– Miasta nocą mają w sobie coś niezwykłego. Po zmroku jest zupełnie inaczej – widzę rzeczy, których w ciągu dnia nie zauważam, kolory są mocniejsze, bardziej nasycone, dźwięki są czystsze – twierdzi Radzimir Dębski. Z artystą w kwestii wrażliwości zmysłów nie wypada polemizować, zwłaszcza jeśli na potwierdzenie swoich słów skomponował utwór muzyczny.
„3Cities” – utwór, który spaja charakterystyczne cechy trzech wielkich miast: Paryża, Nowego Jorku i Warszawy w jedną, harmonijną całość, powstał w ramach projektu #SłuchajMiasta. – Do współpracy przy #SłuchajMiasta zaprosiliśmy artystę, który, podobnie jak my, nie boi się wyzwań i jest kosmopolitą. Współpraca z Radzimirem pozwoliła połączyć wielki talent i międzynarodowe doświadczenie, dzięki czemu stworzyliśmy projekt, który zachwyci zarówno fanów dobrej muzyki, jak i sympatyków odkrywania miejskiego stylu życia – zapewnia Mikołaj Szymborski, Vodkas Marketing Manager, Wyborowa Pernod Ricard.
– Każde z tych miast ma w sobie coś wyjątkowego, co fascynuje i przyciąga. Nowy Jork tempo, w którym żyją jego mieszkańcy; Paryż – nonszalancję i dyskrecję wąskich uliczek; Warszawa – mieszankę pamięci z przyszłością, z tym charakterystycznym, lekkim bałaganem, który nas ukształtował i sprawia, że jesteśmy tacy a nie inni – twierdzi Dębski. Jakie ma to przełożenie na to, czego słuchają i jak bawią się nocą mieszkańcy trzech miast? Sprawdźmy.
Paryż – dwubiegunowa egzotyka
„Dyskrecja wąskich uliczek” z pewnością nie pomaga, kiedy będąc po raz pierwszy w stolicy Francji, zapragniemy eksplorować miejscową scenę klubową. Z pomocą przychodzi jednak numeracja dzielnic, układających się w charakterystyczny „ślimak”. Szczęśliwe liczby paryskich klubowiczów to 11, 13, 19 i 20, czyli dawne robotnicze dzielnice, dzisiaj zamiast ludu pracującego okupowane w równym stopniu przez francuską bananową młodzież, miłośników najwyższej klasy elektro oraz tanecznych, ale miejscami ciężkich brzmień rodem z Karaibów.
Industrialna estetyka klubów ulokowanych w okolicach Buttes Chaumont, Belleville, République czy Bastille sprzyja eksperymentom. Furorę w tamtejszych klubach robi elektroniczna mieszanka, przez francuskie media zwana „bipolar variety”. O tym, czy mieszanka dance'u, popu i elektro wywołuje reakcje podobne do dwubiegunówki, przekonacie się, słuchając jednego z czołowych przedstawicieli gatunku – Lescopa, który często rezyduje w rejonie Bastille.
Jeśli od bujania się w rytm transowych, ciężkich beatów wolicie energiczne potrząsanie różnymi częściami ciała, wystarczy zmienić klub. Imigranci z byłych kolonii stanowią nie tylko filar francuskiej reprezentacji w piłkę, ale również podporę muzycznej sceny. Klubów, gdzie króluje samba, reggaeton i salsa nie brakuje, a jeśli będziecie mieć szczęście, traficie również na bardziej egzotyczne imprezowe gatunki, na przykład bailé funk czy jak wolą nazywać go Brazylijczycy – funk carioca lub bardziej obrazowo – favela funk, co dokładnie oddaje tematykę i charakter tego typu muzyki.
Południowe inspiracje dominują również w kartach drinków. Paryżanie, owszem, winem w dalszym ciągu nie gardzą, ale na imprezach chętniej przerzucają się na mocniejsze alkohole rodem z ciepłych krajów takie jak rum, tequila czy cachaça.
