Tomasz Lis tłumaczy, dlaczego tak bardzo interesuje się tym, co kłębi się w głowie Jarosława Kaczyńskiego.
Tomasz Lis tłumaczy, dlaczego tak bardzo interesuje się tym, co kłębi się w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Fot. Marcin Kucewicz / Agencja Gazeta
Reklama.
W ten sposób redaktor naczelny najpopularniejszego tygodnika w Polsce komentuje oczywiście autorytaryzowanie się władzy w Polsce. Bo to działania mającego pełną władzę w państwie Jarosława Kaczyńskiego budzą bowiem tak wielkie zainteresowanie i niepokój całego demokratycznego świata, do którego do niedawna należeliśmy.
Tomasz Lis
w "Newsweek" 3/2016

Pan prezes jest zapewne dumny z tempa i impetu, z jakim demoluje tak znienawidzoną przez siebie III RP. Mogą mu zazdrościć nie tylko Orbán i Erdogan, ale i sam Władimir Putin. Rosyjski prezydent zaprowadzał swe porządki w kraju, w którym nigdy nie było zbyt wielu wielbicieli wolności i demokracji. Kaczyński zaś demoluje demokrację w kraju, w którym najwspanialsi ludzie przez dziesięciolecia o nią walczyli. Co więcej, nie rujnuje demokracji w kraju pogrążonym w kryzysie, ale w kraju obdarowanym błogosławionymi owocami wolności i wolnego rynku...

Na łamach najnowszego "Newsweeka" Tomasz Lis tłumaczy też powody, dla których od tak dawna poświęcał wiele uwagi polityce uprawianej przez Jarosława Kaczyńskiego i analizie planów tego polityka. "Przez wiele przedwyborczych miesięcy, gdy pisałem o Kaczyńskim i jego partii, wielokrotnie słyszałem, że mam obsesję. Tak, mam obsesję na punkcie psychologicznych parametrów pilota samolotu, którym wszyscy lecimy. Lot trwa. Gdzie wylądujemy? Cóż, wszystko w głowie Kaczyńskiego" - stwierdza.
logo
Fot. "Newsweek" 3/2016
Przypomnijmy, iż za to zainteresowanie władzą Tomasz Lis ma kłopoty z nowym szefostwem TVP. W sobotę publicysta poinformował, że pojawiły się pierwsze naciski na kształt jego programu "Tomasz Lis na żywo", który od lat nadawany był na antenie TVP2. "Nowy szef Dwójki, Pan Chmiel, nie chce, by w programie gościem był profesor Rzepliński" - ujawnił Lis.
"Przez 8 lat pracowałem z prezesami TVP sympatyzującymi z PIS, PO, SLD i narodowcami. Żaden z nich, mówimy o 303 programach, nie ingerował w skład gości. W skład gości nigdy nie ingerował też żaden z szefów Dwójki. Podkreślam - nigdy!" - dodał.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl