Przed telewizorem uczyli się kroków Jacksona, nagrywali VHS-y z ulubionymi kawałkami, żeby potem wałkować je na okrągło, na cały regulator. Stare, dobre MTV w szarej Polsce było jak okno na świat. Wychowało całą generację krytyków muzycznych, którzy do dzisiaj z sentymentem wspominają złote lata MTV.
– Tak: jestem z pokolenia dinozaurów z Parku Jurajskiego MTV – śmieje się Kasia Burzyńska, jedna z prezenterek stacji w polskiej edycji. – To nie było takie proste, żeby oglądać MTV w tamtych czasach. Mieszkałam na wsi, więc zdobycie sygnału i obejrzenie francuskiego albo amerykańskiego wydania graniczyło z cudem, ale radziłam sobie i kombinowałam. Tak jak wszyscy – wspomina prezenterka.
Okno na Zachód
O sygnał telewizyjny w pocie czoła walczył też Konrad Aksinowicz, reżyser i muzyk formacji AKX. – Byłem wtedy depeszem i czekałem z niecierpliwością na kolejną płytę Depeche Mode, po słynnym Violator. Jednak po tych dwóch tygodniach MTV-owskiej propagandy, stałem się grunge-dzieciakiem. Tak zainspirowany, kupiłem pierwszą gitarę elektryczną. Jestem przekonany, że to właśnie MTV było przyczyną tak szybkiej przemiany – mówi w rozmowie z naTemat.
Jak przyznaje to właśnie stacja muzyczna wychowała całe pokolenia i stworzyła bieżące trendy. Konrad jest jednym z przedstawicieli dzisiejszych 30-parolatków, którzy doskonale znają fenomen pierwszej stacji muzycznej. – Gdy oglądałem MTV w latach 80-tych, to było źródło wiedzy, kształtowanie gustu. Siedziałem przed telewizorem, spisywałem tytuły, artystów, ulubione kawałki nagrywałem na kasety VHS, które mam do dzisiaj – mówi Norbert Borzym z Radiowej Czwórki.
– Wiedziałam jaka chce być – taka, jak moi idole z tego kanału. I ci prezenterzy! Ważne żeby być oryginalną i się wyróżniać. Z tej telewizji czerpałam inspiracje, co przydało mi się w późniejszej pracy, kiedy już przestałam być prezenterką – mówi Joanna Horodyńska, jedna z pierwszych polskich prezenterek Music Television Polska.
Niepokorne MTV
MTV zaczęło swoją emisję 1 sierpnia 1981 i było pierwszym kanałem, który opatrzył muzykę wideoklipem. Utworem otwierającym był klip Buggles – Video killed the radio star. I jak się okazało to była prorocza nazwa, ponieważ odebrało stacjom radiowym wiodący prym informacyjno-rozrywkowy. – W latach 80-tych MTV było najlepszym medium do promowania muzyki. Do początku lat 80-tych to było radio – mówi w rozmowie z naTemat Norbert Borzym, radiowiec.
Był to początek nowego nurtu w sztuce. Artyści prześcigali się w ambitnych kompilacjach muzyki i obrazu tworząc małe 3-minutowe arcydzieła. Ci z nich, którzy trafiali na antenę stacji, mogli liczyć na światową sławę. Ale nie każdy był puszczany. Do głosu i obrazu dopuszczano tylko najlepszych w swoim gatunku. Prawdziwe crème de la crème.
– Przez pierwsze dwa lata od początku stacji grano białego rocka np. Duran Duran, czy klimaty new-romantic, ale pomijano czarnoskórych artystów. Dopiero w '83 wraz z pojawieniem się "Billy Jean" Michaela Jacksona, szefowie stacji zmienili te optykę i postawili też na czarnoskórych wykonawców – mówi Borzym. I się zaczęło. Nie ważne kim byłeś, skąd pochodziłeś, liczyła się miłość do muzyki. To właśnie wtedy narodziły się największe ikony pop-kultury. I zainspirowane nimi masy. Ale każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Obok słodkiej papki popu, można też było znaleźć kawałek dobrego rocka i alternatywnej muzyki. A także dobrego rapu.
