Jarek ze swoim trenerem
Jarek ze swoim trenerem fot. Mateusz Trusewicz

Czy widoczne efekty można osiągnąć trenując tylko miesiąc? W końcu nic nie motywuje bardziej niż perspektywa płaskiego brzucha lub nadmuchanego bicepsa w kilka tygodni. Dlaczego w kilka? Bo zazwyczaj na tyle czasu wystarcza nam motywacji. Kupujemy karnet do siłowni, super ciuchy i zaczynamy. Pierwsze zakwasy, brak czasu, nieregularne jedzenie, rozczarowanie klubem, a z czasem i samymi efektami. Kurtyna. Brzuch nadal faluje, a nawet jakby było go więcej. Byle do następnego roku, wtedy z pewnością będzie inaczej. Nic z tego.

REKLAMA
Jak więc wykorzystać ten miesiąc i osiągnąć nie tylko dobre efekty, lecz także motywację do tego by kontynuować treningi? Trzeba mieć w sobie determinację albo naprawdę dobry plan.
Determinacja i motywacja? Pamiętam w sobie tę energię sprzed dwóch lat. Wtedy faktycznie udało mi się zrealizować znacznie więcej niż zakładałam. Ale po pół roku braku jakichkolwiek treningów i pracy na wysokich obrotach, zwyczajnie trudno mi się zebrać. Treningi przekładam z tygodnia na tydzień, jem raz dziennie, wieczory spędzam na kanapie, nawet z psem nie chce mi się wyjść na dłuższy spacer. Znacie to pewnie w różnym wydaniu. Ja i wielu moich znajomych również.
Przygotowując to wydanie STYLU, pomyślałam, że przy okazji noworocznych postanowień warto sprawdzić, co można osiągnąć w cztery tygodnie. Będzie jak znalazł tuż przed wakacjami. Tym razem zaczęłam jednak od planu. Tak powstał nasz projekt, roboczo nazywany metamorfozami. W czym rzecz? Dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Wiek – trzydzieści plus. Problemy: brak kondycji, kilka nadmiarowych kilogramów, siedzący tryb życia, niezdrowe odżywianie, palenie… Cel: zrzucić po 3-4 kg, nie mieć zadyszki wchodząc na trzecie piętro bez windy i zacząć jeść jak człowiek, zamiast wcinać śmieciowe jedzenie parę razy w tygodniu.
logo
fot. Mateusz Trusewicz
logo
Bartek i rozciąganie fot. Mateusz Trusewicz
logo
Pot się leje... fot. Mateusz Trusewicz
logo
Nie ćwiczyło się to i plank sprawia problemy. fot. Mateusz Trusewicz
logo
Ma być ciężko! fot. Mateusz Trusewicz
logo
Nawet bardzo ciężko! fot. Mateusz Trusewicz
logo
TRX. Na drugi dzień boli wszystko, dosłownie wszystko! fot. Mateusz Trusewicz
logo
Kamila właśnie poznaje swojego trenera fot. Mateusz Trusewicz
Jeśli myślicie, że było mi łatwo znaleźć troje zawodników do tego projektu, muszę was wyprowadzić z błędu. Obdzwoniłam pół znajomych z Facebooka z pytaniem: "hej, wiesz, przygotowuję teraz taki fajny projekt... jedyne co musisz, to poświęcić swój wolny czas i energię, by na koniec pochwalić się efektami. No to jak, jesteś zainteresowany?" Byłam przekonana, że to świetna propozycja. Błąd logiczny! Może i propozycja była kusząca, ale kluczowy był brak czasu, czyli pospolita wymówka zdecydowanej większości populacji. Co dalej?
Dalej jest plan. Na miesiąc oddajemy się w ręce trenerów personalnych z Holmes Place oraz pod opiekę Kik Fit catering, który zadba o nasze zdrowe odżywianie. Nasi specjaliści mają miesiąc, by wraz z nami osiągnąć założone cele. Jedyne co mamy dać od siebie, to zaangażowanie w treningi, które każdy z nas ma pięć razy w tygodniu.
Początki nie były najłatwiejsze. Zanim po raz pierwszy spotkaliśmy się z trenerami i dietetykiem, większość z nas była zwyczajnie pełna obaw. Jak znajdziemy czas na taką liczbę treningów? W końcu będzie to również spory wysiłek fizyczny. Czy ciągle będziemy głodni, skoro będziemy musieli być na diecie? Pytaniom nie było końca. Na szczęście tylko do pierwszego, wspólnego spotkania i treningu.
Kamila
Jarek
Kasia
Bartek
Wielu z was zadaje sobie pewnie pytanie, czy ta dieta i trenerzy to konieczność. W końcu umówmy się, to nie jest tania przyjemność. Na tym właśnie polega ten projekt! Chcemy nie tylko w miesiąc zrealizować swoje cele. Chcemy również sprawdzić jaki udział w tej zmianie będzie miała dieta oraz fakt, że ćwiczymy pod opieką najlepszych z możliwych fachowców.
Nasze rezultaty zobaczycie już za miesiąc. Tymczasem trzymajcie za nas kciuki i śledźcie nasze postępy na stylowym Facebooku!