Macieja Stuhra krytykowano za żarty na gali “Orłów” w różny sposób. Ale TEGO jeszcze nie było. Publicysta “Gazety Polskiej” przekonuje, że aktor bierze pieniądze od Rosjan, a więc pośrednio od samego Putina.
Występ Stuhra na gali rozdania nagród filmowych odbił się szerokim echem. Jedni się śmieją i go bronią, inni krytykują, ale głos z “Gazety Polskiej” nie mieści się w żadnych kategoriach. Oto bowiem publicysta Piotr Lisiewicz w artykule “Stuhr i pieniądze Putina” stwierdza, że w sumie nie ma co się dziwić postawie Stuhra, skoro aktor bierze pieniądze od Moskwy.
“Został gwiazdą rosyjskiego serialu ‘Bezsenność’. Gra w nim twardziela przypominającego Władimira Putina” – komentuje dziennikarz. Dalej pisze o Stuhrze jako o “ulubieńcu Moskwy”.
“Media pokazują co jakiś czas Gerarda Depardieu obściskującego się z katem Kaukazu Ramzanem Kadyrowem. Depardieu tym różni się od Stuhra, że Francja jest daleko, a wydłubywanie oczu Czeczenom w obozach koncentracyjnych zdaje się nie robić na wrażliwym artyście wrażenia. Stuhr kpi ze śmierci własnych rodaków. Dlatego bojkot jego osoby powinien połączyć uczciwych Polaków od prawa do lewa.” – przekonuje.
I wszystko jasne. Panie Macieju, z tego się pan chyba nie wywinie... Przy prawicowych śledczych nie ma pan szans.