Prawo i Sprawiedliwość obiecywało w kampanii wyborczej, że zadba o samorządy. Na razie robi wszystko, by je wykończyć. A odczują to mieszkańcy, którzy będą mieli mniej nowych dróg, chodników i inwestycji z Unii Europejskiej, które wymagają wkładu własnego.
Puste obietnice
Każda władza centralna zwiększała obciążenia dla samorządów – nakładała na nie nowe obowiązki, nie zapewniając odpowiedniego finansowania. To spowodowało gigantyczny wzrost zadłużenia samorządów. Prawo i Sprawiedliwość obiecywało, że to się skończy, że po przejęciu władzy zadba o odpowiednie finansowanie potrzeb lokalnych.
Proponował też, że "Prezydent może pilnować, aby rząd nie przerzucał na samorządy kolejnych zadań, za którymi nie idą pieniądze". Co zostało z tych obietnic? Niewiele, a nawet nic.
Jeden cel
Rząd Prawa i Sprawiedliwości, tak jak poprzednie ekipy, nakłada na samorządy nowe obowiązki, nie zapewniając odpowiedniego finansowania. Oczywiście największym wyzwaniem stojącym przed lokalnymi urzędami będzie obsługa programu 500+, sztandarowej obietnicy Prawa i Sprawiedliwości.
Wyborcy już teraz zaczynają pytać o pieniądze, przychodzą do urzędów i pytają o świadczenia. Pisaliśmy o tym w naTemat. Władza ma świadomość, że każdy kolejny tydzień oczekiwania zwiększa rzeszę niezadowolonych. Już teraz Beata Szydłopróbuje zrzucić winę na opozycję. Ostatecznie jednak Sejm przyjmie ustawę w takim kształcie, jakiego chce rząd.
Rząd nie słucha
I tu pojawia się problem samorządów, bo te mają wobec rządu pewne oczekiwania. Przede wszystkim, że dostaną pieniądze na obsługiwanie przyjmowania wniosków i wypłacania środków z programu 500+. Dlatego będą musiały zatrudnić kilka tysięcy urzędników, co przyznała minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska. Dodała, że rząd daje pieniądze, a samorządy muszą zapewnić działanie systemu.
I rzeczywiście, pieniądze będą – samorządy mają dostać ok. 2 procent wypłacanych świadczeń. Przekonują, że potrzebują o połowę więcej. – Samorządy zawsze prezentują taką politykę, żeby może przy tej okazji uzyskać jakąś dotację od budżetu państwa – bagatelizował sprawę jeden z głównych strategów rządu Henryk Kowalczyk.
Na wariackich papierach
Poza tym samorządy proszą o więcej czasu, by się przygotować. Także temu było poświęcone wtorkowe spotkanie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Zgodnie z planami rządu program ma zacząć działać w kwietniu, ale burmistrzowie i wójtowie proszą o opóźnienie go o trzy miesiące. Wydaje się, że i w tym przypadku władza udowodni, że "słuchać obywateli" było tylko hasłem.
Kosztowna rewolucja
Zresztą nie chodzi tylko o czas i pieniądze. Samorządy proszą o jakiejkolwiek informacje o procedurach, które mają regulować program 500+, by mogły je wdrożyć. Na razie jednak rząd trzyma wszystko w tajemnicy. Albo w pocie czoła przygotowuje potrzebne dokumenty.
Dużym problemem dla samorządów jest też rewolucja, jaką PiS przeprowadziło w systemie szkolnictwa. W ciągu kilku miesięcy rządzący chcą cofnąć reformę swoich poprzedników, która była przygotowywana przez kilka lat.
Miliardy strat
Tak duże tempo zmian w tak delikatnej materii to dla wielu samorządów katastrofa. Oczywiście w szkole najważniejsi są uczniowie, ale to nie oznacza, że można zapomnieć o reszcie. Tymczasem w niektórych miastach może powstać tylko 10 procent z normalnej liczby klas pierwszych – alarmuje szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Organizacja ocenia, że przez reformę rząd może zmniejszyć subwencję oświatową (czyli pieniądze przekazywane samorządom na prowadzenie szkół) aż o 1,6 miliarda złotych. Trzeba będzie zwolnić część nauczycieli, a jeśli dyrektorzy i burmistrzowie nie będą chcieli tego robić, będą musieli znaleźć dla nich inne zajęcia. I pieniądze, by im zapłacić.
