
Reklama.
- Prezydenci Obama i Komorowski wypracowali bardzo bliskie relacje i przyjaźń, a Stany Zjednoczone i Polska są najbliższymi sojusznikami. Jak przystało na takie relacje, prezydent Obama odpowie wkrótce na list prezydenta Komorowskiego - powiedział w rozmowie z TOK FM Lee Feinstein, ambasador USA w Warszawie. Jego zdaniem gafa, którą popełnił amerykański prezydent, to okazja, by "raz na zawsze wyplenić krzywdzące stwierdzenie".
Co znajdzie się w liście prezydenta? Tego ambasador nie zdradził. Póki co oficjalne stanowisko Białego Domu jest co najmniej delikatne. Rzecznik prezydenta zapewnił, że "prezydent się przejęzyczył, miał na myśli nazistowskie obozy koncentracyjne w okupowanej przez Niemców Polsce".
Daliśmy jasno do zrozumienia, że żałujemy tego błędu. To proste przejęzyczenie nie powinno odwrócić uwagi od oczywistej intencji, jaką było uhonorowanie Jana Karskiego oraz wszystkich dzielnych Polaków, którzy w obliczu niebezpieczeństwa stanęli w obronie ludzkiej godności
Tymczasem w Polsce trwa gorąca dyskusja dotycząca wystąpienia prezydenta.
"Szkoda, że doniosłą uroczystość przyćmiła ignorancja i niekompetencja" - napisał na Twitterze w chwilę po wystąpieniu Obamy szef MSZ Radosław Sikorski. Lech Wałęsa zachęcał do tego, by wpadkę jak najbardziej wykorzystać. Donald Tusk wygłosił przemówienie, w którym zaznaczył, że słowa prezydenta USA to wypaczanie historii Polski.
"Jest godne najwyższego ubolewania, że prezydent Stanów Zjednoczonych użył podczas wczorajszej uroczystości przyznania pośmiertnie medalu wolności Janowi Karskiemu zwrotu "polskie obozy śmierci" - uważają Piotr Kadlcik, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce i Michael Schudrich, Naczelny Rabin Polski.