Nowy Jork – zrób to sam (zanim stanie się modne)
Tempo życia w Nowy Jorku jest zawrotne – wie to nawet ten, który wiedzę o Wielkim Jabłku czerpał z serialu „Seks w wielkim mieście”. Jego bohaterki rzeczywiście wpisywały się w stereotyp wiecznie zagonionych, zajętych robieniem kariery yuppies – wieczorami imprezujących w ekskluzywnych klubach i sączących kolejne cosmopolitany. I choć dzisiaj tempo życia tak naprawdę nie zwolniło, to młody Nowy Jork chce za wszelką cenę stwarzać pozory wolności i luzu. Dlatego kiedy jego mieszkańcy wieczorem zrzucą korpogarnitury, zamiast do najmodniejszego klubu idą do starej fabryki kiełbas albo piwnicy dawnej pralni.
„Do-it-yourself” – w myśl tej dewizy rozwija się muzyczna scena Williamsburga na Brooklynie czy Meatpacking District Manhattanu. W nowojorskim muzycznym ekosystemie znaczące miejsce zajmują małe kluby, urządzane w prowizorycznie zaadaptowanych, surowych wnętrzach, których właściciele nie zawracają sobie głowy wystrojem, tworzeniem stref dla VIP-ów, czy sprowadzaniem drogich alkoholi. Tanie piwo i ciche przyzwolenie na palenie papierosów – w takich okolicznościach przyrody jak grzyby po deszczu rozkwitają zespoły spod znaku garażowego rocka, punka, noise'u czy alternatywnego rocka.
I choć, podobnie jak kluby, w których grają, nowe kapele znikają tak szybko, jak się pojawiły, to właśnie zabawa w „gonienie króliczka” stała się ulubioną wieczorną rozrywką nowojorczyków. Robienie czegoś, jeszcze zanim „stało się modne”, tyczy się więc każdego aspektu nie tylko nocnego życia. Możecie więc natknąć się na Pains of Being Pure at Heart, Dirty Projectors czy Future Islands grających w jednym z DIY-owych klubów, ale wiedzcie, że ich koncerty należy traktować jedynie poglądowo. Prawdziwy smak nocnego życia Nowego Jorku poczujecie dopiero, słuchając zespołu, którego nazwy nikt nie zna i pijąc piwo z rzemieślniczego browaru, którego siedziba mieści się w kuchni właściciela klubu.
Warszawa – stare spotyka nowe. I świetnie się dogadują
Na tle dwóch pozostałych miast nocna scena Warszawy stanowi eklektyczne połączenie nowego i starego – zarówno jeśli chodzi o ulubione brzmienia, jak i miejsca, w których muzyki można doświadczyć.
Nostalgia trzyma się warszawiaków mocno, co przejawia się na przykład w uwielbieniu do modernistycznych wnętrz, tak zaciekle bronionych przed zakusami żądnych budowlanej powierzchni deweloperów. To nie prawda, że warszawka bez skrupułów skacze od jednego modnego klubu do drugiego, czego najlepszym przykładem jest akcja w obronie Syreniego Śpiewu. Inną inicjatywą, która dowodzi, że Warszawa nie patrzy w metrykę, są dancingi międzypokoleniowe – imprezy, na które możesz zabrać własną babcię i wcale się tego nie wstydzić, organizowane w okresie letnim podbiły serca bywalców miejskiej nadwiślańskiej plaży. W takim kontekście nie dziwi również uwielbienie warszawiaków do klasycznych drinków, których Wyborowa z limitowanej edycji „3Cities” w nadchodzącym sezonie będzie obowiązkową bazą.
Tego typu „klasycznych” smaczków stolica ma do zaoferowania znacznie więcej. Pomoc w ich odkrywaniu oferują twórcy projektu #SłuchajMiasta, którzy najciekawsze odkrycia postanowili nagrodzić:
8 lutego ruszył konkurs #SłuchajMiasta, w którym co tydzień na zwycięzców czeka 5 wejściówek na ekskluzywny koncert Radzimir Dębski Live Act oraz 20 limitowanych zestawów ubrań zaprojektowanych przez Jacoba, laureata programu „Project Runway”. Jeśli chcesz zgarnąć nagrody, wejdź tutaj, zrób zdjęcie lub nakręć film i pokaż, jak inspirujące może być Twoje miasto.