W czasie II wojny światowej Polska była jedynym okupowanym przez Niemców krajem, w którym za pomoc Żydom groziła śmierć. Ta jednak była faktem, dlatego w wykazie Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, sporządzonym przez izraelski Instytut Yad Vashem, najwięcej jest polskich nazwisk. Dzięki najnowszej publikacji Instytutu Pamięci Narodowej i Instytutu Studiów Strategicznych wiemy, kto, jak i kiedy narażał życie, ratując Żydów.
Lista uwzględniona w książce, którą można bezpłatnie pobrać z cyfrowej biblioteki IPN-u, obejmuje wykaz personaliów 505 obywateli polskich, a także 289 opisów represji, jakie wobec nich zastosowali Niemcy. Z całą bezwzględnością karali oni różne formy pomocy Żydom - nie tylko ich ukrywanie, ale także dostarczanie pieniędzy, żywności czy innych towarów do getta, organizowanie ucieczek z zamkniętych dzielnic żydowskich, wyrabianie fałszywych dokumentów. Pomoc ta mogła być zupełnie bezinteresowna, ale także odpłatna. Niezależnie od formy, w obu przypadkach ryzykowano życiem.
Rozporządzenie "O ograniczeniach pobytu w Generalnym Gubernatorstwie", 15 X 1941
1) Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim Żydom świadomie dają kryjówkę.
2) Podżegacze i pomocnicy podlegają tej samej karze jak sprawca, czyn usiłowany karany będzie jak czyn dokonany. W lżejszych wypadkach można orzec ciężkie więzienie lub więzienie.
3) Zawyrokowanie następuje przez Sądy Specjalne.
W publikacji uwzględniono losy obywateli Polski w granicach sprzed 1 września 1939 roku. Rejestr, będący częścią szerszego projektu "Indeks Polaków zamordowanych i represjonowanych za pomoc Żydom w okresie II wojny światowej" wymienia nie tylko imiona i nazwiska pomagających, ale także ich daty urodzenia, wykonywane zawody czy deklarowane wyznanie.
Ona - gospodyni domowa, on - murarz, oboje ze Lwowa. W piwnicy ich domu schronienie znalazło 9 Żydów, którzy uciekli wcześniej z lwowskiego getta. Z biegiem czasu do Bernatowiczów przybywali kolejni uciekinierzy. Fundusze na utrzymanie pochodziły początkowo od ukrywających się, potem wspierał ich finansowo zaprzyjaźniony Żyd. Łącznie Polacy udzielali potrzebującym schronienia przez 9 miesięcy.
Wpadli po anonimowym donosie - w grudniu 1943 roku. Dom Bernatowiczów otoczyło 24 ukraińskich policjantów. Towarzyszyło im dwóch niemieckich funkcjonariuszy. Po pobyciu w więzieniu małżeństwo osądzono - Józef usłyszał wyrok śmierci (nie został wykonany), Anna - 3 lata pozbawienia wolności.
SKAZANI ZA TRANSPORT
Jan Dzieglewski i Stefan Ścierka, mieszkańcy Puław, pomogli przewieźć 12 słowackich Żydów (5 dzieci i 7 kobiet) z Opola do Puław. Obaj zostali zatrzymani przez Niemców już na miejscu, w dniach 27-28 maja 1942 roku. Trafili do lubelskiego więzienia.
Za zorganizowanie transportu mieli ponieść niebawem najwyższe kary. Dzieglewski i Ścierka zostali skazani na śmierć, ale później wyroki złagodzono na 3 lata więzienia.
POLSKO-NIEMIECKA POMOC
Dwoje Niemców: Magdalena Hornung i Georg Zbudowski, a także Polka Józefa Płocica, współpracowali przy organizacji pomocy Żydom z lwowskiego getta. Plan zakładał przewiezienie wybranej grupy wynajętą ciężarówką na Węgry.
Niestety, zamiary legły w gruzach wskutek denuncjacji Białorusina, który... miał pomagać przy transporcie. Wcześniej Gestapo natrafiło w gospodarstwie Hornung na dwoje Żydów. Całą trójkę sądzono w grudniu 1944 roku. Płocicę i Zbudowskiego Niemcy skazali na śmierć, Hernung - na 3 lata więzienia. Wyroki pierwszej dwójki złagodzono do 5 lat pozbawienia wolności.
DOBRO ZA DOBRO
Stanisława Krawczuk, zamieszkała w podlwowskich Krzywczycach, pomogła krakowskiemu aptekarzowi pochodzenia żydowskiego, Julianowi Edelmanowi, ukrywając go w swym mieszkaniu. Oboje znali się od 1938 roku. Po ustanowieniu we Lwowie sowieckiej okupacji w 1939 roku, Edelman dał schronienie Stanisławie i jej mężowi. Krawczukowie mieli zatem wobec niego dług wdzięczności.
Po aresztowaniu przez Gestapo, Krawczuk wyznaczono termin rozprawy sądowej (lipiec 1944 roku), ale w obliczu wypadków na froncie zaniechano jej i od razu wysłano Polkę do obozu pracy w Jaworzu, potem do więzienia w Goerlitz. Tam została skazana na karę śmierci, ale generalny gubernator Hans Frank zamienił ten wyrok na 3 lata więzienia. Po przetransportowaniu skazanej do wrocławskiego aresztu, słuch po niej zaginął. Edelman zginął z rąk Niemców już w lutym 1944 roku.
400 TYSIĘCY ZŁOTYCH KARY
Michał Malarecki, rolnik z Daleszyc w kieleckiem, uchronił przed deportacją do getta jedną z żydowskich rodzin, zamieszkałą w tej samej miejscowości. Wywiózł ją do sąsiedniej wsi, gdzie znalazła przynajmniej chwilowy azyl. Żydom pomagali także inni mieszkańcy Daleszyc.
Kiedy "proceder" ten wyszedł na jaw, Niemcy perfidnie zagrozili, że puszczą wieś z dymem, jeśli nie zgłoszą się do nich ci, którzy "łamali prawo". W gronie zastraszonych osób był też Malarecki. Niemcy skazali go na 3 lata pozbawienia wolności i wywieźli do Rzeszy. W rodzinne strony powrócił niedługo przed końcem wojny, ale wolności nie doczekał. Zmarł w kwietniu 1945 roku.
Daleszyce już wcześniej słono zapłaciły za pomoc potrzebującym Żydom. Okupanci obłożyli miejscowość kontrybucją pieniężną w wysokości 400 tys. złotych i obowiązkowymi dostawami plonów i żywności.
POLAK, ŻYD I UKRAINIEC
Troje ukraińskich mieszkańców okupowanego przez Niemców Stanisławowa, do spółki ze swym polskim sąsiadem, współpracowało przy ukrywaniu pięciorga Żydów. Maria Martyniuk, Maria Kochman, a także Wasyl Hrenkiw dały im schronienie pod własnym dachem, a Wincenty Gamoń, z zawodu muzyk, załatwił fałszywe dokumenty.
Wszyscy wpadli jesienią 1943 roku. Kochman i Hrenkiw mieli zostać straceni na mocy wyroku sądu, ale nie wiadomo, co się z nimi stało. Gamoń trafił do więzienia, ale po dziewięciu dniach zbiegł w nieznanych okolicznościach. Martyniuk miała wyjątkowo szczęście - została uniewinniona.