczać dla pierwszej damy nawet 490 złotych miesięcznie mniej emerytury. A chyba nie chodzi o to by osoba, która przez kilka lat poświęcała swoje życie zawodowe by reprezentować Polskę miała głodową emeryturę.
Zbieram szczękę z podłogi, bo właśnie dotarło do mnie (wiem, wstyd, że dopiero teraz), że Pierwsza Dama Rzeczpospolitej za swoją 5-10 letnią PRACĘ nie dostaje ŻADNEGO wynagrodzenia. Patrz mi na usta: Ż-A-D-N-E-G-O! Mało tego, w czasie kadencji męża nie są też za nie odprowadzane składki do ZUS. I żeby nie było, nie, nie może w tym czasie podjąć innej pracy zarobkowej*. Odtąd jest Pierwszą Niewolnicą RP. Przesada? Tylko trochę. Jak się nazywa nieodpłatna, przymusowa praca? Chyba właśnie tak.Czytaj więcej