Drogie zdrowie
Z kolei w kolejnym roku, kiedy skumulują się dwa roczniki, będą potrzebni dodatkowi nauczyciele. To wymusi na samorządach inwestycje w przystosowanie dodatkowych sal (bo na rozbudowę szkół nie ma czasu), a także zatrudnienie dodatkowych nauczycieli. A to przecież nie koniec zmian w edukacji, która jest jednym z głównych pól działania samorządów. W kolejce jest likwidacja gimnazjów, która pociągnie za sobą spore zmiany organizacyjne.
Samorządy powiatowe i wojewódzkie będą musiały też sobie poradzić ze zmianami szykowanymi przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Jednym z nich jest stworzenie sieci szpitali, czy grupy placówek, które spełniają wymogi ministerstwa, dzięki czemu będą miały pierwszeństwo w przyznawaniu kontraktów i dostaną więcej pieniędzy.
Bez szpitala
Co z tymi, które nie załapią się do tej grupy? Samorządy będą musiały je utrzymywać same albo zamknąć. A to oznacza, że część regionów, szczególnie tych biednych i słabo zaludnionych, może zostać bez opieki medycznej.
Ale to nie koniec kosztów. Samorządy muszą dzisiaj pokrywać długi szpitali, którym pieniądze z kontraktów z NFZ nie wystarczają na pokrycie kosztów. Równocześnie przekształcają je w spółki, co pozwala obniżyć koszty. Konstanty Radziwiłł chce wykreślić tę możliwość z ustawy, co oznacza, że samorządy wydadzą więcej na ochronę zdrowia.
Gwóźdź do trumny
Jednak prawdziwym gwoździem do trumny samorządów będzie podniesienie kwoty wolnej od podatku, które jeszcze w kampanii wyborczej zapowiadał Andrzej Duda. Dzisiaj niemal 40 procent ich dochodów to wpływy z podatku dochodowego. Wyższa kwota wolna spowoduje ich obniżenie.
PiS zamiast ratować samorządy znad przepaści, z jeszcze większym impetem pcha je w stronę krawędzi. Efekty możemy zobaczyć wkrótce: ograniczenie inwestycji, spadek jakości usług w samorządzie, likwidacja dodatkowych zajęć edukacyjnych czy ograniczenie finansowania kultury. Do tego dalszy wzrost zadłużenia jednostek samorządu terytorialnego.
Wcześniejsze wybory?
A to otwiera rządowi możliwość do wymiany ich władz i ustanawiania komisarzy w tych z największymi problemami. Tam, gdzie zadłużenie nie będzie tak wysokie, bo ograniczono inwestycje, lokalne struktury PiS będą miały idealny pretekst do zorganizowania referendum w sprawie odwołania władz. Niektórzy potraktują to też jako argument za przyspieszeniem wyborów samorządowych, o czym mówi się od dawna.
Decyzje rządu Prawa i Sprawiedliwości najbardziej odczują jednak mieszkańcy. Będzie mniej remontów dróg, chodników, mniej inwestycji w obiekty sportowe czy kulturalne. Za wszystko będą mogli podziękować Jarosławowi Kaczyńskiemu, Beacie Szydło i Andrzejowi Dudzie. Mocna ekipa wzięła się za ich portfele.
Byłem już w 200 powiatach i ciągle słyszałem, że obecnie wiele samorządów nie będzie w stanie skorzystać z projektów unijnych, ponieważ nie mają na wkłady własne. To nie wynika tylko z przeinwestowania, ale również z tego, że coraz więcej zadań jest przekazywane samorządom bez odpowiednich funduszy. Zwłaszcza w ostatnich ośmiu latach rządzący odpowiedzialność spychają na samorządy.Czytaj więcej
Henryk Kowalczyk
szef Komitetu Stałego Rady Ministrów
Nawet mowy nie ma, żeby to było trzy miesiące. My chcemy słowa dotrzymać, realizacja obietnic jest dla nas bardzo ważna. Tutaj wniosek o trzech miesiącach jest absolutnie nie do przyjęcia.Czytaj więcej