To bardzo dobry ruch. Niedawno głośno było o przypadku Australii, której rząd wynajął ekspertów podatkowych z najlepszych firm doradczych, aby powstrzymać zjawisko obchodzenia podatków. Mają już sukcesy. W Polsce te wszystkie optymalizacje podatkowe udawały się firmom dlatego, że po drugiej stronie, w Ministerstwie Finansów, brakowało doświadczonych ludzi gotowych je wyłapywać. Mamy 6500 doradców podatkowych, w tym około 300 zawodowo zajmujących się wyprowadzaniem podatków z Polski. W Ministerstwie Finansów jest jedna osoba, która zna na wylot zagadnienie cen transferowych. Takie są dysproporcje sił.
Radosław Piekarz to także autor opracowania pt. Znikające miliardy, w którym szacuje, że tylko dzięki stosowaniu przez międzynarodowe koncerny tzw. cen transferowych, z Polski wypływa 10 mld złotych. Nawet 46 mld zł rocznie mogą pozbawiać polski budżet korporacje unikające płacenia podatku dochodowego CIT – wynika z raportu dla Komisji Europejskiej. Zaś skala wyłudzeń VAT sięga 53 mld zł rocznie – szacuje firma doradcza PwC. Według analiz organizacji OECD w Polsce firmy płacą coraz mniej podatków, co fiskus odbija sobie na maluczkich: kierowcach tankujących paliwa, palaczach amatorach drinków. Ci nie mają armii doradców gotowych „optymalizować”.
Jeśli praca ma być wykonana porządnie rząd powinien przeciągnąć na swoją stronę kilku dobrej klasy podatkowców. Niech zajmują się tym samym, ale w imieniu Ministerstwa Finansów. Walka z unikaniem opodatkowania będzie kosztować. Nie wiem tylko czy znaleziono by sposób, aby w ministerstwie wypłacano pensje rzędu 20 tys. zł. Taki ekspert zarabiałby więcej niż premier kraju.
Ile płaci Google
Może jednak stawka gry jest tego warta. Rynek optymalizacji podatkowej w Polsce ociera się już o absurdy. Konferencję o unikaniu opodatkowania otwiera sam ambasador Luksemburga, zapraszając firmy do swojego podatkowego raju. I to pomimo wybuchu afery Luxemburg Leaks. W najlepsze prosperują takie firmy jak Uber – których transakcje, zawierane w internecie pomiędzy kierowcą, a pasażerem w ogóle wymykają się fiskusowi. Za usługi reklamowe w internecie Facebook wystawia faktury elektroniczne z Irlandii. Google Polska płaci u nas 4,3 mln podatku, oczywiście zgodnie z prawem. Jednak, jak wyliczył portal Money.pl, mógłby płacić 11-12 mln zł więcej, bo większość transakcji z polskiego rynku reklamy internetowej rozlicza w Irlandii.
Jak mogłaby wyglądać praca polskich superagentów podatkowych? Warto przytoczyć historię Jamesa Bonda świata finansów, jak nazywany jest Rene Bruelhhart 44-letni prawnik ze Szwajcarii. Zaczynał jako gliniarz i szef nowej służby – wywiadu podatkowego w Szwajcarii. Na 8 lat wynajął go rząd Liechtensteinu, aby ujawnić i pozbyć się grupy firm żyjącej z podatkowych przestępstw. Bruelhhart tropił na całym świecie majątek irackiego dyktatora Saddama Husseina. Wyśledził i ujawnił dowody na przekręty koncernu Siemens, który miliardowymi łapówkami torował sobie drogę do rządowych kontraktów w Grecji i Brazylii.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl