Jarosław Kaczyński nie zawróci ze swej drogi pod naciskiem jednej czy dwóch demonstracji, nawet licznych. Jeśli Komitet Obrony Demokracji chce tę demokrację rzeczywiście obronić, musi się nastawić na długi marsz. A by go wytrzymać, musi się sprofesjonalizować i zdemokratyzować. Na razie nic tego nie zapowiada. Jest wręcz przeciwnie, wybuchają konflikty personalne, a organizacja nadal opiera się na Facebooku.
Komitet Obrony Demokracji po trudnych początkach okrzepł i dzisiaj zdecydowanie może zostać uznany za sukces. Bo wyprowadzenie na ulice kilkudziesięciu tysięcy ludzi, i to kilkakrotnie, to duże osiągnięcie. Ale polityka ma to do siebie, że jeden sukces to za mało, aby osiągnąć cel trzeba iść za ciosem i wykorzystać pierwszą falę popularności. To o wiele trudniejsze zadanie, niż zorganizowanie jednej czy dwóch demonstracji.
Mobilizacja
KOD właśnie przed nim staje. Po drodze musi pokonać jeszcze kilka problemów. Pierwszy z nich to utrzymanie mobilizacji wśród przeciwników PiS. Bo trudno oczekiwać, że Prezes wycofa się pod wpływem jednej czy dwóch demonstracji. Co najwyżej poleci nieco bardziej zadbać o PR, lekko złagodzić metody dochodzenia do celu.
Aby skłonić PiS i Jarosława Kaczyńskiego do trwałych zmian w prowadzeniu polityki trzeba nie tylko silnej presji, ale przede wszystkim presji stałej. A utrzymanie stanu mobilizacji wśród krytyków i przeciwników PiS będzie dużo trudniejszym zadaniem, niż załatwienie nagłośnienia i zgłoszenie zgromadzenia publicznego do urzędu.
Pierwsze problemy
A to już wymaga nie tylko talentów organizacyjnych, ale też politycznych. Przede wszystkim dobrania odpowiednich ludzi, którzy anonimowo i w cieniu będą pracować na sukces całej organizacji, który medialnie skonsumuje jedna osoba – lider Mateusz Kijowski.
Jak w każdej organizacji jednak, część ludzi łamie się i odchodzi, niektórzy czują się niedocenieni, jeszcze inni generują konflikty. Dlatego po miodowym miesiącu - kilku tygodniach, kiedy wszyscy są pełni sił, przekonani o słuszności tego co robią, o mocy sprawczej organizacji - następuje moment na wyciągnięcie pierwszych wniosków personalnych.
Kontrowersyjna dymisja
Pierwszym takim przypadkiem w KOD było usunięcie koordynatora mazowieckich struktur Andrzeja Miszka. Twórca KOD Mateusz Kijowski tłumaczył, że Miszk nie reagował na prośby i apele o powściągnięcie języka, bo jego wypowiedzi szkodzą organizacji. Dokładnie tę sprawę opisywała w naTemat Dominika Majewska. Cóż, zdarza się. Ale sporo kontrowersji wzbudził sposób, w jaki Kijowski zwolnił Miszka.
Wpis byłej już koordynatorki KOD w woj. warmińsko-mazurskim to długa opowieść o wewnętrznych problemach organizacji. Przede wszystkim to brak jasnych procedur i spontaniczność granicząca z chaosem. Nadal kluczowe decyzje podejmuje Mateusz Kijowski, a podstawowym kanałem komunikacji jest Facebook. Nie wiadomo też jaka jest forma prawna organizacji, w KRS figuruje tylko jeden Komitet Obrony Demokracji, działa on od 2004 roku w Jaworzu.
Co dalej z KOD?
– Stowarzyszenie się rejestruje – wyjaśnia Mateusz Kijowski. – Musieliśmy dokonać drobnych poprawek w dokumentach, bo są drobne uchybienia. Myślę, że to potrwa jeszcze 2-3 tygodnie – dodaje założyciel KOD. Wyjaśnia, że statut organizacji jest bardzo prosty, bo chodziło o jak najszybsze zarejestrowanie KOD.