W 84. początkowo sceptyczni do rapu właściciele stacji, nie mogli już dłużej nie zauważać tego co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, szczególnie w Nowym Yorku, gdzie dosłownie z każdej speluny, z każdego rogu ulicy wylewał się hip-hop, w rytm którego żyli młodzi ludzie.
– Przełomem dla rapu był pomysł firmy Swatch. Dwóch gości usłyszało grupę Fat Boys, czarnoskórych grubasów, którzy rapowali w reklamówkach. Reklamy puszczano między innymi na MTV i jak się okazało stały się bardzo popularne. Pojawiły się naciski, aby MTV puszczało muzykę rapową. Stacja nie mogla sobie pozwolić na nieposłuchanie głosu ludu – mówi Borzym i dodaje, że punktem kulminacyjnym było tutaj "Walk this Way ", w którym była kompilację rapu i rocka. – To był strzał w "10". Dzięki temu rap stał się uniwersalny – dodaje.
Ale największą cnotą starego, dobrego MTV była jej uniwersalność i prezentowanie różnych gatunków muzycznych, z jednym zastrzeżeniem: musiały być naprawdę dobre.
– To był czas wchodzenia grunge'u do mainstreamu. Miałem do czynienia z kapelami takimi jak Red Hot Chili Peppers, Alice in Chains, Faith No More, Easy i Pearl Jam – wymienia Aksinowicz swoje muzyczne miłości.
Ale to nie sama muzyka zdecydowała o sukcesie stacji. Bardzo ważna była sama oprawa graficzna kanału oraz prezenterzy, którzy byli barwnymi osobowościami. Tzw. Vj-je – prowadzący swoje programy sami byli zakochani w muzyce po uszy i swoją indywidualnością kreowali trendy, bez pardonu mówili, co myślą i kpili z przyjętych konwenansów. Jak pisze Darek Baran, dziennikarz z "Alternative Pop", prezenterzy, prowadzący swoje show i pasma muzyczne byli tak samo wyczekiwani jak ulubione klipy.
Dla Joanny Horodyńskiej, to właśnie VJ-je przetarli szlaki i ustalili standardy prowadzenia programów, które zainspirowały ją zarówno w rozwoju osobistym jak i sferze zawodowej. – Bardzo ceniłam naturalność tych prezenterów – oni byli fenomenalni. Paul King był moją ikoną. Był męski, ale miał wrodzony naturalny i elegancki luz. Wtedy były zasady, granice i nic nie było na siłę wyuzdane. Teraz wszystko jest na sprzedaż – mówi prezenterka w rozmowie z naszą redakcją.
Złote lata MTV
O tym, jak wielką rolę w historii odegrała stacja świadczy też jej zaangażowanie w projekty okołomuzyczne. MTV stało się matecznikiem wielkich charytatywnych akcji. Prekursorem okazał się Bob Geldof, który w 1984 namówił kilkudziesięciu artystów, by nagrali skomponowaną przez niego i Midge'a Ure’a z zespołu Ultravox piosenkę „Do They Know It's Christmas?”. W serii wielkich koncertów charytatywnych pod hasłem Live Aid wzięło udział ponad 50 wykonawców, w tym takie sławy jak Led Zeppelin, Queen, Paul McCartney, Bob Dylan, Sting, Mick Jagger, The Beach Boys, Madonna, Elton John, David Bowie, Phil Collins (zagrał na obu kontynentach), Tina Turner, B.B. King, U2, The Who i Wham!. Taki skład przełożył się na sukces projektu – zebrano ponad 100 mln dolarów dla ofiar głodu w Afryce.
