
Posłowie debatują nad obywatelskim projektem "Świecka szkoła", a polski Kościół przekonuje, że niepotrzebnie. Dlaczego? Bo uczniowie tłumnie uczęszczają na lekcje religii. Jak podaje Episkopat, robi to ponad 87 proc. z nich. A bez religii grozi im przejście na ateizm.
REKLAMA
Szkoła bez religii zmienia się w szkołę ateistyczną i ateizującą – przekonują biskupi. Ich zdaniem takie lekcje są potrzebne, o czym świadczy choćby historia Polski, w której Kościół ma stałe miejsce. – Było tak nawet podczas zaborów – pisze Episkopat o lekcjach religii.
I choć dostojnicy kościelni szanują zdanie tysięcy osób, które nie chcą religii w szkole, bronią tych, którzy żądają, by jednak tam pozostała. – Należy wziąć pod uwagę wolę kilku milionów rodziców i uczniów – podkreślają. I posiłkując się danymi z diecezji stwierdzają, że w ostatnim roku na lekcje religii chodziło niemal 90 proc. dzieci i młodzieży.
Dalej o szacunku nie ma już mowy, ale jest za to o gwarantowanym prawie rodziców do wychowywania "zgodnie z własnymi przekonaniami". Do tego jeszcze biskupi dodają, że finansowanie religii nie stanowi "naruszenia konstytucyjnej zasady bezstronności władz publicznych". Co ważne, większość podatników to katolicy, a ich dzieci korzystają z takich zajęć bardziej, niż z innych. W ich trakcie mogą bowiem swobodnie rozmawiać o "problemach, dylematach, obawach i radościach". I nie wolno im tego prawa odbierać.
Biskupi są również pewni, że wartości chrześcijańskie kształtują charaktery, a świecka albo neutralna światopoglądowo szkoła staje w kontrze do "fundamentalnych zasad wychowawczych". Nie zabrakło też słowa o nauczycielach i władzach. Ci pierwsi dbają o "dobro młodego pokolenia", z kolei rządzący "szanują wolę obywateli", organizując nauczanie religii. Ciekawe, czy posłowie biorą taką argumentację pod uwagę - wygląda na to, że odrzucą projekt "Świeckiej szkoły" w pierwszym czytaniu.
źródło: episkopat.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
