
Reklama.
Reakcje na wieść o tej nominacji były różne. Pośród tych negatywnych dominowały opinie o nepotyzmie. Dziennikarzowi wytknięto ponadto hipokryzję. "Może to powstrzyma Pana przed ściekiem kłamstw i bzdur jakie raczy Pan wylewać na swoim koncie" – napisała na Twitterze jedna internautka. " "Poniekąd ludzie mogą Prawo być ciekawi. Wszakże są podatnikami i mogą ich interesować kulisy naboru na stanowisko,które opłacają" – napisał inny.
Samuel Pereira odpiera zarzuty. "Do pracy w SM wzięli kobietę, która się na tym zna. Skandal" – napisał ironicznie dziennikarz. "Maria to dorosła i kompetentna kobieta. Opisywanie jej jako tylko "żony" jest nieuczciwe. Co ciekawe robi to np. portal bliski feministkom" – podkreślał dziennikarz w innym wpisie.
Krytycy nie dawali jednak za wygraną. Internauci postanowili przypomnieć publicyście, jak dawniej zarzucał oponentom, że obsadzają wysokie stanowiska państwowe członkami rodziny. "Łykają posady jak pelikany, robiąc l**kę władzy i mówią, że to dlatego iż mają kompetencje" – napisał jeden z wielu oburzonych użytkowników Twittera.
Po wygranej PiS-u pierwsze duże gromy krytyki spadły na Samuela Pereirę w związku z otrzymaniem przez niego posady w radiowej Jedynce. Jak pisaliśmy w naTemat, prawicowy dziennikarz został miesiąc temu nowym wydawcą rozgłośni.
Napisz do autora: adam.gaafar@natemat.pl