Kochanka Hitlera, cicha i tajemnicza blondynka, która zginęła z nim w bunkrze – tak historia zapamiętała Ewę Braun. Jej świeżo wydana, obszerna biografia rzuca jednak nowe światło na rolę, którą odegrała na „dworze Fuhrera”. Podobnie jak inne damy narodowego socjalizmu, Braun była hipokrytką. Zagorzała orędowniczka ideologii III Rzeszy żyła w całkowitej z nią sprzeczności: jak „moralnie chora” burżujka. Kim była Ewa Braun?
Adolf Hitler poznał Ewę Braun w zakładzie fotograficznym w Monachium. Postawna dziewczyna, o prostej urodzie i miłym usposobieniu, od razu wpadła mu w oko. Braun była jeszcze niepełnoletnia, a Adolf nie palił się wcale do tego, by głowę zajętą planami podboju świata zawracać sobie dodatkowo potencjalnym związkiem z trzpiotką. Do czasu.
Sążnista biografia Ewy Braun, pióra Heike B. Gortemaker, przedstawia ewolucję relacji pomiędzy Braun a przyszłym dyktatorem: od nieśmiałych miłosnych podchodów w
Braun była „panią na Berghofie”, faworytą mesjasza NSDAP, Pierwszą Damą III Rzeszy
Monachium, przez romantyczne wzloty, których kulminacją była próba samobójcza Braun, aż po quasi-małżeńskie życie, które para wiodła w twierdzy intymności Hitlera, Berghofie. Braun była „panią na Berghofie”, faworytą mesjasza NSDAP, Pierwszą Damą III Rzeszy (chociaż o to miano teoretycznie musiała rywalizować z Magdą Goebbels, zazwyczaj towarzyszącą Hitlerowi podczas oficjalnych uroczystości). Autorka książki z pietyzmem kolekcjonuje najdrobniejsze szczegóły z życia Braun, z rozmachem kreśli polityczny kontekst jej romansu z Hitlerem, filtruje tony dokumentów i przekazów ustnych, by skonstruować rzetelny portret faworyty Hitlera.
Dzieło Gortemaker nie jest jednak romansidłem, sensacyjką typu: piękna i bestia. Pracująca w Niemczech historyczka w swojej książce próbuje rozprawić się z mitem, który narósł po zakończeniu II Wojny Światowej wokół kobiet poślubionych (dosłownie
Gortemaker dowodzi, że Magda Goebbels (znana w nazi-towarzystwie jako „Pompadour von Goebbels”), Emmy Goring, Ilse Hess, Margarete Speer, Maria von Below, a przede wszystkim Ewa Braun były świadomymi swojej pozycji, zorientowanymi w polityce międzynarodowej, łasymi na przywileje „graczkami”.
lub w przenośni) nazistom. One same – zapewne po to, by wybielić się post factum w oczach opinii publicznej – twierdziły po wojnie, że o zbrodniach systemu nie miały pojęcia, że trwały biernie przy kochankach i mężach, a polityka III Rzeszy była dla nich istotna o tyle, o ile miała wpływ na ich prywatność. Te, które przeżyły, zeznawały na korzyść tych, które zginęły lub wymawiały się kłopotami z pamięcią, uruchamiając proces „wymazywania”. Gortemaker dowodzi natomiast, że Magda Goebbels (znana w nazi-towarzystwie jako „Pompadour von Goebbels”), Emmy Goring, Ilse Hess, Margarete Speer, Maria von Below, a przede wszystkim Ewa Braun były świadomymi swojej pozycji, zorientowanymi w polityce międzynarodowej, łasymi na przywileje „graczkami”. O wpływy na dworze Hitlera walczyły zacięcie i nie przebierały w środkach.
Anegdoty z życia dworu Gortemaker kontrastuje z dogmatami narodowego socjalizmu, w myśl których kobiety istniały po to, by służyć mężczyznom i narodowi. W III Rzeszy kobieta z założenia nie była istotą polityczną, ale piastunką aryjskich genów. Nie patrzyła tęsknie na życie artystycznej bohemy i burżuazji, była gotowa do poświęceń, cnotliwa i twarda. Jak to się miało do rzeczywistości „towarzystwa z Berghofu”? Hans Otto Meissner, syn doktora Ottona Meissnera, długoletniego kierownika Biura Prezydenta Rzeszy, w swoich wspomnieniach – które cytuje Gortemaker – twierdził, że na bankietach wydawanych przez Hitlera lał się francuski szampan i stary burgund, „wygalowani służący podawali damom egipskie papierosy”, a panie występowały w oszałamiających toaletach, najchętniej od Lanvina i Patou. Dodatkiem do strojów były ideologiczne tyrady. Ilse Hess, żona Rudolfa Hessa, już w 1921 roku pisała w liście do swojej byłej nauczycielki z gimnazjum: „Jesteśmy antysemitami. I to konsekwentnie, bez żadnych wyjątków”.
