Wojciech Mann skomentował zmiany w "Trójce".
Wojciech Mann skomentował zmiany w "Trójce". Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta

– Ja jestem facetem od puszczania piosenek, więc teoretycznie powinienem czuć się komfortowo – skomentował możliwe zmiany w Trójce Wojciech Mann. W wywiadzie dla najnowszego "Tygodnika Powszechnego"mówił m.in. o obecnej sytuacji politycznej oraz o dylematach młodych dziennikarzy, którzy mogą zadawać sobie dziś pytanie: pracować wbrew sobie czy narażać rodzinę na niepewność?

REKLAMA
Dziennikarz podkreśla, że dziś w Trójce jest masa młodych osób, dla których ta praca jest całym życiem – zależy od niej ich byt.Mann przyznał, że nie lubi słowa "weryfikacja" oraz że nie można wszystkiego określać "politycznym wskaźnikiem". – Ludzie mają tendencję do brutalnego dzielenia: to "nasi", tamci "nie nasi". A przecież można brać inne kryteria: czy ten, kto będzie zarządzał Trójką, to dobry człowiek czy niekoniecznie, inteligentny czy głupi, ma poczucie humoru czy jest go pozbawiony – powiedział.
Dziennikarz podał przykład Krzysztofa Skowrońskiego, byłego dyrektora stacji, który choć był "politycznie kojarzony" to dbał o radio i dlatego Mann był zawsze po jego stronie. – Staram się nie szufladkować, zwłaszcza że robią to za mnie inni – stwierdził dziennikarz.
Mann przyznał jednak, że ma pewne obawy co do swojej roli w Trójce. Dziennikarz stwierdził, że "czuje się obecnie jak myśliwy, który wychodzi w teren i nigdy nie wie, czy go ten bizon nie zabije". Gdy odchodziła Magdę Jethon, ktoś napisał do Manna: "teraz kolej na ciebie, misiu komuchu". Dziennikarz znany ze swojego optymizmu nie bardzo przejmuje się jednak takimi "listami".
– Dla jednych jestem facetem z radia, dla innych facetem z nadwagą, a dla innych misiem komuchem. Trudno, nie mam na to wpływu – kwituje.
Cały wywiad w "Tygodniku Powszechnym"