Dziś 20. rocznica upadku rządu Jana Olszewskiego i zastąpienie go Waldemarem Pawlakiem. Wśród większości polityków i dziennikarzy to wydarzenie zapomniane, za to wśród wielu, szczególnie młodych ludzi, to wydarzenie kultowe. Równie kultowe jak film "Nocna zmiana" opowiadający o tych wydarzeniach.
Choć z historycznego punktu widzenia zdecydowanie ważniejszym wydarzeniem były pierwsze częściowo wolne wybory z 1989 roku. Jednak wielu ludziom 4 czerwca kojarzy się z właśnie z nocą teczek, która poprzedziła odwołanie rządu Jana Olszewskiego. Duży udział w tym miał i nadal ma film "Nocna zmiana" wyreżyserowany przez Jacka Kurskiego (wtedy wiceszefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, dziś europosła Solidarnej Polski) i Michała Balcerzaka (reżysera i producenta filmowego).
Wyemitowany w prime-timie 27 lipca 1995 roku film obejrzało 6 milionów widzów. W internecie ich dzieło ma około 270 tysięcy odtworzeń, kolejne dziesiątki tysięcy wyświetleń mają wycinki z najbardziej kultowymi fragmentami filmu. A tych nie brakuje. Jak chociażby ten gdy Janusz Korwin-Mikke z mównicy sejmowej apeluje "Ja proponuję wobec tego wniosku, aby obecni na sali agenci po prostu wstali i wyszli. Oczywiście nie teraz, tylko podczas przerwy". Albo gdy ówczesny szef Unii Demokratycznej Jacek Kuroń mówi dziennikarzom: "rozpoczynamy grę, która się skończy źle dla wszystkich uczestników tej zabawy". Czy pamiętne oświadczenie Lecha Wałęsy: "Z samym szatanem. O nie, nie, nie, bo ksiądz mnie da, ksiądz mnie da popalić. A więc nie. Z każdym innym i z rogami, jeśli będzie trzeba. Dla Polski nie ma 'nie', nic nie ma 'nie', nic nie ma 'nie'".
- Oglądałem go kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy - przyznaje w rozmowie z naTemat Marek, student Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.- Wracam do "Nocnej Zmiany" z wielką przyjemnością, często przed ważnymi wystąpieniami, prezentacjami czy debatami, jako do skarbnicy cytatów. "Nocna Zmiana" to kapitalny thriller polityczny, komediodramat i film dokumentalny zarazem - dodaje.
- "Nocna Zmiana jest przepełniona znakomitymi wypowiedziami, ze słynnymi "panowie, policzmy głosy" i "z każdym innym i z rogami, dla Polski nic nie ma nie", na czele - wspomina nasz rozmówca. - Lech Wałęsa, Jacek Kuroń, Janusz Korwin-Mikke, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i inni to obsada lepsza niż w drugiej części Niezniszczalnych. Schwarzenegger, Statham, Norris i Stalone to przy nich chłopcy w piaskownicy - podsumowuje Marek. Zdradza, że pierwszy raz spotkał się z filmem w liceum, bo interesował się historią. W ciągu ostatnich kilku lat wracał do niego wielokrotnie.
- Pierwszy raz obejrzałem go, bo dał mi go - cytując "Nocną Zmianę" - "chory na sprawiedliwość" znajomy. Rozdawał DVD z filmem każdemu w ramach jakiegoś apostolstwa lustracji. Potem film widziałem wiele razy, na pewno ponad 10 - mówi nam Maciej Sosnowski. - Film ma mistrzowskie one linery (zapadające w pamięć zdania - red.), dialogi jak rodem z najlepszego filmu o lustracji, czyli "Psów" Pasikowskiego, jest przekłamany ale to buduje dramaturgię i szukanie kłamstw i tanich chwytów w montażu traktuję jako rozrywkę np. scena gdy jeden z posłów myli III Rzeczpospolitą z Polską Ludową i od razu mamy cięcie na Wałęsę to jest śmieszny wręcz chwyt. Można powiedzieć: "gangsterski chwyt". Z perspektywy czasu śmieszne jest to, że to niby nie było tak dawno temu, a główni bohaterowie tak się pozmieniali - dodaje Maciej.
Jednego z źródeł sukcesu należy upatrywać w dużej liczbie materiału filmowego jakim dysponowali twórcy. Ujęcia z kilku kamer, szybki montaż, a momentami nieco groteskowe - jak ta z czołówki - wstawki stylizowane na film fabularny sprawiają, ze "Nocną Zmianę" ogląda się znacznie lepiej niż tradycyjne dokumenty. Poza tym dla żyjących współcześnie same realia polskiej polityki początku lat 90., kiedy to prezydent spotyka się w Sejmie z politykami kilku partii i decyduje o kandydaturze na nowego premiera. Uśmiech na twarzy wzbudzają też nieco egzotyczne obyczaje (Kuroń palący papierosa podczas wywiadu z dziennikarzami czy stroje (koszule z krótkim rękawem).
Jednak nie brakuje też głosów krytyki. Kurskiemu i Balcerzakowi zarzuca się stronniczość czy po prostu kłamstwo (nazywanie nagrań z narady Wałęsy z szefami partii zdjęciami z ukrytej kamery). - I wbrew wielu opiniom, to wspaniale, że film jest tak przekłamany! Przynajmniej możemy oczekiwać sequelu. A to w przypadku "filmu dokumentalnego" zasługiwałoby na Oskara. - dodaje Marek.
Dlatego dziś wielu fanów filmu będzie zapewne wspominało tamte wydarzenia. - Rocznicę będę obchodził ze znajomymi. Oczywiście będziemy oglądać "Nocną Zmianę" - przyznaje z kolei Łukasz. Dodaje, że film nie jest dla niego tylko ciekawostką pokazującą folklor zamierzchłych lat. - Choć nie miał większego wpływu na moje poglądy, to utwierdził mnie w przekonaniu, że polityka to bagno. Pokazał mi też oblicze Lecha Wałęsy, którego wcześniej nie znałem, takiego krętacza - podsumowuje Łukasz.
- Myślę że "Nocna Zmiana" to trochę tragikomedia - ocenia z kolei Maciej Sosnowski. - Bo to tak zabawne co się wtedy stało, że wręcz tragicznie. Osobiście jestem za odtajnieniem wszystkich teczek i dziwi mnie, że "w momencie w którym można odciąć się od komunistycznej przeszłości, stawia się nagły wniosek o odwołanie prezesa Rady Ministrów". Dziwi mnie, że sprawa rozeszła się ludziom po kościach. I dziś sprawę kojarzą albo ludzie związani z pewną lewicową partią (która wmawia wszystkim że jest prawicą), z Korwinem-Mikkke którego zwolennicy pamiętają jego pięć minut i z fanami Kazika którzy kojarzą sprawę przez teledysk i piosenkę "Lewy czerwcowy" - podsumowuje.
Reklama.
Jacek Kurski
Reżyser "Nocnej Zmiany"
W marcu 1994 r. byłem na prywatnym spotkaniu u Adama Glapińskiego, byłego ministra rządu Jana Olszewskiego i Jana Krzysztofa Bieleckiego, który pokazał mi na taśmie VHS fragment dziwnej narady u Lecha Wałęsy, w której nie było wiadomo o co chodzi. Zorientowałem się, że to narada tuż sprzed obalenia rządu Olszewskiego skopiowana przez montażystę, programu "Prosto z Belwederu", dworskiej kroniki prezydenta pokazującej co prezydent Wałęsa zrobił w ostatnim tygodniu. CZYTAJ WIĘCEJ