
Wystarczyło kilka tygodni urabiania polityków przez lobby handlowe, a rzekomo "niezłomnym" politykom zmiękło to i owo. – Nie ma rozróżnienia w polskim prawie na sklep, a sklep internetowy – mówi dziś Henryk Kowalczyk, minister w rządzie Beaty Szydło, twórca programu gospodarczego PiS. Jak przekonuje "ponieważ, odstąpiono od określania stawki podatku od powierzchni sklepu na rzecz podatku obrotowego, wszystko się zmieniło". Kowalczyk dodaje, że najwyższa stawka podatkowa nie powinna być dużo większa niż 2 proc.
Powinien on być równy i powszechny, jednolity dla wszystkich podmiotów sprzedaży online i offline oraz prosty do wyegzekwowania. (…)Jako POHID deklarujemy pełną otwartość i gotowość przedstawiania niezbędnych informacji i analiz umożliwiających wypracowanie najlepszych rozwiązań.
Dotychczasowe projekty nie obejmują szybko rosnącej sprzedaży internetowej, realizowanej także w naszym kraju przez międzynarodowe sieci handlowe. Podatek tak, ale obejmujący wszystkie podmioty prowadzące handel detaliczny, zarówno tradycyjny jak i internetowy, bez możliwości obchodzenia podatku.
8 stycznia doszło do spotkania ministra finansów Pawła Szałamachy i Henryka Kowalczyka z biznesem handlowym. Przedsiębiorcy po raz kolejny przekonywali, że markety zgodzą się na podatek o ile będzie on niski i jednocześnie obejmie wszystkie sklepy. W sprawie wysokości kwoty wolnej nie było zgody między organizacjami przedsiębiorców, proponowano by było to minimum 12 mln zł rocznego obrotu.
W branży internetowej ustawa zamiast wspierać polski handel jest prezentem dla zagranicznych firm. Odzieżowych: Zalando, Zara, handlujących elektroniką Redcoon, czy Amazon sprzedają dla polskich klientów za pośrednictwem zagranicznych spółek. Podatek nie będzie ich obejmował. Jednocześnie ich polscy konkurenci Answear, eObuwie, Komputronik, x-com, będą musieli ponieść koszty nowego podatku. Jeśli krakowski Answear i Zalando z Berlina oferują buty tej samej marki Ecco, w podobnych cenach to wynik rywalizacji jest łatwy do przewidzenia. Polacy podniosą ceny albo zapłacą sami tracąc kapitał na rozwój i konkurowanie.
Władze w krajach zachodnich zwykle wspierają handel internetowy jako biznes technologiczny i jako nowo tworzącą się formę działalności gospodarczej. Przykład z najwyższej półki to ulgowe traktowanie Amazona przez rząd USA. Postępują tak bo widzą w tym przyszłość, możliwość zajęcia pozycji na rynku międzynarodowym przez rodzime firmy, szansę na nowe miejsca pracy, eksport rodzimych produktów poza granicę.
Część przedsiębiorców internetowych planuje już ucieczkę do Czech. Tam, skąd działa największa internetowa perfumeria w Polsce – iPerfumy.pl. Nad Wisłą ma tylko punkty, gdzie klienci mogą osobiście odebrać zamówione produkty oraz adres do zwrotów. Założenie spółki jest tam tańsze, trwa krócej, jest niższy VAT.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl