
Reklama.
Posłanka PiS nie kryje oburzenia postawą opozycji, która wykorzystała słabość ministra rolnictwa i wsi. Jak podkreśla, po całym dniu załatwiania spraw, Jurgiel opuścił salę obrad i "chwilę się zdrzemnął". – "Przyłapany" na tej "zbrodni" przez jakąś „posłankę” z PO Kingę Gajewską (...) został sfotografowany, a zdjęcie z tego „czynu” lewaccy posłowie przesłali natychmiast do wszystkich możliwych portali w celu ośmieszenia i upokorzenia ministra rządu PiS – przekonuje.
Pawłowicz nie zostawia na Gajewskiej suchej nitki, o której pisze jak o donosicielce. – Wdrapała się nawet na trybunę i (...) grobowym głosem „zadenuncjowała” do Premier B. Szydło drzemiącego w fotelu w wypoczynkowym pokoju ministra – opowiada. – Wywołała tym nieustające, gromkie rechoty opozycji – dodaje.
Na tym jednak polityk nie kończy i wyciąga daleko idące wnioski. – Lewacy już tak mają – stwierdza. – Nie spytali, czy poseł dobrze się czuje i czy nie zasłabł. Najważniejsze było upokorzenie człowieka przed lewacką gawiedzią – uznaje Pawłowicz. Całą sytuację nazywa też "kretyńską" i "pozbawioną empatii" zabawą "rechoczących" posłów PO. Jej zdaniem ci jednak nie osiągnęli swojego celu. Krzysztof Jurgiel zyskał ponoć - wbrew przewidywaniom - sympatię "u normalnych ludzi".
Pawłowicz uprzedza również innych kolegów: "Jak zasłabniecie (...) PO doniesie na Was do mediów, że pewnie jesteście pijani, albo na wagarach". I zaznacza, że Jarosław Kaczyński miał rację, nazywając część Polaków "gorszym sortem".
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl