W Lublinie nieprzerwanie od paru miesięcy toczy się gorący spór. Mieszkańcy jednej z dzielnic protestują przeciwko budowie kolejnego kościoła w mieście. Zamiast świątyni woleliby żłobek i przedszkole. – Dzieci się rodzą i wkrótce nie będziemy mieli ich gdzie posłać – denerwują się. Przedstawiciele Archidiecezji Lubelskiej odparowują te zarzuty i twierdzą, że wszystko co robią, robią nie tylko zgodnie z literą prawa, ale i dla dobra samych mieszkańców.
Kościół? Po co to komu? Chcemy szkoły!
O sprawie zrobiło się głośno, kiedy okazało się, że lubelski ratusz chce przeznaczyć dwie działki na Ponikwodzie, prężnie rozwijającej się dzielnicy miasta na sprzedaż. Grunt na Rudniku przy ul. Dożynkowej 31 i Narcyzowej 29b to łakomy kąsek, a Archidiecezja Lubelska ma je dostać na preferencyjnych warunkach, bo z 90-procentową zniżką. Bez przetargu. Na działce za jakiś czas ma wyrosnąć nowy kościół i dom opieki dla seniorów. Mieszkańcy się burzą i pytają: dlaczego?
W okolicy jak grzyby po deszczu powstają kolejne blokowiska, przez co obszar staje się coraz bardziej atrakcyjnym miejscem na mapie Lublina. W dzielnicy zaczyna też być tłoczno – przybywa mieszkańców, a wraz z nimi dzieci. – Już teraz mamy 600 dzieci w wieku 0-3. Żyje tu też podobna liczba maluchów w wieku 3 - 5 lat. Nie będzie gdzie ich posyłać, a w jednej szkole, którą tutaj mamy się nie pomieścimy – mówi wprost Tomasz Małecki, przewodniczący zarządu dzielnicy Ponikwoda. Jak twierdzą mieszkańcy, niebawem brak przedszkoli, żłobków i szkół stanie się naprawdę palącym problemem. W okolicy jest co prawda jedna szkoła, ale zaniepokojeni sytuacją rodzice twierdzą, że to za mało.
W szkole już teraz podobno jest ciasno, padł nawet pomysł, żeby z braku miejsca gabinet stomatologiczny przerobić na kolejną salę lekcyjną. Niektórzy już teraz muszą wozić dzieci samochodem do innych placówek oświatowych, a to zawsze kłopot i strata czasu. Z przedszkolami jest jeszcze gorzej. Są co prawda trzy, ale wszystkie prywatne. Żadnego publicznego. Żłobki, przedszkola i szkoły powinny być przecież pod nosem, na wyciągnięcie ręki. Te potrzeby mieszkańców dzielnicy zdawało się podzielać miasto. W planach zagospodarowania spornej dzisiaj nie było przecież pierwotnie mowy o budynkach sakralnych, tylko użyteczności publicznej.
Działka pod kościół jest, a pod szkołę nie?
Wszystko wywróciło się do góry nogami w sierpniu, kiedy Krzysztof Żuk, prezydent Lublina przedstawił projekt uchwały dotyczącej zbycia nieruchomości na rzecz Archidiecezji Lubelskiej.I choć dzisiaj prezydent od sprawy umywa ręce, zrzucając odpowiedzialność na radnych, problem budzących kontrowersje działek pozostał. Tomasz Małecki, przewodniczący zarządu dzielnicy Ponikwoda opowiada, że mieszkańcy szybko zareagowali na zaistniałą sytuację. – Zebraliśmy ponad 2 tys. podpisów pod pismem protestacyjnym i pod obywatelskim projektem sprzeciwiającym się budowie kościoła akurat w tym miejscu – mówi.
Niektórzy są "za"
Archidiecezja Lubelska nie rozumie całego zamieszania. Ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik prasowy archidiecezji przyznaje, że sprawa przybrała nieoczekiwany dla wszystkich obrót. – Dostaliśmy zielone światło od miasta, żeby nabyć te działki po preferencyjnej cenie. Chcemy z tej okazji skorzystać i wybudować kościół i dom opieki dla seniorów. I proszę mi wierzyć, wielu mieszkańców nie jest przeciwnych tym planom. Kościoły w Lublinie co niedziela są pełne – twierdzi.
