Nie premier Kanady ani Irlandii, żaden z noblistów czy przedstawicieli amerykańskich korporacji. Kto został okrzyknięty „królem Davos” przez „New York Times”? Kevin Spacey.
Spacey, który w Davos spotkał się – wraz z Leonardo DiCaprio i Bono – z premierem Kanady Justinem Trudeau miał pokazać się z rzadko spotykanej strony podczas wieczornego przyjęcia. Jeden z informatorów gazety twierdzi, że Spacey wszedł na fortepian, wyznał miłość Davos, podziękował zgromadzonym za oglądanie „House of Cards” i zaczął śpiewać.
Frank Underwood w Davos
Udział aktora w produkcji serialu politycznego było jednym z powodów, dla których został zaproszony na tegoroczne Światowe Forum Ekonomiczne. Podczas spotkania z Kevinem Spacey'em w Davos między innymi o politykę wypytał aktora James Harding z BBC.
– Co poleciłby Frank Underwood kandydatom na prezydenta w USA? – zaczął dziennikarz. – Na pewno uznałby ten rok za bardzo rozrywkowy – mówił Spacey. Aktor dodawał, że Stany Zjednoczone są państwem, które bardzo często daje się wplątać w szalone rzeczy, ale zawsze jakoś udaje im się z tego wybrnąć. – Tym razem pewnie będzie podobnie – mówił Spacey.
Zapytany o to, czy udział w „House of Cards” zmienił jego postrzeganie polityki i polityków, Spacey odpowiedział krótkim: „nie”. Tłumaczył, że od dziecka w jakimś stopniu interesował się polityką. Aktor opowiadał również, że napotykani przez niego politycy na całym świecie reagują na to na dwa różne sposoby. – Jedni mówią, że serial to kompletna fikcja, a świat polityki wygląda zupełnie inaczej. Od drugich słyszę, że byliśmy bliżej prawdy, niż ktokolwiek chciałby wiedzieć.
Droga do aktorstwa
Spacey mówił, że do aktorstwa przekonały go dwie osoby. Po pierwsze jego matka, która reagowała śmiechem na to, jak wcielał się w znane postacie. – Ciężko wtedy pracowała. Jej śmiech był dla mnie najlepszą nagrodą – mówił aktor. Między innymi dlatego Spacey trafił na warsztaty aktorskie w szkole.
Prawdziwym mentorem był dla niego jednak Jack Lemmon. Życie Spacey'a miało się odmienić, gdy trafił na warsztaty prowadzone przez bardziej doświadczonego aktora. Gdy zaprezentował swoją scenę, Lemmon miał do niego podejść i powiedzieć: – To było niesamowite. Powinieneś pojechać do Nowego Jorku i uczyć się aktorstwa.
– To niesamowite, że nauczyciel, rodzic, mentor potrafi czasami powiedzieć odpowiednie słowa w odpowiednim czasie i całkowicie odmienić czyjeś życie – mówił Spacey, który rzeczywiście pojechał do Nowego Jorku. Po latach miał występować wraz z Lemmonem na scenie i w filmach.
Niedawno świat obiegła wieść o tym, że aktor prowadzić będzie studio filmowe Relativity. – Skąd ta decyzja? – pytał dziennikarz BBC. – Będę mógł robić filmy. W końcu będę po drugiej stronie stołu. Będę mógł mówić: zatrudnij tego scenarzystę, tego reżysera, tego aktora i nie będzie to musiało trwać kilku miesięcy – mówi.
Spacey widzi dużą lukę w obecnym przemyśle filmowy. – Studia filmowe nie kręcą już wielu filmów z budżetami poniżej 50 milionów dolarów. Dlatego wiele osób przeniosło się do telewizji. Ludzie tęsknią za dobrymi dramatami z mocnymi charakterami – tłumaczył.
Aktor twierdzi, że wirtualna rzeczywistość będzie rewolucyjna zarówno w świecie sztuki, jak i sportu czy edukacji. – W końcu do wirtualnego świata będzie można przenieść emocje z teatru – mówił.
Zapytany o ulubiony film odpowiedział po chwili: – „Doktor Strangelove”. Jest wszystkim, czym powinien być film.