Brak podstaw do stwierdzenia oszustwa - tak brzmi opinia Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie śledztwa ws. rozliczania kilometrówek przez 107 posłów z lat 2005-2007. Sprawa tocząca się od roku została właśnie umorzona. Wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość nie robi nic, aby posłowie nadużywający mandatów zostali ukarani.
W grudniu 2014 roku „osoby prywatne” zawiadomiły o nieścisłościach w rozliczaniu kilometrówek przez grupę posłów Sejmu V kadencji. Wtedy to śledczy zwrócili się do szefa Kancelarii Sejmu o nadesłanie dokumentacji dotyczącej rozliczeń przejazdów z lat 2005-2007.
Celem czynności było ustalenie, czy prowadzona przez posłów aktywność w ramach mandatów poselskich uzasadniała korzystanie z ryczałtu w deklarowanej przez nich kwocie. Od początku sprawa była trudna, ponieważ ustalenie na przykład ilości przejechanych kilometrów było niemożliwe - posłowie nie mają obowiązku prowadzenia ewidencji.
Prokurator Przemysław Nowak powiedział, że w toku postępowania nie stwierdzono, aby którykolwiek z posłów wielokrotnie ubiegał się o zwrot ryczałtu za przejazd w tym samym miesiącu. – Nie stwierdzono również przekroczenia limitu 3,5 tys. km w miesiącu lub nieprawidłowości w zakresie wysokości stawki przyjętej przy rozliczeniu - mówił Nowak.
Ustalenia śledztwa nie wskazały na to, aby posłowie doprowadzili do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Kancelarii Sejmu i nie wprowadzili w błąd pracowników kancelarii co do kosztów przejazdu samochodem – podkreślił. Dlatego też, wobec braku znamion czynu zabronionego - nastąpiło umorzenie postępowania - do czego doszło już miesiąc temu, jednak informacja ta nie została wówczas upubliczniona.