"Solidarność" niejednokrotnie szła ramię w ramię z PiS-em. Czy związek zawodowy z nieukrywanymi prawicowo-katolickimi sympatiami może pójść jeszcze dalej i wejść w nurt narodowy? "Solidarność" współpracuje z narodowcami i przyjmuje ich w swoje szeregi, ale zaznacza, że otwarta jest na wszystkich pracowników, którzy chcą działać dla wspólnego dobra.
Związki zawodowe na zachodzie są domeną lewicy. Etatyzm, silne państwo roztaczające wokół obywateli opiekę socjalną to mantra powtarzana od ponad dwóch stuleci. W Polsce związki tworzyły się w opozycji wobec władzy i przybrały w dużej mierze prawicowy kształt. "Solidarność" od samego początku związana była z kościołem i tak zostało do dzisiaj.
Sojusz z PiS
W ostatnich wyborach prezydenckich realny stał się sojusz "Solidarności" i PiS. Na pięć dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich związek zawodowy oficjalnie poparł kandydaturę Andrzeja Dudy. W zamian za to obecny prezydent zobowiązał się na piśmie m.in. do zabiegania o obniżenie wieku emerytalnego oraz „wyeliminowania stosowania śmieciowych umów o pracę oraz patologicznego samozatrudnienia”. Sojusz był oczywisty, zważywszy na interesy zrzeszonych w związku pracowników.
Regionalne struktury "Solidarności" również w mniej lub bardziej otwarty sposób popierały Prawo i Sprawiedliwość i jej kandydatów w wyborach parlamentarnych. Pisaliśmy m.in. o kuriozalnej gazetce, w której pojawiały się oskarżenia Beaty Szydło pod adresem PO o doprowadzenie do ruiny polskich stoczni, zaś tuż obok był materiał... poświęcony świetnej sytuacji stoczni. Wielu działaczy "Solidarności" startowało również z list PiS do Parlamentu, jak np. Karol Guzikiewicz, przewodniczący związku w gdańskiej stoczni.
Prawicowa lewica
Do związku zawodowego, którego poglądy na gospodarkę są zdecydowanie lewicowe zaczęli wstępować teraz narodowcy. Wczoraj przewodniczącym Sekcji Młodych NSZZ Solidarność w Pomorskim został Patryk Sobiecki. Ten młody działacz jest aktywnym członkiem Młodzieży Wszechpolskiej i uczestnikiem antyimigranckich demonstracji.
Sobiecki nie jest jednak jedynym przedstawicielem skrajnej prawicy w "Solidarności" - jest ich co najmniej kilkudziesięciu. Związek też wspólnie z narodowcami organizuje marsze i pikiety. Do takich należały np. wspólne obchody 13 grudnia w Zielonej Górze czy protesty przeciwko szczytowi klimatycznemu. Wtedy Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego tłumaczył: "My bronimy polskiego modelu energetyki, "Solidarność" broni miejsc pracy, sojusz między nami jest naturalny".
O narodowcach pozytywnie wyrażali się również liderzy "Solidarności". Piotr Duda, przewodniczący związku, mówił o chęci zorganizowania szkolenia, podczas którego uczestnicy Marszu Niepodległości nauczyliby się radzić z tłumem w trudnych sytuacjach.
W "S" sporo jest również aktywistów prawicowego Prawa i Sprawiedliwości. Członkowie związku podkreślają jednak, że drzwi do "Solidarności" są otwarte dla każdego i przynależność partyjna nie jest brana pod uwagę.
- Deklaracja członkowska nie zawiera pozycji: przynależność polityczna, światopogląd, preferencje seksualne, wyznanie, itp. Podobnie statut związku nie ogranicza członkostwa ze względu wymienione wyżej rzeczy. Członkostwo nabywa się w organizacji podstawowej (zakładowej, międzyzakładowej) i jest to suwerenna decyzja tych organizacji - wyjaśnia Marek Lewandowski Rzecznik prasowy Przewodniczącego KK NSZZ "Solidarność".
Dlaczego jednak związek zawodowy o lewicowych poglądach na gospodarkę jest atrakcyjny dla narodowców? Być może jest to związane z kryzysem gospodarczym z 2008 i dewaluacją liberalnych poglądów ekonomicznych, najczęściej kojarzonych z prawicą. Szczególna sytuacja jest w Polsce, gdzie "Solidarność" wywodzi się z ruchu opozycyjnego do autorytarnych lewicowych władz. Ciekawe tylko co będzie gdy po pomoc do "S" zgłosi się pracujący... uchodźca. Miejmy nadzieję, że takową otrzyma jak każdy inny. Tylko jak teraz nazwie związki ultraliberalny Janusz Korwin-Mikke? Lewactwo czy prawactwo?