„Wszystko jest miłością” – napisała pod zdjęciem w albumie absolwentek szkoły dla dziewcząt Oldfields. Co miała na myśli? Gigantyczną miłość własną, pragnienie miłości wzajemnej, której brakowało jej w domu? Miłość do klejnotów i drogich strojów? Kim była Wallis Simpson, nazywana przez królową Marię „tą kobietą”, która doprowadziła do abdykacji króla Anglii Edwarda VIII? Anne Sebba, posługując się nieznanymi listami i wywiadami - niepublikowanymi dotąd materiałami, rzuca nowe światło na tę niezwykle skomplikowaną postać.
„Ta kobieta” stworzyła siebie od początku do końca. Z imieniem włącznie. Naprawdę nazywała się Bessie Wallis, na cześć ukochanej ciotki, która wspierała ją przez całe życie. Twierdziła, że Bessie to imię dla krów i zaczęła przedstawiać się „Serwus, jestem Wallis”.
Była mieszanką kobiety nowoczesnej i zwolenniczki starych zwyczajów. Z jednej strony nie widziała nic złego w swoich rozwodach, uwielbiała urządzać przyjęcia i samotnie podróżowała po Chinach, z drugiej, wychodziła z założenia, że potrzebuje nie pracy, a pieniędzy. To strach przed brakiem środków do życia, którego nabawiła się w dzieciństwie, zrodził w niej bezwarunkowy odruch poszukiwania bogatego męża.
W wieku 19 lat Wallis zaczęła popadać w panikę. Skończyła już szkołę, a na jej horyzoncie nie pojawił się żaden kandydat. W końcu trafiła na Florydę i już po 24-godzinach zakochała się po uszy. 27-letni porucznik Earl Winfield Spencer miał urodę gwiazdora filmowego. To wystarczyło, by po kilku miesiącach ogłosić zaręczyny. Ślub odbył się w listopadzie 1916 roku. Już podczas podróży poślubnej oczom Wallis ukazało się to, czego nie dostrzegła podczas randek. Win Spencer wpadł w furię, dowiadując się, że w hotelu nie można kupić alkoholu, ponieważ w Zachodniej Wirginii obowiązuje prohibicja. Później było już tylko gorzej. Win, coraz bardziej sfrustrowany tym, że zamiast walczyć na froncie jest zobowiązany do tworzenia nowych baz wojskowych, wyładowywał się na Wallis już nie tylko psychicznie, ale także fizycznie. Ona nie pozostała mu dłużna. Skora do flirtów wzbudzała ciągłą zazdrość.
W 1927 roku orzeczono o rozwodzie. Zadowolona z wolności Wallis, korzystała z niej, jak mogła w Waszyngtonie. Dzięki znajomym poznała Ernesta Simpsona i szybko zawróciła mu w głowie. Mężczyzna zapominając o żonie i dziecku zapraszał Wallis na samotne spacery. Ona nie miała sobie nic do zarzucenia. Zawsze twierdziła, że czteroletnie małżeństwo Simpsonów, było bliskie rozpadu, zanim się poznali. Ernest nie mógł równać się z dyplomatami, których poznała podczas samotnych wojaży w Waszyngtonie, czy na Dalekim Wschodzie. Ale był oczytany, w miarę przystojny i przede wszystkim zamożny. Najbardziej kręciło ją jednak to, że będzie mogła przeprowadzić się do Londynu, w którym nikt jej nie zna. Zacznie nowe życie. Po pięciu miesiącach od rozwodu powiedziała Ernestowi, że jest gotowa za niego wyjść.
W 1928 wzięli ślub, a kiedy urządziła się w londyńskiej Brayston Court, zaczęła przyjmować interesujących gości, głównie Amerykanów. Jej imprezy szybko stały się wydarzeniami, na których warto bywać. To jednak jej nie wystarczało. Wallis za punkt honoru obrała sobie poznanie księcia Edwarda. Doszło do tego w 1931 roku, dzięki wspólnej przyjaciółce Thelmie Furness. Podczas pierwszego spotkania Wallis nie zrobiła na księciu wrażenia. Na Amerykankę zwrócił uwagę dopiero podczas prezentacji państwa Simpson na dworze królewskim. Kiedy przechodził obok szepnął, że trzeba coś zrobić ze światłem, bo kobiety wyglądają w nim upiornie. Później, kiedy na mniej oficjalnym przyjęciu, skomplementował jej suknię, odparowała: „Zdawało mi się, że wasza Książęca Mość mówił, że wyglądamy upiornie”.
Księcia ta odpowiedź rozbawiła. Od tej pory zaczął zauważać Wallis. Stała się coraz częstszą bywalczynią jego posiadłości Fort Belvedere, gdzie gościła w charakterze przyzwoitki podczas spotkań Edwarda z Thelmą.