Po tej akcji drugim wielkim hitem był oczywiście "We are the World" z 1985 roku. Singel charytatywny wykonany przez formację USA for Africa, zebrał 90 mln dolarów na pomoc dla głodującej Afryki. Pomysłodawcą był Harry Belafonte, piosenkę napisali Michael Jackson i Lionel Richie, a producentem był Quincy Jones. Był to niebywały do tej pory sukces muzyki i dobroczynności, który nie miałby takiej skali powodzenia, gdyby nie właśnie MTV.
Rozwijano też akcje typu „Staying Alive” czy „Free Your Mind”, uświadamiające i edukujące młodzież w najbardziej palących problemach społeczno-obyczajowych XX wieku. I to nie rzadko wbrew mainstreamowym przekazom. Za skórę zachodzili też politykom.
Ogromną popularnością cieszyło się pasmo "Reggaementary", które nie tylko pokazało wspaniałych artystów, którzy jeszcze kilka lat temu nie mieliby szansy przebić się w świecie muzyki zdominowanej przez białych. Mówiono w nim także o palących problemach Afryki. Dzięki nurtowi reggae i dub w MTV poznaliśmy The Fugees, Black Uhuru, Sly&Robbie, Ini Kamoze, Burning Spear'a i wielu, wielu innych. Jednak niestety, dziś po tak ambitnych projektach pozostało tylko rzewne wspomnienie, a to co dziś z zakresu tematyki edukacji i uświadamiania proponuje stacja, jest trudne do strawienia.
MTV bez muzyki
– O ile lata 80-te stawiały na muzykę i to był motyw przewodni stacji, to późne lata 90-te zaczęły się rozmydlać. Pojawiły się wszystkie rzeczy około muzyczne, bardziej rozrywkowe, które w konsekwencji okazały się równią pochyłą – twierdzi Norbert Borzym.
Pojawiły się programy typu show, animowane filmiki, które za główne zadanie stawiały sobie rozrywkę w najczystszej postaci. I tak głupiej, że dla niektórych ocierającej się o sztukę. Bo jak inaczej zakwalifikować kultowe "Beavis and Butt-head"?
–Beaves and Butt-head? Oglądałam oczywiście. Serial był kolebką pierwszych durnych programów. Ale to nie było jeszcze takie szkodliwe jak teraz. To było nowe, egzotyczne i pociągające, bo nagle pojawiły się programy, które nie niosły żadnego przekazu, ale stanowiły nową jakość – mówi Burzyńska i dodaje, że MTV zawsze stawiało na wszystko co nowe, szybkie i awangardowe – mówi. Ale miarka się przebrała, a ogłupiających programów było coraz więcej, aż w końcu przeważyły w ramówce stacji.
– To już jest zupełnie inna stacja. Zostały tylko wspomnienia i mocna marka się wyprała. Już nie ma takiej siły rażenia – mówi Kasia Burzyńska. Jej zdaniem czasy świetności telewizja ma już za sobą. Tak samo jak czasy muzyczne. Obecne młode pokolenie z pewnością może mieć problem ze zrozumieniem tego fenomenu. Dziś telewizja MTV jest diametralnie różna od tej sprzed lat. Wielu moich rozmówców podkreśla, że to co teraz reprezentuje sobą MTV Polska, ma niewiele wspólnego z muzyką w ogóle. I trudno im się dziwić, skoro w ramówce prym wiodą "Nastoletnie matki II" i "Miłość na bogato". Kiedyś i programy i sam dobór muzyki wychowywał pokolenia.
– Gdybym dzisiaj oglądał MTV zamiast reżysera i muzyka którym jestem, prawdopodobnie byłbym alkoholikiem i ćpunem z czworgiem dzieci. Takie to teraz MTV – mówi Aksinowicz i dodaje, że obecny trend jest całkowicie przeciwny do kursu sprzed lat.