Dlatego na razie tworzące się stowarzyszenie reprezentuje czwórka pełnomocników. Do tego wybrano 7-osobowy zarząd i 4-osobową komisję rewizyjną. – Mniej więcej raz na tydzień spotykamy się na żywo, do tego regularnie rozmawiamy przez Facebooka, dyskutujemy o bieżących sprawach – relacjonuje Kijowski. Dopiero teraz organizacja zaczyna zastanawiać się, jak powinna wyglądać jej struktura i przede wszystkim w jaki sposób będą wybierani jej liderzy.
"To oczywiste..."
Jeśli KOD chce odgrywać znaczącą rolę w polskiej polityce, musi szybko poradzić sobie z problemami. Nie tylko dlatego, że rzeczywiście utrudniają one sprawne działanie organizacji. Także dlatego, że stanowią idealną pożywkę dla medialnych obrońców PiS. Wpis Anny Grzybowskiej udostępniono ponad tysiąc razy. O problemach KOD piszą też prawicowe media, na przykład Niezależna czy wPolityce.
– To oczywiste, że w takiej organizacji tworzą się problemy – broni się Mateusz Kijowski. – Czasami takie konflikty wywołują sporo emocji, nie wszyscy czują ducha organizacji – mówi. I krytykuje Annę Grzybowską, choć zaznacza, że nie zna pełnego obrazu tego, co działo się w jej regionie. – Koordynatorzy poczuli się dotknięci tym wpisem, bo przynajmniej jego część jest nieprawdą. Nie jest to chyba osoba, której do końca można wierzyć – dodaje założyciel KOD.
Gdzie ta kasa?
Zwolennicy PiS jako broń przeciw KOD wykorzystują też temat finansów organizacji. Paweł Kukiz stwierdził, że KOD jest finansowany przez "żydowskiego bankiera". Kijowski wyjaśniał wtedy, że to nieprawda, a KOD finansuje się z publicznej zbiórki. Jak pisaliśmy wtedy w naTemat zebrano ponad 135 tysięcy złotych (ostatecznie ok. 160 tysięcy).
– Pieniądze są, w większości nie zostały wydane i są na koncie – zapewnia Kijowski. Zapowiada też, że zostanie upublicznione sprawozdanie. które pokaże, na co pieniądze wydano.– Mamy zasadę pełnej otwartości w działaniu – przekonuje Mateusz Kijowski.
Kierunek: Sejm
Co dalej? We wtorek KOD złoży w Sejmie ponad 1000 podpisów i będzie czekał na zarejestrowanie komitetu inicjatywy ustawodawczej, po czym zacznie zbierać 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. – Marszałek Sejmu ma dwa tygodnie na zarejestrowanie komitetu, podejrzewam, że zrobi to "niezwłocznie", czyli ostatniego dnia – żartuje Kijowski.
Poza tym jego organizacja jeszcze w styczniu przygotowuje "dużą akcję w znacznie większej liczbie miast, niż było to dotychczas". – To będzie protest przeciwko całokształtowi tego, co robi władza, bo wszystko dzieje się tak szybko, że coraz trudniej organizować protesty w konkretnych sprawach – wyjaśnia lider KOD.
Będzie młodzieżówka
Ważną sferą działalności KOD ma być działalność edukacyjna. Na razie wolontariusze z Mazowsza przygotowali trzy filmiki, które wyjaśniają o co chodzi w demokracji, jak działa konstytucja i dlaczego potrzebne nam są wolne media. Do tego zaczyna się organizować młodzieżówka KOD, co jest ważne dla każdej partii (czy organizacji działającej w polityce).
Niezależnie od tego KOD nie może dłużej działać w takiej formie, w jakiej działa dzisiaj. I jego liderzy nie powinni oglądać się tych, którzy będą zarzucać im zerwanie z oddolnym charakterem ruchu. Bo brak jednego lidera i sformalizowanych struktur sprawdza się w komunie i w Partii Razem, ale każda inna organizacja ich potrzebuje. Na przyszłość to ogarnięcie pospolitego ruszenia przyniesie tylko korzyści.
To chyba w tym momencie KOD zaczął się sypać. Nie lubię Miszka i byłam za tym, żeby zniknął, ale sposób załatwienia sprawy był kompletnie idiotyczny. Miszka wyrzucił Mateusz i jak to zwykle w KOD-zie bywa nie poinformował o swojej decyzji pozostałych koordynatorów. Miał rację, ale tego w taki sposób się nie robi, zwłaszcza, że Andrzej prowadził największą grupę regionalną w KODzieCzytaj więcej