Czy bezpośredniość Wallis mogła wystarczyć, by zawrócić księciu w głowie? Na pewno nie. Nie można też podejrzewać księcia o zachwyty nad jej urodą. Wallis nie należała do klasycznych piękności. Przeciwnie, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że była po prostu brzydka. Wysoka, jak na kobietę, za chuda, jak na ówczesny ideał urody – miała męską sylwetkę i kanciastą twarz, drobny biust i zbyt wysokie czoło. Podejrzewano, że była hermafrodytą. Z tego powodu nie miała dzieci, za to wykazywała silną chęć panowania nad mężczyznami. Sama o sobie mówiła: „Nie jestem piękną kobietą, Jedyne, co mogę zrobić, to ubierać się lepiej niż inne''.
Wallis swoim zachowaniem zapewniała mężczyzn, że są najwspanialsi na świecie. Technikę doskonaliła przez lata. I nie chodziło jedynie o czułe słówka, ale także „jej mistrzostwo w opanowaniu ruchów pochwy, które przeszło do legendy”. Potrafiła „sprawić, że właściciel zapałki czuł się posiadaczem kubańskiego cygara”. To przydało się księciu, który lubił seks, ale jego kochanki zawsze nazywały go „małym mężczyzną”. Znała też techniki oralne. Te umiejętności przywiezione z chińskich burdeli pozwoliły jej usidlić zakompleksionego i niepewnego księcia Edwarda.
Bo mimo że był idolem milionów, tak naprawdę był wiecznym chłopcem, zagubionym w wielkim świecie. Smutki topił w alkoholu doprawionym nikotyną, głodził się, był niewrażliwy w kontaktach towarzyskich i miał liczne tiki nerwowe, na przykład nieustannie gmerał przy mankietach. Dziś takie zachowania kojarzone są z zespołem Aspergera, wtedy były pobłażliwie nazywane „szaleństwem” i uwielbieniem do umartwiania się. To drugie dawała mu Wallis. Kiedy już zaczęli pokazywać się razem, potrafiła poniżać go w towarzystwie.
Pewna swojej pozycji Thelma popełniła jeden błąd. Przed wyjazdem do USA, poprosiła o opiekę nad księciem Wallis. Po powrocie nie miała już czego szukać, ani u księcia, ani u przyjaciółki. Edward zerwał kontakty z nią i Fredą, jego wcześniejszą miłością. Telefonował do Wallis o każdej porze dnia i nocy, a nawet nachodził ją w domu. Deklarował dozgonną miłość.
Mąż Wallis zachowywał pokerową twarz. Na korzyść kochanków działała też brytyjska prasa, amerykańska przechodziła cenzurę. W kiosku można ją było dostać podziurawioną jak ser – z powycinanymi artykułami dotyczącymi Edwarda i jego kochanki. O tym, co dzieje się wokół, Wallis dowiedziała się dopiero wyjeżdżając za granicę. Wtedy poczuła, że straciła kontrolę nad sytuacją. W 1936 roku wzięła rozwód z Ernestem Simpsonem. Do końca nie chciała jednak wychodzić za Edwarda, wtedy już króla. Edward VIII nie widział innej opcji. Brak zgody państw podległych monarchii na to, by doszło do małżeństwa morgantycznego, w którym Wallis zrzekłaby się tytułu królowej, doprowadził do abdykacji po zaledwie 325 dniach panowania. Król Edward VIII podpisał ją 10 grudnia 1936 roku.
Może gdyby Wallis urodziła się później, otrzymałaby tytuł i nie musiała spędzić całego życia z księciem na wygnaniu, ale na pewno nigdy nie zostałaby do końca zaakceptowana przez konserwatywny klan Windsorów, w którym historia lubi się powtarzać. Książę Karol, który osobiście napisał do Wallis list z kondolencjami, stanął przed podobnym dylematem, nie miał jednak tyle odwagi, co jego stryjeczny dziadek.
Ci, którzy do tej pory obwiniają Wallis Simpson za kryzys monarchii, nie zauważają tego, że miała na księcia Edwarda dobry wpływ. Ratowała go przed alkoholizmem. Mogą być też pewni, że otrzymała wymierną do jej zbrodni karę. Pierwszą porażką okazał się ślub, który miał być konkurencją dla koronacji. Nie pojawili się na nim nie tylko Windsorowie, ale także przyjaciele. Mimo że małżonkowie bardzo chcieli wrócić do Anglii, do końca życia pozostali na wygnaniu.
Edward był stale uciszany niskimi posadami, został między innymi gubernatorem Bahamów. Osobowość „Time” z 1936 roku, zaczęła tracić miejsce na pierwszych stronach gazet na rzecz Marylin. Do końca życia musiała zmagać się z podejrzeniami, iż jej biżuteria była rodowym skarbem należącym do Windsorów. W swoim tajnym kodzie porozumiewania się para posługiwała się biżuterią. Celebrowali rocznice i ważne dla nich momenty, ofiarowując sobie kosztowne drobiazgi od najlepszych jubilerów jak Cartier, Tiffany, Van Cleef & Arpels, które zdobiły kreacje od Chanel, Givenchy, czy Diora.
Wreszcie, stało się to, czego oprócz latania samolotem, najbardziej się bała. Po śmierci króla żyła jeszcze kilkanaście lat i umierała samotnie, w wielkich cierpieniach. Anne Sebba dokonała obiektywnej analizy, dzięki której możemy spojrzeć na Wallis Simpson z nowej perspektywy, która budzi współczucie.