W Płocku ruszył właśnie bezprecedensowy proces. W którym pozwani to nie tylko nie tylko ksiądz, ale i jego parafia, oraz cała Diecezja Płocka. Marek Lisiński pozwał ich właśnie za krzywdy doznane w dzieciństwie. Jako 13-latek miał paść ofiarą księdza-pedofila. Po latach będzie szukał sprawiedliwości w sądzie.
Dzisiaj Marek Lisiński jest prezesem Fundacji "Nie Lękajcie Się", która od lat - jako jedna z nielicznych w Polsce - zajmuje się walką z pedofilią w Kościele i wspieraniem ofiar molestowania przez księży. Lisiński za młodu miał być wykorzystywany przez księdza w jednej z mazowieckich parafii. I choć od tamtych dramatycznych wydarzeń minęło dużo czasu, to Lisiński otwarcie mówi o tym, że nawet obecnie przeszłość wpływa na jego życie.
W procesie będzie walczył o odszkodowanie. Ubiega się o zadośćuczynienie opiewające na 10 tys. zł, ale - jak przyznaje - najbardziej chciałby usłyszeć od swojego oprawcy słowo "przepraszam". Ksiądz, który miał molestować mężczyznę w dzieciństwie, od wielu lat idzie jednak w zaparte i utrzymuje, że nie dopuścił się zarzucanych mu czynów.
Co na to sama Diecezja Płocka? W specjalnym oświadczeniu hierarchowie ubolewają nad losem Lisińskiego, ale podkreślają jednocześnie, że wina leży po stronie sprawcy, a nie instytucji, którą reprezentuje. Diecezja dodaje, że w przeszłości oferowała ofierze księdza-pedofila terapię i opiekę duszpasterską.
Niedawno w naTemat poruszaliśmy temat ofiar pedofilii w Kościele w kontekście finansowych odszkodowań. – Na całym świecie ofiarom pedofilii w Kościele przysługuje odszkodowanie, ale nie u nas – mówił nam wówczas z żalem Lisiński. Czy ten proces coś zmieni?