Mieliśmy Pudziana, Hardkorowego Koksa, a teraz mamy jeszcze Tomasza Oświecińskiego. Zdobywający coraz większą rozpoznawalność mięśniak, nie jest wyłącznie "karkiem", choć wiele osób właśnie tak go postrzega. Kilka tygodni temu widziałem jego rolę w "Pitbullu", a wczoraj obejrzałem pierwszy odcinek programu "Agent - Gwiazdy". W obu rolach, jako bandyta z gangu mokotowskiego i występując jako początkujący celebryta, Oświeciński kradnie innym show.
– Co robiłeś, jak było strzelane? – pyta Andrzej Grabowski w filmie "Pitbull". – Nogi – odpowiada koksiarz i bandyta, grany przez Tomasza Oświecińskiego. I właśnie z wizerunkiem przeładowanego sterydami półgłówka kojarzy go dziś wielu fanów mocnego kina. Widzowie zastanawiają się, na ile bandyta o wymownej ksywie "Strach" jest aktorską kreacja, a na ile koresponduje z prawdziwym wizerunkiem Oświecińskiego.
Cóż, góra mięśni nie jest efektem kilkutygodniowego przygotowywania się do roli. Oświeciński (rocznik 1973) nie jest profesjonalnym aktorem, a zawodowo i to od ponad dwudziestu dwóch lat związany jest ze sportem. – Byłem rozrabiaką od najmłodszych swoich lat – wspomina.
Pochodzi z Białegostoku, ale swoją "miłością" nazywa Warszawę. Jest żonaty i ma siedmioletnią córkę - Maję. Podobno już w szkole podstawowej nosił w sobie tyle energii, że rodzice zapisali go na judo. W 1986 roku zdobył nawet wicemistrzostwo Polski młodzików, a rok później mistrzostwo Polki w judo. Z treningów wyłączyła go jednak nabyta kontuzja.
Oświeciński zamienił więc judo na siłownię, a zanim usłyszał o nim "świat", pracował w dyskotece jako bramkarz. Jeszcze w 2008 roku był szefem ochrony jednego ze stołecznych lokali. Sprawdził się już w pierwszej roli, która - jak podkreśla - była "mówiona". Po niej już "poszło", bo propozycje zaczęły pojawiać się regularnie.
Właśnie takiego Oświecińskiego chcą oglądać widzowie. – Idealna twarz do filmów sensacyjnych – pisze na forum internauta o ksywie "Bandzior". Inni, komentujący jego rolę w "Pitbullu" Patryka Vegi uważają, że "ukradł" ten film. – Rozwalił system rolą Stracha. Ludzie po wyjściu z kina dyskutowali właśnie o jego roli – relacjonuje jeden z internautów. I gdyby nie świetny Bogusław Linda, byłbym skłonny się z tą opinią zgodzić - Oświeciński był najzabawniejszą postacią.
Jaki jest naprawdę?
Ale przecież Tomasz Oświeciński nie pojawił się na ekranach dopiero w "Pitbullu". Wciela się także w postać sportowca - Andrzejka w serialu "M jak Miłość". Mimo że tradycyjnie już gra w nim osiłka, tak naprawdę jest człowiekiem o dobrym sercu. Lista filmów i seriali, w których brał udział jest dość długa, a znalazły się na niej również takie produkcje jak "Służby specjalne", "Na wspólnej" czy "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć". Oświeciński grał też w kilku telewizyjnych reklamach.
Dziś jednak widzowie mają okazję oglądać go w (zaryzykuję) najciekawszej jak dotąd roli. Celebryta, bo chyba tak należy go już nazywać, wziął udział w dużej produkcji TVN-u, czyli programie "Agent - Gwiazdy". I tu, podobnie jak w "Pitbullu", staje się najbardziej wyrazistą postacią. Najciekawsze oczywiście jest to, że wreszcie mamy okazję zobaczyć, jaki naprawdę jest "Strachu".
W nową produkcję TVN zaangażowane są prawdziwe gwiazdy: Jabłczyńska, Maślak, Urbański, Królikowski czy raper Vienio. Ale pierwszy odcinek należał właśnie do "Tomka" oraz do Michała Szpaka, z którym są w konflikcie. Twórcy programu chętnie ten spór podgrzewają, stawiając ich naprzeciw siebie w czasie wykonywania zadań. Stanowią oni dwa bieguny tego, co kryje się za rozumieniem słowem "mężczyzna". – Jest mi przykro, że są tacy faceci na świecie – mówi Oświeciński o Szpaku, próbujący zniechęcić do niego pozostałych uczestników programu. Wszystko przez to, że ten nie oddał luksusowego apartamentu jednej z uczestniczek.
Konflikt Tomka i Michała pokazuje prawdziwy charakter tego pierwszego. Nie jest on w stanie zaakceptować kontrowersyjnego stylu bycia piosenkarza, czemu daje wyraz atakując go przy każdej możliwej okazji. Oświeciński pokazuje się jednocześnie jako czuły mąż i ojciec, który umie pokonywać wszelkie przeszkody - choćby takie, jak skok na bungie mimo lęku wysokości.
Tomasz Oświeciński to przede wszystkim trener, do którego chętnie zgłaszają się gwiazdy. To właśnie on przygotowywał Olgę Bołądź do roli w filmie "Służby specjalne". Początkowo pomagał innym trenować za darmo, aż w końcu zobaczył, że na swojej pasji można także również zarobić. Nie ma dla niego znaczenia, czy trenuje znaną osobę, czy "zwykłego Kowalskiego" - wszyscy mu się podporządkowują.
Historia Tomasza Oświecińskiego sama w sobie jest materiałem na film. Niektórzy porównują go do Bruce'a Willisa, który także był kiedyś ochroniarzem, a stał się gwiazdą światowego formatu. Jak pokazuje program "Agent - Gwiazdy", można uznać go za postać kontrowersyjną, bo "Tomek" nie wypada tam na osobę szczególnie tolerancyjną (tylko czekać, aż wypowie się na temat uchodźców). Ale nie gołębiego serca oczekują od niego widzowie. Oświeciński jest nie tylko ekspertem w swojej branży, ale też ma w sobie gwiazdorski potencjał, który przykuwa uwagę kinowych i telewizyjnych widzów.
Ci, co mnie nie znają podchodzą do mnie: Jaki kark, pewnie iloraz inteligencji 36. Jedyne co potrafi, to pewnie banana obrać przed zjedzeniem. Czytaj więcej
Tomasz Oświeciński
Wypowiedź dla Onetu
Kiedyś, gdy byłem w dyskotece na bramce, ktoś do mnie podszedł i zapytał – czy mógłbyś u mnie zagrać gangstera? Zawsze niestety porywam, wymuszam, takie rzeczy mam do zagrania.
Tomasz Oświeciński
Trener, aktor, uczestnik programu "Agent"
Dla mnie osobiście wystarczyłoby, żeby była woda, łóżko czy siennik, i myślę, że faceci powinni być tacy. Po prostu trzeba mieć jaja. Czytaj więcej