BBC wyemitowało dokument "Tajne bogactwa Putina", w którym polityk przedstawiony jest jako skorumpowany dyktator. Sprawdziliśmy źródła majątku prezydenta Rosji i okazuje się, że jest on jedną z najbogatszych osób na świecie. Wszystko zaczęło się od przejęcia pól naftowych należących wcześniej do "Jukosu".
W dokumencie wypowiada się przedstawiciel resortu finansów USA Adam Szubin. Opowiada on o skali korupcji i marginalizacji politycznych przeciwników prezydenta Rosji. Szubin nie chciał jednak komentować raportów CIA z 2007 roku. Oszacowano w nim majątek Putina na 40 mld dolarów. Obecnie w rosyjskich kuluarach pojawia się kwota 50 mld.
Jeszcze większy jest majątek prezydenta Rosji wg Billa Browdera, jednego z największych zagranicznych inwestorów w Rosji, szefa Hermitage Capital Management. Uważa on, że Putin dysponuje aktywami o wartości 200 mld dolarów. Jeśli twierdzenie to okazałoby się prawdą, Putin wyprzedziłby w rankingu najbogatszych ludzi świata Billa Gatesa, który wg "Forbesa", posiada majątek warty 78 mld dolarów.
Zajazd na Jukos
Według oświadczenia majątkowego Władimira Putina, jego majątek to działka budowlana, apartament w Moskwie, dwa samochody marki GAZ i Łada Niva. W 2013 roku Putin stwierdził, że zarobił ok. 75 tys. euro z pensji prezydenta i jej dodatków.
Naprawdę jednak Putin mógłby wpisać sobie do paszportu słynną formułkę użytą przez cara Mikołaja II: "Właściciel państwa Rosja". Kraj traktuje bowiem jako prywatną własność. Nie oznacza to jednak, że Putin nie dba o rozwój państwa. Stara się by Rosja była krajem zamożnym i dba o redystrybucję petrodolarów między obywateli.
Prezydent troszczy się o programy socjalne, wsparcie dla rodzin, lecz jednocześnie państwo jest jego dojną krową. Putin nie uznaje też reżimu demokratycznego – uważa, że centralizacja władzy w jego otoczeniu może zagwarantować Rosjanom dobrobyt. On zaś jako przywódca ma prawo do swojej działki z petrodolarów.
Jak jednak Władimir Putin doszedł do olbrzymiego majątku? Wszystko zaczęło się w okresie rosyjskiej transformacji. Na niemal półlegalnych zasadach sprywatyzowane były państwowe przedsiębiorstwa. Jeżeli ktoś myśli, że w Polsce była dzika prywatyzacja powinien przestudiować model rosyjski za rządów Borysa Jelcyna.
Opierał się na tzw. aukcjach zastawnych – rząd otrzymywał od największych banków komercyjnych kredyty pod zastaw udziałów w państwowych firmach. Plan ten wymyślił szef Rosbanku Władimir Potanin a korzystał m.in. Menatep, którego głównym udziałowcem był Michaił Chodorkowski. Oczywiście państwa nie było stać na kredyty i musiało oddać swoje "perły w koronie".
Ówczesne elity bankowe przejęły za niewielkie pożyczki ówczesne największe zakłady wydobywcze i fabryki. Część, po restrukturyzacji, została sprzedana dalej, właściciele największych zakładów weszli w skład rosyjskiej oligarchii. Z czasem zyskiwała ona coraz większy wpływ na władzę.
Krytycznym momentem był jednak kryzys 1998 roku. Osłabiony i schorowany Jelcyn, zgodnie z konstytucją, oddał władzę ówczesnemu premierowi niespecjalnie znanemu Władimirowi Putinowi. Polityk rodem z FSB okazał się jednak zupełnie inny niż jego poprzednik. Jelcyn nie znosił niektórych demokratycznych zwyczajów np. wolnych mediów, ale nie nakładał ograniczeń. Putin, były oficer KGB podchodzi do władzy w sposób scentralizowany. Dodatkowo miał bat na oligarchów w postaci akcji zastawnych.
Oligarchowie chcieli dopłacić za prywatyzacje opierając się na wyliczeniach z okresu 1995 - 1997 dodając do tego odsetki. Łącznie budżet zyskałby około 20 mld dolarów. Putin jednak te propozycję odrzucił. Dlaczego? By nadal móc wodzić za nos oligarchów i utrzymywać ich w zależności od siebie. Miał w tym osobisty cel, jakim było przejmowanie części majątków, które rozpoczęło się w 2003 roku "zajazdem na Jukos". Spółka nie przetrwała zawieruchy i pośrednio (pola naftowe) trafiła w ręce... Putina.