Wicekanclerz podkreśla też, że z aprobatą dla budowy kościoła w dzielnicy Lublina ostatnimi czasy spotkali się księża chodzący w tamtym rejonie po kolędzie. W Lublinie obecnie działa 41 parafii. Jedni twierdzą, że to wystarczająca liczba i kolejna budowla sakralna to niepotrzebne marnowanie gruntu i pieniądze wyrzucone w błoto. Archidiecezja Lubelska nie zgadza się z tymi zarzutami i po swojemu argumentuje potrzebę postawienia w tym miejscu budynków instytucji kościelnej.
"Miasto wciska ludziom kit!" Szkoły nie będzie, bo kasy nie ma
Sami lubelscy radni zdają się w tej sprawie podzieleni. To na nich spoczywa teraz odpowiedzialność i to oni zadecydują, jakie będą dalsze losy sprawy, która zapaliła wyobraźnię lokalnej społeczności. Posłowie Platformy raczej nie pozostają wielkimi entuzjastami oddania gruntu archidiecezji. Inaczej posłowie PiS, którym w to graj. Chociaż pojawiają się też głosy osobne. Jak Eugeniusza Bielaka, radnego klubu PiS.Ten miejski rajca uważa, że prezydent Żuk wszystkim naobiecywał - archidiecezji i mieszkańcom, a i tak guzik z tego będzie, bo miejska kasa świeci pustkami.
– Nawet jeśli radni przyjmą uchwałę intencyjną w sprawie budowy centrum oświatowo-kulturalnego w dzielnicy Ponikwoda i dadzą nadzieję na budowę przedszkola i szkoły, to i tak ich nie wybudujemy. Dzieci tam chodzą po 3-4 km do szkoły, a oni tu k**** propagandę sukcesu chcą uprawiać z prezydentem na czele! I to komu? Biednym ludziom mydlą oczy i wciskają kit, że centrum postawią. Nie postawią, bo Lublin jest zadłużony po uszy! – irytuje się radny. Jego zdaniem działki należy oddać kurii, bo archidiecezja przynajmniej wybuduje, co obieca. – Ich stać. I jeśli mówią, że postawią dom opieki dla seniora i kościół, to dajmy im wolną rękę. Przynajmniej jakiś pożytek z tych gruntów będzie – dodaje Bielak.
Wkrótce zwaśnione strony sporu o nowy kościół, działkę i szkołę zasiądą do jednego stołu. I choć wcześniejsze mediacje nie przyniosły pożądanych efektów, tym razem jest szansa na wypracowanie kompromisu. Przyznają to zgodnie zarówno przedstawiciele dzielnicy jak i archidiecezja. Tym razem nie chcą podgrzewać i tak gorącej temperatury sporu. Ma być bez krzyku i na spokojnie. Jeśli uda im się dojść do porozumienia, to za jakiś czas w lubelskiej dzielnicy obok siebie stanie kościół, przedszkole i szkoła. I nikt nikomu nie będzie wadził.
Tomasz Małecki, przewodniczący zarządu dzielnicy Ponikwoda
Kiedy się dowiedzieliśmy, że działki zostaną sprzedane archidiecezji, mieszkańcy dzielnicy nie kryli rozczarowania i zaskoczenia. Pytali dlaczego akurat kościół? I gdzie jest nasza obiecana szkoła? Kościół też jest oczywiście miejscem użyteczności publicznej i nie chcemy w niego uderzać, ale mamy obecnie inne potrzeby. To, czego teraz potrzebujemy to nie kolejna świątynia, tylko placówki oświatowe. Miało tu powstać duże centrum oświatowo-kulturalne i nie rozumiemy, dlaczego te plany nagle uległy zmianie. Miasto chce sprzedać działkę kurii i jednocześnie wybudować na niej dla nas żłobek, szkołę i przedszkole. Tak się nie da.
Ks. dr Krzysztof Podstawka, wicekanclerz i rzecznik Archidiecezji Lubelskiej
Budując kościół na Ponikwodzie działamy zgodnie ze strategią duszpasterską. Tam, gdzie mieszkają katolicy, niezależnie od tego, czy to jest Lublin, czy to jest Warszawa, mieszkańcy zgłaszają potrzebę praktyki religijnej i rozwoju duchowego. My staramy się wychodzić naprzeciw tym potrzebom, także je przewidując. Mówiąc już konkretnie o Lublinie - jeśli miasto się rozwija, rozbudowują się osiedla, to nie chcielibyśmy, żeby ludzie mieli daleko do kościoła. I tak jak miasto zapewnia szkoły i przedszkola, tak my zapewniamy możliwość dostępu do obiektów sakralnych i budowy wokół nich przez parafian wspólnoty.