Ewa Braun, metresa Hitlera, złamała wiele zakazów nałożonych przez nazistów na kobiety. To nie zamiłowanie do luksusu było jednak jej największym występkiem przeciw narodowej ideologii, ale moralna zgnilizna. Żyła w wolnym związku z Fuhrerem i nie
To nie zamiłowanie do luksusu było jednak największym występkiem Ewy Braun przeciw narodowej ideologii, ale jej moralna zgnilizna.
zapewniła mu potomka. Gortemaker zadaje w książce wiele intrygujących pytań, dotyczących seksualności Hitlera i pobudek, dla których zdecydował się trwać w kłamstwie. Braun latami funkcjonowała przecież jako pracownica nadwornego fotografa Adolfa Hitlera, potem jego sekretarka. Autorka jej biografii stawia tezę, że Hitler kreował się na nadczłowieka, a jego zwyczajne, małżeńskie życie skróciłoby niepotrzebnie dystans pomiędzy nim a jego wyznawcami. Hitler był „mężem wszystkich niemieckich kobiet i ojcem wszystkich niemieckich dzieci”, dlatego własnych mieć nie mógł. Panicznie bał się również roszczeń ze strony bliskich – dbał na przykład o to, by jego siostra, pod przybranym nazwiskiem Wolff, żyła z dala od Berlina.
Gortemaker sugeruje wreszcie, że Hitler – niczym amant filmowy – zbudował swoją popularność między innymi na kobiecym uwielbieniu. Starsze protektorki, które wspierały autora „Mein Kampf” w pierwszych latach działalności, jak Helene Bechstein czy Elsa Bruckmann, obdarzały Hitlera erotycznym pożądaniem i matczyną troską. Także potem Hitler starał się o to, by niemieckie kobiety czuły, że jest im w pełni oddany. Ewa Hitler, żona, zniweczyłaby owe starania.
Biografka przytacza wypowiedzi osób z otoczenia Hitlera, które sugerowały nawet, że związek Hitlera z Braun był platoniczny. Ponoć jedyną prawdziwą miłością Hitlera była jego przyrodnia siostrzenica, Geli, która w młodości odebrała sobie życie. W myśl tej teorii, Hitler miał związać się z Braun, by nie powtórzyła ona gestu Geli (próbowała to uczynić dwukrotnie), a także po to, by uwolnić się od umizgów innych pań. Hitler chciał być wielbiony, lecz z bezpiecznej odległości.
Ewa Braun, która wyłania się z zapisków Heike Gortemaker, to dziewczyna o przeciętnym intelekcie. Takich ludzi Hitler faworyzował: ufał im, bo czuł, że go podziwiają. Dyktator wybierał sobie ludzi niezbyt utalentowanych, ale ślepo mu wiernych
Braun rozwijała swoje pasje fotograficzne, za sprawą Hitlera przyjaźniła się także z artystami. To była nagroda dla niej za wytrwałość i przyzwolenie na życie w ukryciu, w swoistej niewoli.
i patronował ich karierom. Braun rozwijała swoje pasje fotograficzne, za sprawą Hitlera przyjaźniła się także z artystami. To była nagroda dla niej za wytrwałość i przyzwolenie na życie w ukryciu, w swoistej niewoli. Czy sama Braun tak postrzegała swoją pozycję u boku Hitlera? Niektóre fragmenty jej biografii świadczą o tym, że Braun rozpierała duma z powodu jej relacji z Fuhrerem. Gortemaker odnotowała na przykład, że tuż przed śmiercią Braun – przeczuwając już zbliżający się koniec – poprosiła listownie siostrę, by ta ukryła jej korespondencję z Hitlerem, ale pod żadnym pozorem jej nie niszczyła. Ewie Braun zależało na tym, by świat dowiedział się o tym romansie, poznał jej prawdziwą rolę w życiu dyktatora. Hitlerowi – wręcz przeciwnie.
Elementem biografii są archiwalne zdjęcia, przedstawiające Braun, Hitlera oraz ich przyjaciół. Zwyczajnych, niespecjalnie urodziwych ludzi, „przyłapanych” podczas kameralnych uroczystości, spacerów, posiłków. Długo przyglądałam się fotografii, na której Ewa Braun, w modnej sukience w grochy i eleganckich pantoflach, siedzi obok Hitlera. Ten, z miną dobrotliwego dziadka, gładzi po głowie Uschi, kilkuletnią córkę Herty Schneider. Podpis pod zdjęciem informuje, że wykonano je w Berghof, w 1943 roku. Jak pogodzić się z obrazem uchwyconej przez aparat sielanki, gdy zna się upiory ukryte pod przypisaną jej datą? Jak zaakceptować fakt, że Ewa Braun opala się na tarasie, wyprowadza psy, fryzuje włosy, zajada szarlotką – WTEDY? Ewa Braun, za sprawą Gortemaker, wychodzi z szafy. I to nie jest przyjemny widok, ale patrzeć musimy. To nasz obowiązek.