Nauczyciele nie mogą narzekać na brak wolnego - ferie, wakacje, święta. Karta nauczyciela daje im też możliwość dodatkowych urlopów jak np. całoroczny urlop na poratowanie zdrowia. Nawet w opinii środowisk nauczycielskich niektóre przepisy wykorzystywane są bezprawnie, co rodzi patologię.
Z tego powodu nauczycielski związek zawodowy wstępnie zaakceptował zmiany w karcie nauczyciela. Według informacji "Rzeczpospolitej" na pierwszy ogień pójdą urlopy na poratowanie zdrowia, które kosztują gminy kilka milionów złotych rocznie.
Po zmianie nauczyciel, będzie mógł skorzystać z tego urlopu tylko raz w ciągu całej kariery zawodowej. Do tej pory nauczyciele mogą na taki urlop iść nawet trzy razy, w tym na pierwszy już po siedmiu latach pracy. Nauczyciel dostaje też w tym czasie pełne wynagrodzenie. Po zmianie przepisów te koszty ma pokrywać ZUS, który podejmować ma również decyzję o przyznaniu wolnego. Urlop na poratowanie zdrowia ma zostać skrócony z roku kalendarzowego do roku szkolnego.
O ile środowiska szkolne zgadzają się na skrócenie urlopów, o tyle nie godzą się na zmniejszenie ich liczby. Argumentując to pogorszeniem warunków pracy i wydłużeniem czasu pracy do 67. roku życia.
Piotr Zgorzelski z PSL, szef Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej uważa jednak, że nauczyciele coraz rzadziej wykorzystują ten urlop rzeczywiście w celach zdrowotnych.
Jesteśmy gotowi do dyskusji na temat zmian w obszarze niektórych przywilejów, jednym z nich są urlopy na poratowanie zdrowia. Zdarzają się tam zjawiska patologiczne, ale nie róbmy z nich reguły.
Piotr Zgorzelski
szef Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej dla "Rzeczpospolitej"
Urlopy na poratowanie zdrowia zamieniły się w urlopy na poratowanie etatu, coraz częściej pedagodzy korzystają z nich, gdy pojawiają się pogłoski o redukcji zatrudnienia.