– Dzisiaj nie ma tyle muzyki w MTV, bo jest sporo kanałów muzycznych. To się musiało zmienić. Rynek to wymusił. I na pewno to już nie jest to samo –twierdzi Horodyńska i dodaje, z nutką żalu w głosie – Jeśli teraz MTV wychowuje pokolenie to w zupełnie inny sposób – w taki, że nie ma reguł, można zrobić wszystko. A jaki jest sens w tym, żeby można było zrobić wszystko?
Do dzisiaj generacja pamiętająca najlepszy okres stacji zastanawia się, kto zabił MTV. Można mówić, że to koniunktura, że nowe technologie i brak monopolu stacji na rynku muzycznym. Ale z drugiej strony władze stacji musiały wiedzieć, że stracą szerokie grono swoich ambitnych fanów, którzy nie łykną idiotycznej komercyjnej papki. Tym samym zduszono jedno z największych dzieł współczesnej kultury, która zmuszała ludzi do własnego i krytycznego spojrzenia na świat.
Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl
Reklama.
Udostępnij: 173
Norbert Borzym
Radiowa Czwórka
To było okno na świat. Byłem za granicą bez ruszania się z fotela. Widziałem jak żyje się na Zachodzie, jak grają Dj-e i jakie są trendy. Mogłem się tam przenieść, poczuć ten klimat.
Katarzyna Burzyńska
prezenterka
To pokolenie ludzi, którzy bawili się na podwórkach i mieli rozbujałą wyobraźnię. Oczywiście byłam jego częścią. Wiecznie nam "o coś chodziło" – to było częste hasło wypisywane na muralach. Chodziło o muzykę i zabawę, ale na jakimś poziomie. Było dużo dziecinady, ale nie takiej jałowej i bez sensu jak teraz. To pokolenie fantazji i wyobraźni, wszystko zafarbowane naszymi marzeniami. Nie było tych technologi i ogłupiającej papki.
Joanna Horodyńska
stylistka, prezenterka i modelka
Słuchałam różnych zespołów. Od klimatu pięknych chłopców, Georga Michaela i Wham, po te bardziej ambitne jak Depeche Mode, Led Zeppelin i Queen. Po jednej stronie były plastikowe klimaty, po drugiej te bardziej wytrawne.
Katarzyna Burzyńska
prezenterka
Na mnie– trochę nieśmiałej i zahukanej dziewczynie, prezenterzy amerykańskiej edycji, wywarli ogromny wpływ. To był aż skandal, że można aż tak swobodnie się zachowywać przed kamerą. To była era gadających głów, a w Mtv były bardzo wyraziste i barwne postacie. To była inspiracja z wysokiej półki.
Darek Baran
dziennikarz
Do dziś pamiętamy nazwy innych sztandarowych programów-bloków tematycznych: Alternative Nation, 120 minutes, Party Zone, Super Rock. Do tego doskonale realizowane weekendy z poszczególnymi gwiazdami, dużego formatu, których dorobek płyt i videoklipów nie podlegał dyskusji, i było czym wypełnić dwa weekendowe dni, bez wrzucania w program powtórek i miernych, koncertowych wypełniaczy.Czytaj więcej
Norbert Borzym
Oglądałem bardzo dużo programów związanych z DJ-owaniem. Uwielbiałem Party Zone i Chillout Zone. Miałem długopis w ręku i spisywałem wszystko co mi wpadło w ucho, a potem to sprawdzałem To była ta rola muzyczna, która kształtowała mój gust na całe życie.
Konrad Aksinowicz
Reżyser, muzyk
Obecny trend Mtv to programy o bandzie degeneratów z bardzo małym ilorazie inteligencji. Jedyny cel to mówiąc ich językiem to najeb** się, zaćpać i poru***. A wszystko po to by uczynić z nich kogoś sławnego. Gdybym dzisiaj oglądał tę telewizję zamiast reżysera i muzyka, którym jestem, prawdopodobnie byłbym alkoholikiem i ćpunem z czworgiem dzieci. Takie to teraz Mtv.