Większościowy właściciel i dyrektor Michaił Chodorkowski działał wówczas społecznie tworząc fundacje dotującą wolne media i edukację internetową. To oczywiście nie mogło podobać Putinowi, który potrzebował nie tylko powiększenia swojej władzy, lecz także zagarnięcia źródeł finansowych. Rozpoczął się wtedy skok Putina "na kasę".
Rosyjska prokuratura i sądy na zlecenie prezydenta Rosji oskarżyły Chodorkowskiego o oszustwa finansowe i działanie na szkodę firmy. Zarzuty były wyssane z palca, ale wyrok zapadł. I w tym momencie wszedł do gry Igor Sieczin, szara eminencja Putina. By zrozumieć bogactwo prezydenta należy poznać właśnie tę postać. Co ciekawe w 2009 roku, po wyborze Dmitrija Miedwiediewa na prezydenta, magazyn „Forbes” umieścił Sieczina na 42. miejscu listy najbardziej wpływowych osób świata, zaś sam Miedwiediew uplasował się na pozycji 43.
Winny Darth Vader Sieczyn, były generał KGB, związał się z Putinem jeszcze w jego petersburskich czasach. Pełnił też funkcję szefa gabinetu prezydenta. Od 2003 roku został człowiekiem do zadań specjalnych nie tylko w polityce, lecz także finansach Putina. To on przejął Jukos i jego olbrzymie pola naftowe, które mają niejasną własność – faktycznie posiada je Putin oraz Rosnieft.
"Wszystko, czego zapragnie Putin, Sieczin zdobywa" – tak mówił o szarej eminencji Kremla rosyjski ekonomista Siergiej Gurijew. "Zajazd na Jukos" jest dzisiaj nazywany "mordem założycielskim" dyktatury Putina. Przyniósł mu nie tylko majątek, lecz także władzę nad oligarchami.
Obecnie Sieczin jest szefem Rosnieftu – największego koncernu paliwowo-energetycznego na świecie. W tyle jest m.in. Brtitish Petroleum czy ExxonMobil. Opozycjoniści i obserwatorzy uważają, że rocznie "wycieka" ze spółki naftowej nawet kilka mld dolarów. Kwoty te są księgowane poprzez łańcuszek firm podwykonawczych czy przyznawane są specjalne ulgi podatkowe od gubernatorów regionów. W efekcie jednak trafiają wprost do kieszeni Putina, a dokładniej na szwajcarskie konta.
Ze względu na swoje wpływy podejrzenia o handel bronią i bycie egzekutorem Sieczin nazywany jest często Dart Vaderem. Rosyjscy opozycjoniści twierdzą, że interesy obu panów są bardzo rozległe. Mają one dotyczyć eksportu broni i technologii a także zleceń przy poszukiwaniu i wydobywaniu ropy. Wreszcie to właśnie Sieczin "maczał palce" w nieudolnych i przynoszących wielomiliardowe straty przygotowaniach do Igrzysk Olimpijskich w Soczi.
Od 2003 roku obaj panowie gromadzili majątek, który jest trudny do oszacowania. Większość znajduje się bowiem w polach naftowych oraz szwajcarskich bankach. Niektóre roponośne miejsca są skupywane jeszcze przed zaznaczeniem źródeł surowca na geodezyjnych mapach i nie wiadomo jaka jest jest ich rzeczywista cena. Niewykluczone więc, że rzeczywiście Putin jest najbogatszym człowiekiem świata.
Makbet Putin
To nie pierwszy wizerunkowy kryzys Putina w ostatnich dniach. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o powracającej sprawie otrucia Alelsandra Litwinienki. Brytyjski sędzia Robert Owen przyznał, że były agent został zamordowany przez rosyjskie służby, zaś Putin "prawdopodobnie zaaprobował" zabójstwo.
Czy te sytuacje mogą zagrozić Putinowi w relacjach z Zachodem? Wątpliwe, politycy znają korupcyjny system Putina chociażby z dokumentów swoich wywiadów. Bandycka moralność i okradanie własnego państwa przez przejęcia też są znane. Zachód będzie musiał jednak współpracować z Rosją, chociażby w kwestii bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.
Na razie więc Putin może nadal szczytnie nosić miano "prawdopodobnie najbogatszego człowieka świata". Z drugiej strony Putin, który "zajazdem na Jukos" rozpoczął budowanie bandyckiego państwa, nie może już zatrzymać machiny i musi podążać coraz bardziej w kierunku dyktatury.