
Odkąd Jadwiga Staniszkis odcięła się od PiS, znalazła się na widelcu prawicy, która wskazuje na jej rzekomą agenturalną przeszłość. Pomimo tych docinków znana socjolog nie odwołuje swoich słów o "infantylnej dyktaturze" Kaczyńskiego. Staniszkis podkreśla, że PiS zamiast skupić się na tym, by nowy rząd był lepszy od poprzedniego, wciąż stosuje tylko argument, że nie robi nic, czego nie robiła wcześniej Platforma Obywatelska.
REKLAMA
– Źle znoszę wszelkie ataki na wolność słowa. Dostrzegłam, że PiS łamie tych, którzy z ich poglądami się nie zgadzają, ale też tych, którzy choć myślą inaczej, realizują politykę partii – twierdzi prof. Staniszkis w rozmowie z "Faktem".
W odpowiedzi na zarzuty lustratorów Staniszkis wyjaśnia, że IPN przyznało jej status osoby pokrzywdzonej. Socjolog została uznana przez komunistów za kandydatkę na TW, ale jak tłumaczy, nigdy konfidentką nie była. – Wyrzucono mnie z uniwersytetu, siedziałam w więzieniu, pozbawiono mnie na kilka lat paszportu, ale nigdy mnie nie złamano – mówi profesor.
Staniszkis sugeruje, że jej bliskie związki z PiS-em to pewien wykreowany mit. Socjolog wyjaśniła, że zawsze była apartyjna, a o polityce wypowiadała się tylko wówczas, gdy media prosiły ją o jakąś opinię.
– W pewnym sensie rozumiem Pawłowicz, bo jest bardzo inteligentną osobą, ale zrobiła z siebie babę-dziwoląga – stwierdza socjolog z żalem. Staniszkis uważa, że w PiS jest wielu świetnych ludzi, którzy niestety milczą kiedy dzieją się złe rzeczy. Stwierdziła też, że ci, którzy byli dotąd najbardziej krytykowani, okazują się dziś najbardziej profesjonalni. Mówiąc to miała na myśli Ziobrę, Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego.
W ocenie Staniszkis Andrzej Duda to zdecydowanie postać mniejszego formatu niż Lech Kaczyński. – Lech Kaczyński był lepiej wykształcony, miał wyższe standardy jako prawnik i własne doświadczenie polityczne w konspiracji – powiedziała Staniszkis.
źródło: "Fakt"
Napisz do autora: adam.gaafar@natemat.pl
